Blisko 30 mln dolarów za sztukę. Reapery to najnowocześniejsze bojowe drony amerykańskiej armii i technologiczne cacka. Okazuje się, że w ostatnich tygodniach wspierani przez Iran rebelianci Huti strącili aż siedem takich maszyn wartych ponad 200 mln dolarów. Od połowy marca Amerykanie bombardują cele w Jemenie. O stratach Amerykanów napisała agencja Associated Press, która rozmawiała z dwoma wysoko postawionymi informatorami w armii USA.Reapery powstają w koncernie General Atomics. Koszt jednego to około 30 mln dolarów. Ich wysokość operacyjna zazwyczaj wynosi ponad 12 tys. metrów. Huti informowali o swoich sukcesach, ale do tej pory nie były to potwierdzone informacje.Seria zestrzeleń ReaperówAmerykanie stracili swoje latające cacka zaskakująco częstymi seriami. Do zestrzeleń doszło 31 marca raz 3, 9, 13, 18, 19 i 22 kwietnia – jak przekazał AP wysoko postawiony urzędnik Pentagonu. Wszystkie rozbiły się w wodzie albo na lądzie.Prezydent Donald Trump w połowie marca rozpoczął kampanię militarną w Jemenie przeciwko rebeliantom Huti, atakującym transport morski w Kanale Sueskim. Drony wykorzystuje się do obserwacji i bombardowań.Czytaj także: Tajemnicza eksplozja w Moskwie. Władze wszczęły śledztwo– W atakach zniszczono wiele obiektów dowodzenia i kontroli, systemów obrony powietrznej, zaawansowanych zakładów produkujących broń, zaawansowanych magazynów broni i zabito setki bojowników i wielu przywódców Huti – mówił rzecznik prasowy Dowództwo Centralne Stanów Zjednoczonych Dave Eastburn, wyliczając, że chodzi o ponad 800 celów.Amerykański prezydent obiecał wykorzystanie „przytłaczającej śmiercionośnej siły”, ale – jak się okazuje – wspierani przez Iran rebelianci też potrafią zadawać dotkliwe straty strącając ultranowoczesne maszyny.Więcej ataków, większe ryzykoAmerykanie badają te incydenty. Inny urzędnik przyznał, że wzrost liczby ataków USA może zwiększyć ryzyko dla bezzałogowców, ale podkreślił, że armia podejmie wszelkie możliwe środki w celu ochrony żołnierzy, sprzętu i interesów w regionie.Oprócz niszczenia dronów, Huti cały czas ostrzeliwują rakietami i jednokierunkowymi dronami amerykańskie okręty wojenne na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej. Ale jak dotąd nie zadali żadnych szkód.Czytaj także: Kolejna wpadka sekretarza obrony USA. Miał w Pentagonie „prywatny” internetStany Zjednoczone wykorzystują szeroką gamę okrętów wojennych, myśliwców, bombowców i dronów do ataków na Hutich. Obecnie samoloty mogą startować z dwóch lotniskowców marynarki wojennej w tym regionie.W marcu szef Pentagonu Pete Hegseth zaordynował, że jednostkę USS Carl Vinson wesprze drugi lotniskowiec USS Harry S. Truman. Przywództwu marynarki wojennej takie pomysły się nie podobają, bo zakłócają harmonogramy konserwacji okrętów i opóźniają czas spędzony w domu przez marynarzy, których obciąża niezwykle wysokie tempo walki.Tymczasem pojawia się coraz więcej pytań o ofiary cywilne bombardowań w Jemenie. W ubiegłym tygodniu pojawiły się doniesienia, że w wyniku bombardowania terminala paliwowego Ras Isa zginęło ponad 70 niewinnych osób.