Trwa akcja ratownicza. W stolicy Dominikany zawalił się budynek, w którym działała dyskoteka. W momencie katastrofy trwała impreza. Jak donoszą lokalne władze, pod gruzami wciąż mogą znajdować się ofiary, które potrzebują natychmiastowej pomocy medycznej. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 58 w wyniku zawalenia się dachu klubu nocnego Jet Set w Santo Domingo – poinformowały lokalne władze.Poprzedni raport służb ratunkowych mówił o 44 zabitych, wśród których była Nelsy Cruz, gubernator prowincji Monte Cristi na północy kraju i 145 rannych przetransportowanych do szpitali.Według wstępnych doniesień prawie 150 uczestników zabawy w dyskotece zostało rannych. Od kilku godzin ekipy ratunkowe prowadzą intensywne poszukiwania osób, które mogą znajdować się pod gruzami.– Zakładamy, że wielu z nich żyje, dlatego władze nie odpuszczą, dopóki pod gruzami nie pozostanie ani jeden człowiek – powiedział Juan Manuel Méndez, dyrektor Centrum Operacji Awaryjnych.Jednym z poszkodowanych w wyniku katastrofy jest znany na lokalnym rynku piosenkarz stylu merengue, Rubby Perez. Mężczyzna trafił do szpitala. Przyczyna zawalenia się dachu nie jest znana. W obliczu tej tragedii głos zabrał prezydent Dominikany. Luis Abinader napisał w mediach społecznościowych, że wszystkie agencje ratownicze „pracują niestrudzenie”, aby pomóc poszkodowanym.„Głęboko żałujemy tragedii, jaka wydarzyła się w klubie nocnym Jet Set. Śledziliśmy tę katastrofę minuta po minucie od momentu jej wystąpienia” – napisał prezydent Dominikany na portalu X. Czytaj również: Tragedia na Dominikanie. Nie żyje troje Polaków