Piąta część „Dekalog”. Kiedy pokazywany był w Cannes, ludzie w kinie krzyczeli „dość, dość”. Znalazł się w zestawieniu 100 najlepszych filmów światowego kina. „Krótki film o zabijaniu”, bo o nim mowa, był jednym z dziesięciu, jakie powstały w ramach „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego. Do dziś zarówno tym filmem czasów PRL, jak i całym cyklem, zachwyca się świat. Zawsze niechętnie wyróżniam jakąś szczególną cechę twórczości wybitnego filmowca, ponieważ nieuchronnie prowadzi to do upraszczania i redukowania dzieła. Ale w tej książce ze scenariuszami Krzysztofa Kieślowskiego i jego współautora, Krzysztofa Piesiewicza, nie od rzeczy powinno być stwierdzenie, że mają oni bardzo rzadką zdolność do „udramatyzowania” swoich pomysłów, a nie tylko mówienia o nich – tak o „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego pisał Stanley Kubrick.Twórca takich filmów jak „Zabójstwo”, „Ścieżki chwały”, „Spartakus” czy „Lśnienie” uznawał polskiego reżysera za geniusza, a to, co stworzył – za arcydzieło.Quentina Tarantino uważał Krzysztofa Kieślowskiego za mistrza„Dekalogiem” zachwycał się również Martin Scorsese. „Krótki film o zabijaniu” uznał za jedno z arcydzieł polskiej kinematografii. Do grona wielbicieli twórczości Krzysztofa Kieślowskiego dopisać można również Quentina Tarantino. Reżyser spod ręki, którego wyszły takie produkcje jak „Pulp Fiction” czy „Kill Bill”, spotykając polskiego reżysera na jednym z festiwali filmowych, nazwał go swoim mistrzem.„Pan jest moim mistrzem. Na Krótkim filmie o zabijaniu uczyłem się kina!” – te słowa miały paść z jego ust w stronę Kieślowskiego. Tarantino był zachwycony jeszcze jedną rzeczą. Był pod wrażeniem tego, że polskiemu reżyserowi udało się zrealizować aż 10 filmów w ciągu roku.Kieślowski nie chciał kręcić „Dekalogu”. Co go przekonało?Inspiracją do powstania cyklu, jakim jest „Dekalog”, było 10 przykazań. Krzysztof Kieślowski każde z nich zinterpretował w charakterystyczny dla siebie sposób, opowiadając historię, która skłania do refleksji.„Dekalog” był cyklem telewizyjnym, który emitowany był w 1990 roku w TVP. Dwie z produkcji, czyli „Krótki film o zabijaniu” oraz „Krótki film o miłości” zrealizowane zostały w dłuższej, kinowej wersji i pokazywane były na festiwalach filmowych w kraju i za granicą. Obydwa uznane zostały za najlepsze i najważniejsze nie tylko w całej serii, ale również w dorobku reżysera. Nie obyło się jednak bez krytyki. Chwalono stronę artystyczną i zdjęcia, ale krytykowano nazbyt idealistyczną postać adwokata, w którego wcielił się Krzysztof Globisz.Czytaj też: „Kalina Jędrusik była i dowcipna, i przebojowa, ale się nie wywyższała” Scenariusz „Krótkiego film o zabijaniu”, podobnie jak pozostałych części „Dekalogu”, napisał Krzysztof Kieślowski razem z Krzysztofem Piesiewiczem. Adwokat na pomysł nakręcenia „Dekalogu” wpadł w 1984 roku. Z Kieślowskim współpracował podczas pracy nad filmem „Bez końca”. Reżyser początkowo był bardzo sceptycznie nastawiony do pomysłu stworzenia tego cyklu, ale rozczarowany tym, jak władze komunistyczne i opozycja solidarnościowa wrogo przyjęły właśnie film „Bez końca”, postanowił pochylić się nad pomysłem Piesiewicza.W jednym z wywiadów Krzysztof Kieślowski powiedział, że z czasem pojawił się szczególny powód, dla którego zdecydował się podjąć pracy nad „Dekalogiem”.– W kraju panował chaos i bałagan [...]. Napięcie, poczucie bezsensu i pogarszających się czasów było wyczuwalne. [...] Miałem dojmujące wrażenie, że coraz częściej oglądam ludzi, którzy nie bardzo wiedzą, po co żyją. Pomyślałem więc, że Piesiewicz ma rację, choć to bardzo trudne zadanie. Trzeba nakręcić dekalog – mówił. Pierwotnie wraz z Piesiewiczem mieli tylko napisać scenariusze 10 filmów i oddać je do realizacji debiutującym reżyserom. Ostatecznie to Kieślowski stanął za kamerą.O czym jest „Krótki film o zabijaniu”?Akcja wszystkich 10 części „Dekalogu” dzieje się w warszawskim osiedlu wieżowców. Postacią, która pojawia się w każdej z nich, jest grany przez Artura Barcisia – tajemniczy mężczyzna. Pomysł na tę postać zrodził się podczas prac nad scenariuszem. Pracy przy „Dekalogu” odmawiali Kieślowskiemu zarówno kolejni operatorzy, jak też potencjalni asystenci.„Krótki film o zabijaniu” zdecydował się zrealizować z nim Sławomir Idziak. Po namowach powiedział „tak”, ale postawił reżyserowi pewien warunek. Wynegocjował z Kieślowskim, że użyje własnoręcznie zrobionego zielonego filtra.Czytaj też: Krakowska depresja, walka z systemem, koniec epoki. Historia przebojów MaanamuPiąta część „Dekalogu”, która jest interpretacją przykazania „Nie zabijaj” opowiada historię zdesperowanego młodego chłopaka Jacka, który morduje taksówkarz i staje przed sądem za to, co zrobił. Jego obrońcą zostaje młody adwokat Piotr.Akcja filmu dzieje się w latach 80., kiedy w Polsce można otrzymać za dokonanie morderstwa karę śmierci. Taki wyrok też zapada w sprawie Jacka. To załamuje jego adwokata. Towarzyszy on Jackowi do ostatnich chwil, gdy wyrok zostaje wykonany.To nie Baka miał zagrać w „Krótkim filmie o zabijaniu”W rolę głównego bohatera, Jacka wcielił się Mirosław Baka. Adwokata, który go broni zagrał Krzysztof Globisz. W filmie występują także Zbigniew Zapasiewicz, Jan Tesarz, Zdzisław Tobiasz, Andrzej Mastalerz, Olgierd Łukaszewicz i oczywiście Artur Barciś wcielający się tym razem w postać „robotnika z miarą”.Początkowo to nie Mirosław Baka miał zagrać głównego bohatera. Kieślowski zaproponował tę rolę, a także rolę w „Krótkim filmie o miłości” jego koledze ze szkoły teatralnej. Janusz Góral, bo o nim mowa, zapisał się w pamięci widzów rolą w kultowej produkcji czasów PRL, jaką jest „Ballada o Januszku”. Odmówił, bo nie chciał grać kolejnej „złej roli”.Mirosław Baka o pracy z Kieślowskim: Spotkałem człowieka, który potrafił ze mną rozmawiaćMirosław Baka, choć jak wspominał w wywiadach nie debiutował w „Krótkim filmie o zabijaniu”, to niewątpliwie była to jego pierwsza poważna główna rola. – Jeśli nie najpoważniejsza, jaką w ogóle zagrałem. To było spotkanie z wielką osobowością. Byłem za młody, żeby oceniać Kieślowskiego jako reżysera, bo miałem wówczas niewielkie doświadczenie współpracy z innymi, ale do dziś mam świadomość, że spotkałem człowieka, który potrafił ze mną rozmawiać. Uważnie i mądrze. Nie dyktował, nie mówił jak i co mam grać, ale dawał wskazówki. W pewien sposób popychał mnie w odpowiednim kierunku – mówi w rozmowie z TVP.info.Aktor pamięta, że zwłaszcza w scenie, w której jego bohater spowiada się w celi, tuż przed wykonaniem na nim kary śmierci, Kieślowski na pytanie, jak ma to zrobić, usłyszał odpowiedź: „To ty mi odpowiedz, jak”.Krzysztof Globisz, który wcielał się w postać adwokata, przyznał, że ta propozycja była dla niego „ekscytującą, ale i stresującą niespodzianką". – Starał się, bym w pełni zrozumiał, o czym ta historia opowiada, jaki jest jej psychologiczny i moralny sens. Reżyser wymagał ode mnie stanowiska w konflikcie racji dotyczącym kary śmierci. Jeśli jestem jej przeciwnikiem, to przede wszystkim dzięki rozmowom z Kieślowskim, wtedy, w latach 80. – mówił o pracy z Kieślowskim, cytowany przez magazyn „Film”.Podczas sceny zabójstwa taksówkarza krzyczeli „Dosyć! Dosyć!”„Krótki film o zabijaniu”, a dokładnie jego kinowa wersja, został ledwo dopuszczony do głównego konkursu Festiwalu Filmowego w Cannes. Mirosław Baka pamięta, że konieczne było sprostowanie informacji, które pojawiły się w prasie, o tym, że główną rolę zagrał amator. – Prostowaliśmy to, że u Kieślowskiego prawdziwek zza żelaznej kurtyny się pojawił i coś trudnego gra – wspominał w rozmowie z Polskim Radiem.Czytaj też: Suknie od „polskiego Diora”, taniec shimmy i fałszywy łosoś. Bale II RPW Cannes „Krótki film o zabijaniu” zdobył Nagrodę Jury oraz nagrodę FIPRESCI. Obraz ten wywołał ogromne emocje wśród widzów. Jak wspominał Krzysztof Piesiewicz, podczas sceny zabójstwa taksówkarza krzyczeli „Dosyć! Dosyć!”.– A na koniec zgotowali Kieślowskiemu gorącą pięciominutową owację… Wiem, dlaczego krzyczeli. W co drugim filmie oglądają zabijanie na niby, a tu zobaczyli coś na serio, jakby stanęli z boku (...) – wspominał Piesiewicz w rozmowie z Mikołajem Jazdonem w Radiu ZET. Amerykański aktor Chuck Norris miał z kolei wypowiedzieć słowa: „Zabiłem w filmach kilku facetów, ale żeby w taki sposób…”.Słowa, które padają w filmie: „Niech pan powie naczelnikowi, że ja nigdy nie powiem: już”, będące wyrazem buntu wobec kary śmierci była dosłownym cytatem z Piesiewicza-adwokata, który lata wcześniej bronił chłopaka skazanego na powieszenie.„Ten film właściwie jest nie o karze śmierci, ale o zabijaniu w ogóle”Film Kieślowskiego nie tylko odniósł sukces festiwalowy, ale stał się przyczynkiem do dyskusji na temat kary śmierci zarówno w Polsce, jak i na świecie. Premiera „Krótkiego filmu o zabijaniu” miała miejsce w 1988 roku, kiedy po raz ostatni wykonano taki wyrok.– [...] Jestem członkiem tego społeczeństwa, jestem obywatelem tego kraju i jeżeli ktoś w tym kraju zakłada pętlę na szyję i wytrąca stołek spod nóg, to robi to w moim imieniu. A ja sobie tego nie życzę. Nie chcę, żeby to robiono. I myślę, że ten film właściwie jest nie o karze śmierci, ale o zabijaniu w ogóle. O zabijaniu, które jest złem, wszystko jedno, dlaczego się zabija, wszystko jedno kogo i wszystko jedno, kto zabija – mówił o karze śmierci Kieślowski.Czy „Krótki film o zabijaniu” oparty jest na faktach?Warto wspomnieć, że „Krótki film o zabijaniu” inspirowany był prawdziwą historią. Do zdarzenia doszło na początku lat 80. Ubiegłego wieku. Karę śmierci za zamordowanie taksówkarza Stanisława S. dostał Waldemar Krakos. Zbrodnię tę popełnił wraz z Wiktorem Matuszewskim. Do zdarzenia doszło w sylwestra z 1982 na 1983 rok. Sprawcy chcieli obrabować ofiarę a pieniądze wydać na alkohol.Z racji tego, że inna taksówka długo się nie pojawiała, postanowili napaść właśnie na Stanisława S. Zamówili kurs do Radwankowa i gdy zbliżali się do celu Krakos zaczął bić i dusić kierowcę. Matuszewski miał krzyczeć: „Kończ go, już po dwunastej!”. W odpowiedzi usłyszał: „Ręce już mi mdleją od bicia... Pomóż”. Taksówkarz zginął od uderzenia w głowę. Ich łupem było 61 tys. zł, zegarek oraz scyzoryk.Ciało taksówkarza odnaleziono 1 stycznia 1983 r. Sprawców aresztowano. Podczas procesu od początku domagano się kary śmierci. Obydwaj dostali po 25 lat. Wyrok dla Matuszewskiego został utrzymany, ten dla Krakosa zmieniono go na karę śmierci. Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski. Wyrok został 10 października 1983 r. o godz. 20.30 w mokotowskim więzieniu na ulicy Rakowieckiej 37 w Warszawie a Krakos podobnie jak bohater filmu Kieślowskiego został powieszony.„Dekalog” Kieślowskiego wśród 100 najlepszych filmów światowego kinaKara śmierci została zniesiona w Polsce dopiero w 1997 roku. Do dziś wiele osób uważa, że jest w tym zasługa także Krzysztofa Kieślowskiego i jego filmu. Brytyjski magazyn Empire przygotował kilka miesięcy temu zestawienie 100 najlepszych filmów światowego kina. „Dekalog” znalazł się w nim na 36. miejscu. Wyprzedził m.in. takie filmy jak "Wszystko o mojej matce" w reżyserii Pedra Almodovara oraz "Osiem i pół" Federica Felliniego. Jeszcze wyżej, bo na 14. miejscu tego rankingu znalazła się trylogia również wyreżyserowana przez Krzysztofa Kieślowskiego, czyli „Trzy kolory”. Warto jednak zaznaczyć, że była to koprodukcja francusko-polsko-szwajcarska, zagrana głównie w języku francuskim.„Dekalog” Krzysztofa Kieślowskiego jest dostępny online w TVP VOD.