85. rocznica zbrodni katyńskiej. 13 kwietnia obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Celem jest oddanie hołdu polskim jeńcom wojennym i więźniom zgładzonym przez Sowietów wiosną 1940 roku po agresji na Polskę wspólnie z III Rzeszą Adolfa Hitlera. Rosyjski dyktator Władimir Putin i jego zbrodniczy reżim próbują obecnie zakłamać historię ludobójstwa, podobnie jak Rosja stalinowska. Do sowieckiej niewoli po agresji na Polskę 17 września 1939 roku trafiło ponad 200 tys. polskich jeńców. Wiosną 1940 roku NKWD wymordowało strzałem w tył głowy blisko 22 tysiące Polaków, przede wszystkim przedstawicieli elit. Egzekucje trwały sześć tygodni, od kwietnia do maja 1940 roku.Historycy ustalili, że sowieci zamordowali ponad 14 tysięcy 500 jeńców z wydzielonych obozów NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Pozostałe 7305 osób, z tak zwanej Ukraińskiej oraz Białoruskiej Listy Katyńskiej, byli to w większości cywile, osadzeni w więzieniach zachodniej Ukrainy i Białorusi, czyli terenach Polski włączonych do ZSRR.Do tego dochodzi nieznana liczba Polaków mordowanych przez NKWD w innych miejscach, łagrach, daleko na północy, nieuwzględnionych w rachunkach. Ich los najpewniej już na zawsze pozostanie „białą plamą”.Sowiecki aparat terroruW egzekucjach wiosną 1940 roku, których dokonał sowiecki aparat terroru, zginęło wielu przedstawicieli polskiej elity intelektualnej i społecznej. Oprócz zawodowych wojskowych i policjantów dużą część jeńców wziętych do niewoli w trakcie kampanii wrześniowej 1939 roku tworzyli oficerowie rezerwy – w życiu cywilnym wykonujący na ogół zawody wymagające wyższego wykształcenia, ale też choćby sportowcy olimpijczycy.Wśród wyższych dowódców wojskowych zamordowanych z rozkazu Stalina znaleźli się kontradmirał Xawery Czernicki – zastępca szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej, gen. dyw. Stanisław Haller – dowódca 6 Armii i członek Rady Wojennej w czasie wojny polsko-bolszewickiej, kuzyn gen. Józefa Hallera, gen. dyw. Henryk Minkiewicz – w latach 1924-1929 dowódca Korpusu Ochrony Pogranicza czy gen. dyw. Leonard Skierski – dowódca 4 Armii podczas wojny polsko-bolszewickiej.Spośród jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa ocalała grupa 448 osób (według innych źródeł 395). Byli to ci, których przewieziono do utworzonego przez NKWD obozu przejściowego w Pawliszczew Borze, a następnie przetransportowano do Griazowca. Wśród nich był między innymi major Wojska Polskiego i malarz Józef Czapski, który potem otrzymał prawo poszukiwania w Rosji „zaginionych” oficerów polskich.W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 roku, a więc w czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRS. Decyzję o jej zorganizowaniu Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 roku. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. osób, głównie do Kazachstanu.Decyzja KremlaLudobójstwo nie było oddolną inicjatywą. Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu władz Związku Sowieckiego.Podjęło ją 5 marca 1940 roku Biuro Polityczne KC WKP(b) na podstawie pisma, które szef NKWD, a zarazem ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria skierował do Józefa Stalina. W piśmie tym Beria określił przetrzymywanych w obozach Polaków „zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej” i wnioskował o rozpatrzenie ich spraw „w trybie specjalnym”.Od czasów Wielkiej Czystki – masowych represji stalinowskich w połowie lat 30. – pod pojęciem „tryb specjalny” kryła się przyspieszona procedura sądowa: z pozbawieniem oskarżonych prawa do obrony, błyskawicznym wyrokiem śmierci i natychmiastową egzekucją.W piśmie do Stalina Beria nawet takich zamiarów wobec polskich jeńców nie ukrywał, zalecał „zastosowanie wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelania”. Dodał też, że sprawy należy rozpatrywać bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia.Doły śmierciPolaków grzebano w bezimiennych dołach śmierci, w lasach, tak, by nigdy nie zostali odnalezieni. Na szczątki natrafiono w Katyniu, Miednoje oraz Charkowie, ale podobnych miejsc może być więcej. Zarówno przy dokonywaniu egzekucji jak i wyborze miejsca pochowania ciał ofiar władze ZSRR wykorzystały doświadczenia z podobnych swoich działań w czasach wielkiej czystki.Świadkiem odkrycia masowych mogił w Katyniu był Henryk Troszczyński, zmarły w 2019 roku, który jesienią 1942 roku został przez Niemców skierowany na roboty przymusowe w okolicy Katynia, okupowanego wówczas przez III Rzeszę.Od miejscowych chłopów dowiedział się, że w 1940 doszło tam do zbrodni i niedaleko znajdują się groby polskich żołnierzy. Niedługo po tej informacji Niemcy rozpoczęli ekshumacje. O odnalezieniu masowych mogił 13 kwietnia 1943 roku poinformowało Radio Berlin.Władze ZSRR jednak forsowały własną wersję. 15 kwietnia 1943 roku, czyli dwa dni po tym, gdy informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu podało niemieckie radio, Moskwa zaczęła zapewniać, że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i tam „wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 roku, po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska”.Kłamstwa Moskwy„Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak to teraz widać jasno, przez nich samych” – kłamał komunikat wydany w Moskwie.Tego samego dnia, rząd RP na uchodźstwie polecił swojemu przedstawicielowi w Szwajcarii zwrócić się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o powołanie komisji do zbadania odkrytych grobów. 17 kwietnia 1943 roku strona polska złożyła w tej sprawie oficjalną notę w Genewie, dowiadując się jednocześnie, iż wcześniej również Niemcy zwrócili się do MCK o wszczęcie dochodzenia.– Jakiż ogrom zagadnień zamyka tajemniczy katyński las! Radio sowieckie, powiadomione już o wyjeździe naszej delegacji, ujmuje tę sprawę w swoisty sposób, (...) że Niemcy natrafili w pobliżu Smoleńska na stare, archeologiczne wykopaliska, które tłumaczą oszukańczo, jako groby pomordowanych Polaków – komentował Ferdynand Goetel. Ten ceniony w czasach II RP publicysta, w 1943 roku na zaproszenie władz niemieckich, ale też za zgodą Polskiego Państwa Podziemnego, pojechał do Katynia. Przekonał się tam, że zbrodni rzeczywiście dokonano, zanim na te tereny wkroczył Wehrmacht.Stalin, pytany w 1941 roku przez generałów Władysława Sikorskiego i Władysława Andersa o to, co się stało z polskimi jeńcami, udzielał wymijających odpowiedzi. Za to w kwietniu 1943 roku, gdy Niemcy odkryli mogiły w Katyniu, zareagował stanowczo: winę za zbrodnię przypisał Niemcom, a Polaków oskarżył o uleganie uprawianej przez nich propagandzie.Atak propagandyMoskwa bardzo ostro zareagowała na propozycję dochodzenia prowadzonego przez MCK. 19 kwietnia 1943 roku dziennik „Prawda” opublikował artykuł zatytułowany „Polscy pomocnicy Hitlera”. Przeczytać w nim można było między innymi: „Oszczerstwo gwałtownie się szerzy. Zanim wysechł atrament na piórach niemiecko-faszystowskich pismaków, ohydne wymysły Goebbelsa i spółki na temat rzekomego masowego mordu na polskich oficerach dokonanego przez władze sowieckie w 1940 roku zostały podchwycone nie tylko przez wiernych hitlerowskich służalców, ale co dziwniejsze, przez ministerialne kręgi rządu generała Sikorskiego”.„Polscy przywódcy w niewybaczalny sposób poszli na lep chytrej prowokacji Goebbelsa i w rzeczywistości podtrzymali nikczemne kłamstwa i oszczercze wymysły katów narodu polskiego. Wobec tego trudno się dziwić, że Hitler też zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z propozycją przeprowadzenia 'dochodzenia' na miejscu zbrodni, przygotowanej rękoma jego mistrzów w sztuce zabijania” – pisała „Prawda”.Sprawa Katynia szybko stała się sprawą międzynarodową. Stalin wykorzystał ją do gry przeciwko polskiemu rządowi w Londynie. – Dla Stalina była doskonałym pretekstem, by zerwać stosunki z rządem Sikorskiego – mówił doktor Szymon Niedziela z Muzeum Powstania Warszawskiego. – Żeby pokazać pozostałym aliantom, że Polacy zamiast w pełni skupić się na walce z Niemcami to zadają cios i nazywają sowietów mordercami – tłumaczył.Czytaj więcej: Pamięć zbiorowa o Katyniu i Smoleńsku. „Państwo zmarnowało szansę”III Rzesza, podobnie jak sowieci, również wykorzystywała stalinowskie ludobójstwo politycznie i propagandowo. Działania władz niemieckich zmierzające do sprowokowania konfliktu pomiędzy aliantami miały wywołać wrażenie, że postępowanie Berlina i polskiego rządu są ze sobą koordynowane. Joseph Goebbels, minister propagandy i oświecenia publicznego, zanotował w swoim dzienniku: „Sprawa Katynia przeradza się w gigantyczną polityczną aferę, która może mieć szerokie reperkusje. Wykorzystujemy ją wszelkimi możliwymi sposobami”.Władze ZSRR usiłowały zrzucić winę za zbrodnię katyńską na Niemców. Stworzeniem fałszywych dowodów zajęła się tak zwana komisja Burdenki. Nikołaj Burdenko był lekarzem z solidnym, jeszcze przedrewolucyjnym wykształceniem. 13 stycznia 1944 roku stanął na czele „Specjalnej komisji ds. ustalenia i przeprowadzenia śledztwa okoliczności rozstrzelania w lesie katyńskim polskich jeńców wojennych przez niemiecko-faszystowskich najeźdźców”.24 stycznia 1944 roku, po ekshumacji 925 odpowiednio spreparowanych ciał polskich oficerów, wspomniana komisja ogłosiła, że zbrodni na Polakach dokonali Niemcy między wrześniem a grudniem 1941 roku.W 1945 roku w trakcie procesu zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze przedstawiciele ZSRR wprowadzili do aktu oskarżenia zarzut odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. Nikt nie traktował tego poważnie, wiedziano bowiem, że akurat w tym przypadku Niemcy nie ponoszą winy. Trybunał norymberski w wydanym w 1946 roku wyroku pominął sprawę zamordowania polskich oficerów z powodu braku dowodów.Rozkaz rozstrzelania PolakówSprawa katyńska nie odegrała znaczącej roli do końca II wojny światowej. Jej znaczenie w stosunkach międzynarodowych zaczęło rosnąć z początkiem zimniej wojny pomiędzy USA i ZSRS. Sowieci przyznali się do zbrodni dopiero u swojego schyłku w 1990 roku, gdy Michaił Gorbaczow oświadczył, że zbrodnia katyńska była zbrodnią stalinizmu.– Rzeczą przełomową było to, co w 1992 roku zrobił Borys Jelcyn, który przekazał nam kopie najważniejszych dokumentów dotyczących sprawy katyńskiej – wskazał dr Niedziela. Wśród przekazanych dokumentów była kopia notatki z rozkazem rozstrzelania Polaków, podpisanym przez najważniejszych polityków w ZSRR, w tym przez Stalina.W 1993 roku w Warszawie, podczas oficjalnej wizyty w Polsce, prezydent Rosji Borys Jelcyn przeprosił za zbrodnię katyńską. W 2007 roku Sejm ustanowił Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Przypada w rocznicę opublikowania przez Niemcy – 13 kwietnia 1943 roku – informacji o odkryciu w Katyniu masowych grobów polskich oficerów zamordowanych przez bolszewików.Jednym z historyków, który w ostatnich latach oceniał charakter zbrodni katyńskiej był dr Witold Wasilewski z Instytutu Pamięci Narodowej. Jego zdaniem „skala represji i zbiorowy profil ofiar, motywy podjęcia decyzji i sposób jej przeprowadzenia – kwalifikują ją do uznania za zbrodnię ludobójstwa”. Wasilewski przypomniał, że ofiary łączyło to, że byli częścią elity polskiego społeczeństwa i właśnie ta przynależność stanowiła główny powód skazania ich na śmierć i zamordowania.Putin wybiela Związek SowieckiMoskwa próbuje dokonać kolejnej zbrodni na polskich ofiarach – zbrodni kłamstwa historycznego. Wybielający związek sowiecki w imię ambicji neoimperialnych Władimir Putin potrafił ostatnio postawić tezę, że „nasi ludzie być może zabili 5 tysięcy Polaków, ale oni wcześniej zabili siedmiokrotnie więcej. Rachunki nie są wyrównane – to Polacy są nam winni”, choć jeszcze w 2010 roku wskazywał na rosyjską odpowiedzialność.Kreml na nowo pisze historię Związku Sowieckiego, przedstawianego jako będącego nie agresorem a ofiarą zachodnich knowań, zupełnie jak obecnie Federacja Rosyjska atakowana przez podstępne NATO. Zdradziecka napaść na Polskę do spółki z Hitlerem jest ponownie „wyzwalaniem” Ukrainy i Białorusi. W tej narracji nie ma miejsca na ludobójstwo, szczególnie dokonane przez NKWD, poprzedniczkę KGB, w które działał sam Putin.Walczące o prawdę o sowieckich zbrodniach, także o Katyniu, Stowarzyszenie Memoriał, uhonorowane Pokojową Nagrodą Nobla, został zdelegalizowane. 12 kwietnia ubiegłego roku kremlowska agencja TASS opublikowała depeszę, w której oświadczono, że dotychczasowe wyobrażenia o odpowiedzialności Związku Sowieckiego za „sprawę katyńską” można teraz obalić. Powołano się na „odtajnione dokument” z rosyjskich archiwów, a obarczenie sowietów winą za zbrodnię nazwano „nazistowskim kłamstwem propagandowym”.Nie tylko okres stalinizmu, ale też cała historia Związku Sowieckiego jest historią kolejnych ludobójstw, także dokonywanych na własnym narodzie. Zbrodnia katyńska bez wątpienia jest jedną z najbardziej odrażających. Próba zakłamania jej przez Putina wpisuje się w budowę schizofrenicznego imperium, którego kolejnym fundamentem jest bandycka napaść na Ukrainę. Bucza, Irpień, Borodianka czy Mariupol to współczesne odpowiedniki Katynia.