Cyfry się nie zgadzają. Choć Zachód oczekiwał, że rosyjska gospodarka szybciej ugnie się przed sankcjami, okazała się zaskakująco odporna. Ostatnie dane sugerują jednak, że wchodzi w recesję i pisze to ośrodek analityczny powiązany z Kremlem, założony przez jednego z ministrów. To, że Rosja tak długo opierała się sankcjom, jest sumą wielu czynników. Do najważniejszych zaliczyć trzeba jej zdolność produkcyjną i zasoby naturalne, stopniowe, a więc delikatne wprowadzanie sankcji przez Zachód uzależniony od rosyjskich surowców, wreszcie – przestawienie przez Kreml gospodarki w tryb wojenny. Oznacza to, że władze dyktują firmom, także prywatnym, co i jak produkować. W telegraficznym skrócie – produkcja mierzona jest nie ekonomiczną opłacalnością, a wielkością. Ma to jednak swoje konsekwencje.„Możemy mówić o recesji”„The Moscow Times” powołuje się na raport Centrum Analiz Makroekonomicznych i Prognoz Krótkoterminowych. Na swoich stronach przedstawia się jako organizacja non profit opracowująca prognozy makroekonomiczne. Centrum jest blisko związane z władzami, w końcu jego założycielem jest ekonomista, obecnie rosyjski minister obrony Andriej Biełousow.„Wielkość produkcji po wzroście z końca 2024 r. w styczniu gwałtownie skorygowała się do poziomu z połowy ubiegłego roku, a następnie ustabilizowała się” - czytamy w raporcie. Jak zaznaczono, jeśli wyjąć sektory z dominującym udziałem sektora wojskowo-przemysłowego, „możemy mówić o recesji”.Zauważono, że średnia wartość produkcji cywilnej w pierwszym kwartale tego roku spadała o 0,8 proc. miesięcznie. Rosjanie produkują mniej dóbr konsumpcyjnych, bo ich gospodarka jest przegrzana. Inflacja wspięła się na uciążliwe wartości, stopy procentowe na rekordowym poziomie miały ją zahamować, jednak jak dotąd głównym efektem jest wyhamowanie inwestycji ze względu na wysoki koszt pieniądza.Zauważalnie wyhamowała produkcja żywności, która przez lata prezentowała powolny, ale stały wzrost. W pierwszym kwartale branża produkowała średnio o 0,7 proc. mniej miesięcznie. Spadki występują też w budownictwie, produkcji materiałów budowlanych, wydobyciu węgla. Z kolei spadek produkcji węglowodorów zatrzymał się. Przytoczono też raport Raiffeisen Bank Russia, w którym stwierdzono, że po wyłączeniu sektora budowy maszyn, produkcja w ciągu kwartału spała łącznie o 5,2 proc., co jest rzadkością i taki wynik widziano ostatni raz po szoku wywołanym rozpoczęciem wojny. Przeczytaj też: Nieoczekiwane spotkanie Trumpa i Zełenskiego. Wymowne zdjęcie z bazylikiJednak analitycy nie przewidują, by ten okręt miał zatonąć. Ich zdaniem Rosjanom uda się doprowadzić do tzw. „miękkiego lądowania”. W makroekonomii to termin oznaczający sytuację, gdy gospodarka zwalnia po okresie szybkiego wzrostu (tu napędzanego zwiększoną produkcją zbrojeniową i eksportem przecenionych surowców), ale unika gwałtownej recesji. To pozwoliłoby Bankowi Centralnemu na poluzowanie restrykcyjnej polityki i obniżenie stóp procentowych.Wyzwaniem pozostają nie tylko suche cyfry. Rubel obniżył wartość w stosunku do dolara, rosyjskie fabryki – jak podawał think tank Carnegie Endowment – działają na nieco ponad 80 proc. mocy produkcyjnych. Inflacja i koszt pieniądza to jedno, brakuje im też pracowników, którzy poszli na front skuszeni większym wynagrodzeniem. Drakońskie prawo wprowadzone w Rosji wyklucza też łatanie tych braków migrantami zarobkowymi. Mimo tych wszystkich problemów Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że PKB Rosji wzrośnie w 2025 r. o 1,3 proc. To daleko mniej niż przez ostatnie dwa lata, gdy wzrosty wynosiły 3,6 i 3,8 proc. Recesja najpewniej będzie chwilowa.