„Never give up” w Białymstoku. Jagiellonia odpadła z Ligi Konferencji Europy po remisie 1:1 w Białymstoku z Betisem Sewilla. Przed tygodniem hiszpańska drużyna wygrała u siebie 2:0. O finał zmierzy się z włoską Fiorentiną. Obie drużyny zaczęły mecz w nieco innych składach niż tydzień temu w Hiszpanii. W Jagiellonii w kadrze meczowej nie znalazł się Leon Flach, który odniósł kontuzję w ligowym spotkaniu z Legią. Dusana Stojinovicia zastąpił Norbert Wojtuszek, a Mikiego Villara Kristoffer Hansen.Betis zaczął mecz również z trzema zmianami, m.in. na ławce usiadł Isco, były długoletni gracz Realu Madryt, którego w pierwszym składzie zastąpił Giovani Lo Celso.„Never give up”Zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek piłkarzy z Białegostoku powitała żółto-czerwona kartoniada z napisem „Never give up” (nigdy się nie poddawaj), obejmująca większą część stadionu wypełnionego do ostatniego miejsca.Jagiellonia zaczęła mecz odważnie. Darko Czurlinow już w pierwszych sekundach znalazł podaniem w polu karnym Jarosława Kubickiego, ale jego strzał głową był jednak niecelny. Betis nie forsował tempa, jego piłkarze raczej koncentrowali się na utrzymaniu piłki niż na szukaniu za wszelką cenę sytuacji bramkowych. Strzelali Pablo Fornals i Antony, ale albo niecelnie, albo bronił Sławomir Abramowicz.Uważna „Jaga”Jagiellonia grała bardzo uważnie w obronie, a goście dość wolno rozgrywali swoje ataki pozycyjne. Po pierwszym kwadransie białostoczanie zaczęli śmielej atakować. W 21. min mieli znakomitą okazję do objęcia prowadzenia. Norbert Wojtuszek wybiegł z defensywy na połowę Betisu, podał do Jesusa Imaza, ten zagrał płasko w pole karne z prawej strony boiska, ale żaden z piłkarzy Jagiellonii nie zdołał w tę piłkę trafić. Akcję zamykał Kristoffer Hansen.Czytaj także: Sześciu Polaków w półfinałach Ligi Mistrzów. Drabinka i terminarzAktywny był Czurlinow. W 27. min jego strzał z pola karnego był niecelny, a w 31. min strzał Imaza został zablokowany. W doliczonym czasie gry do bramki gości trafił głową Hansen, ale podający Joao Moutinho był na pozycji spalonej, co potwierdziła analiza VAR.Cios za ciosPo przerwie Betis włączył tryb kontroli spotkania. Jeszcze dłużej utrzymywał się przy piłce, zwalniał i uspokajał grę. Ta nabrała tempa dopiero gdy padły bramki, choć w 76. min goście byli bliscy strzelenia gola – minimalnie niecelnie uderzył Cedric Bakambu. Dwie minuty później po składnej akcji piłkarzy z Hiszpanii ten sam zawodnik dał im prowadzenie, którym jednak Betis cieszył się tylko trzy minuty, bo gola wyrównującego zdobył Czurlinow.W 85. min Abramowicz wybronił akcję sam na sam z Bakambu, do odbitej piłki doszedł Aitor Ruibal, który – według sędziego Clementa Turpina – był faulowany. Francuski arbiter anulował jednak swoją decyzję o rzucie karnym po analizie VAR. Wspierana przez blisko 20 tys. kibiców Jagiellonia (na meczu było też ok. 400 fanów Betisu) starała się zdobyć bramkę dającą przynajmniej zwycięstwo, ale wynik już nie uległ zmianie.Mimo odpadnięcia swoich piłkarzy, kibice długo im dziękowali i fetowali historyczne osiągnięcie Jagiellonii, jakim był awans do ćwierćfinału europejskich rozgrywek.