„Rozmowy (nie)wygodne” na antenie TVP Info. – Basia Sadowska co wieczór opowiadała, jak syn był zmasakrowany, jak umierał. Spytałam jej w końcu: „Basiu, jak ty żyjesz, po tym, co twoje oczy zobaczyły?” – wspomina aktorka Maja Komorowska w programie „Rozmowy (nie)wygodne” Mariusza Szczygła. Grzegorz Przemyk został zatrzymany przez milicję w maju 1983 roku, na placu Zamkowym w Warszawie, kiedy z kolegami świętował zdaną maturę. W pobliskim komisariacie został brutalnie pobity przez milicjantów. Zmarł w szpitalu z powodu ciężkich urazów jamy brzusznej.Tuż po tej tragedii ksiądz Jerzy Popiełuszko przywiózł mamę Grzegorza, poetkę Barbarę Sadowską, nad morze, do Domu Zmartwychwstańców, gdzie przebywała Maja Komorowska. – Schowałam zdjęcie własnego syna, żeby nie było rozmowy na temat synów. Basia co wieczór – nazywam to „stacjami Golgoty” – opowiadała, jak był zmasakrowany, jak umierał. Spytałam jej: „Basiu, jak ty żyjesz, po tym, co twoje oczy zobaczyły?”. A ona mówi: „Muszę tak długo żyć, żeby zdążyć się poprawić i spotkać się z synem”. Zawsze mówię, że „zdążyć się poprawić” dotyczy wszystkich. I na tym polega moja nadzieja – powiedziała Maja Komorowska. Dodała, że wtedy życie ma sens. „Mamy w sobie zło i dobro”– Mamy w sobie i zło, i dobro. To nie jest tak, że jesteśmy tylko dobrzy albo tylko źli – podkreśliła. Czy wiara w Boga nie zabiera Komorowskiej wolności? – Dużo o tym myślałam. Jeżeli dekalog, który jest we wszystkich religiach, jest powierzchowny, nie płynie z wewnątrz, to rzeczywiście może ograniczać. Jeżeli jednak płynie z wewnętrznego przekonania, z czucia, to otwiera przestrzeń. I wtedy ta nadzieja jest możliwa – odpowiedziała. Jej zdaniem, „po to żyjemy, żeby się dowiedzieć, kim jesteśmy”. – Każdy dzień jest wielkim bogactwem i możliwością poprawienia tego, co się w życiu nie udało. Można próbować nawet drobnymi sprawami poprawiać – wyznała aktorka. WiaraJak dodaje, każdy człowiek, wierzący i niewierzący, „wszyscy mają ten rodzaj człowieczeństwa, który mogą uratować, żeby przejście przez życie miało sens i było dla kogoś ważne”. – Brońmy nasze człowieczeństwo, zwłaszcza teraz, kiedy tak łatwo przekreślamy ludzi i mówi się, że autorytety są niepotrzebne. Są bardzo potrzebne – podsumowała. Czytaj także: „Dziewczynka w czerwonym płaszczyku”. Roma Ligocka o spotkaniu ze Spielbergiem