Będzie tylko gorzej. Boeing 737-800, lecący z Moskwy do Nalczyka, musiał pilnie wrócić na lotnisko z powodu rozhermetyzowania. Kapitan linii Pobeda Airlines tuż po starcie zauważył problemy z czujnikiem i – po zrobieniu kilku kółek – lądował w porcie Szeremietiewo. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że to już druga taka awaria w ciągu tygodnia i kolejny problem techniczny z zachodnimi maszynami w tym miesiącu. Rosyjskie linie chciałyby naprawić samoloty, ale uniemożliwiają im to sankcje. Przewoźnik Pobieda Airlines ma powód do zmartwień. Problem z lotem Moskwa-Nalczyk to właściwie powtórka awarii sprzed kilku dni. Jak donosi „The Moscow Times”, 23 kwietnia na pokładzie samolotu na trasie Moskwa-Sankt Petersburg również włączył się alarm oznaczający rozhermetyzowanie. W kabinie wypadły maski tlenowe, a brak powietrza i gwałtowne obniżanie samolotu wywołały panikę wśród pasażerów. Ostatecznie Boeing 737 wylądował nieplanowo w Pułkowie, a część podróżnych wymagała pomocy medycznej.Od początku kwietnia doszło w sumie do co najmniej 6 powietrznych awarii maszyn rosyjskich linii. 22 kwietnia Boeing-738 Pobieda Airlines z Petersburga do Kirowa awaryjnie lądował na lotnisku Szeremietiewo. Powodem był „spadek parametrów ciśnienia w układzie hydraulicznym”.Mechanicy mają pełne ręce roboty18 kwietnia samolot Superjet linii Rossijja z Sankt Petersburga do Moskwy musiał lądować na stołecznym lotnisku Wnukowo z powodu awarii podwozia. 6 dni wcześniej Boeing 777 linii Aerofłot, lecący z Moskwy do chińskiego Kantonu, lądował awaryjnie w Nowosybirsku. Przyczyna: kłopoty ze wskaźnikiem poziomu oleju w jednym z silników. 10 kwietnia natomiast samolot linii Aerofłot lecący z Moskwy do Denpasar w Indonezji musiał wrócić na lotnisko startu. Pilot Airbusa A350 zauważył na wysokości granicy z Kazachstanem kłopoty z silnikiem.Wszystkie historie mają dwa elementy wspólne: rosyjskie linie i zachodnie samoloty. To nie przypadek. Okazuje się, że sankcje po ataku na Ukrainę mocno wpływają na stan maszyn w Rosji. Zachód zakazał bowiem dostaw gotowych samolotów i części zamiennych do tego kraju.Maszyny rozkręcane na częściBoeing i Airbus, czyli najwięksi w świecie producenci samolotów, wstrzymali wsparcie techniczne. Skutek jest taki, że rosyjscy przewoźnicy muszą sami radzić sobie z naprawami. Posuwają się nawet do demontażu wysłużonych albo trudniejszych do naprawy maszyny. Części są później wykorzystywane w innych naprawianych samolotach.Dwie trzecie floty rosyjskich linii stanowią obecnie zagraniczne samoloty, ale to one zapewniają 90 proc. ruchu pasażerskiego w kraju. Około 150 kolejnych maszyn to Superjety, co jednak nie ratuje Rosjan, bo te samoloty również wykorzystują wiele części z Zachodu.CZYTAJ TEŻ: Z wybiegu do więzienia? Miss Rosji oskarżona o przemyt biżuterii