Na miejscu 400 ratowników. Do co najmniej 98 osób wzrosła liczba ofiar tragedii na Dominikanie po tym jak w stolicy kraju, Santo Domingo zawalił się dach dyskoteki. 150 osób zostało rannych. Na miejscu wciąż pracują ratownicy. Wcześniej informowano o 58 ofiarach śmiertelnych. Jak podała agencja AP, powołując się na lokalne władze, zginęli m.in. Nelsy Cruz, gubernatorka prowincji Monte Cristi na północy kraju oraz Octavio Dotel, znany dominikański zawodnik baseballa. Szacuje się, że w klubie mogło znajdować się nawet kilkaset osób, które przyszły na koncert popularnego piosenkarza merengue Rubby'ego Pereza.– Kontynuujemy usuwanie gruzu i poszukiwanie ludzi – powiedział Juan Manuel Mendez, szef Centrum Operacji Kryzysowych. – Będziemy niestrudzenie szukać (ofiar katastrofy) – dodał.Prawie 12 godzin po tym, gdy dach klubu nocnego zawalił się na gości, ekipy ratunkowe wciąż wydobywały ocalałych spod gruzów. Na miejscu pracuje około 400 ratowników. Istnieją obawy, że liczba ofiar śmiertelnych wzrośnie.Prezydent na miejscu katastrofy Niedaleko miejsca zdarzenia postawiono prowizoryczną kostnicę. Rodziny i przyjaciele osób zaginionych zebrali się wokół zawalonego budynku, oczekując informacji o swoich najbliższych.– Wierzę w Boga (i mam nadzieję), że uratujemy jeszcze wielu żywych ludzi – powiedział w rozmowie z dziennikarzami prezydent Dominikany Luis Abinader, który przybył na miejsce katastrofy.Do tej pory nie ustalono, co było przyczyną zawalenia się dachu. Nie wiadomo też, kiedy budynek klubu przechodził ocenę stanu technicznego. Właściciele klubu zapewnili w oświadczeniu, że współpracują z właściwymi władzami i służbami.Czytaj też: Na karaibskiej wyspie zawaliła się dyskoteka. Rośnie liczba ofiar