Bydło, owce, kozy i świnie. Czas na obowiązkowe szkolenia na temat pryszczycy dla wszystkich hodowców bydła, owiec, kóz i świń. Powód? Pojawienie się ognisk pryszczycy za południową granicą Polski. Zastępca dyrektora oddziału wojewódzkiego ARiMR w Opolu Paweł Kampa uważa, że problem jest poważny i dotyczy tysięcy hodowców. Decyzją Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego na terenie całego województwa opolskiego od poniedziałku rozpoczynają się obowiązkowe szkolenia na temat pryszczycy dla hodowców zwierząt gospodarskich parzystokopytnych. Podczas szkoleń pracownicy inspekcji weterynaryjnej przekażą wiedzę na temat objawów i dróg przenoszenia choroby, ochrony przed zakażeniem i postępowaniem w przypadku potwierdzonego wystąpienia pryszczycy u zwierząt.Jak powiedział Paweł Kampa, zastępca dyrektora oddziału wojewódzkiego ARiMR w Opolu, problem jest poważny i dotyczy tysięcy hodowców.Obowiązkowe szkolenia dla hodowców na temat pryszczycy– W województwie opolskim mamy zarejestrowanych blisko 140 tys. sztuk bydła w 3,9 tys. stad. Do tego należy doliczyć blisko 347 tys. świń, około 3 tys. owiec i 1,8 tys. kóz. Biorąc pod uwagę to, że pojawienie się pryszczycy w stadzie oznacza jego likwidację, oraz łatwość, z jaką przenosi się ta choroba, zagrożenie jest bardzo duże. Co więcej, likwidacja stad bydła mlecznego to ryzyko także dla lokalnych mleczarni, które z dnia na dzień mogą zostać pozbawione surowca do produkcji swoich wyrobów – wylicza Kampa.Martin Ziaja, prezes Okręgowego Związku Hodowców Bydła w województwie opolskim, apeluje do hodowców o poważne podejście do ostrzeżeń i zaleceń związanych z zagrożeniem pryszczycą.– Problem jest duży, bo pryszczyca może przy sprzyjających warunkach pogodowych przenosić się także powietrzem. Teoretycznie od strony Czech chronią nas góry, jednak choć masy powietrza są dzięki nim wyhamowane, to przez Bramę Morawską uderzają z podwójną siłą, i to na Kietrz, gdzie są stada bydła liczące 9 tys. sztuk. Poza tym na całym południu nie ma wysokich gór, tylko połoniny, gdzie za chwilę będzie wypas owiec i bydła, które granic nie znają – uważa Ziaja.Ziaja poinformował w sobotę, że otrzymał od wojewody opolskiego zapewnienie o wprowadzeniu od wtorku kontroli granicy polsko-czeskiej przez wojsko, tak by powstrzymać potencjalny nielegalny przywóz cieląt zza południowej granicy - głównie ze Słowacji, gdzie odkryto już ogniska pryszczycy.– W Wielkiej Brytanii w 2001 r. z powodu pryszczycy wybito 6 mln zwierząt, straty szacowano na 14 mld dolarów, a odbudowanie stad trwało latami. Dlatego rekomendujemy wstrzymanie zakupu zwierząt parzystokopytnych z kierunków, gdzie stwierdzono już występowanie tej choroby, wprowadzenie zaostrzonych zasad bioasekuracji w gospodarstwach. Zachęcamy też wszystkich do udziału w szkoleniach, które będą trwały do 15 kwietnia – powiedział Ziaja.Pryszczyca jest wysoce zaraźliwą i niebezpieczną dla zwierząt chorobą wirusową. W przypadku wybuchu choroby wszystkie zwierzęta w gospodarstwach muszą zostać wybite. Choroba atakuje też zwierzęta żyjące dziko. Nie jest natomiast niebezpieczna dla ludzi. Zakażenia u ludzi zdarzają się rzadko i mają zazwyczaj łagodny przebieg – dochodzi do nich najczęściej w wyniku bezpośredniego kontaktu z chorym zwierzęciem, np. podczas dojenia zainfekowanej krowy. Można się również zarazić poprzez spożycie surowego, skażonego mięsa, niepasteryzowanego mleka lub przetworów mlecznych, które zawierają wirusa. Ostatni przypadek pryszczycy w Polsce miał miejsce w 1971 roku.Czytaj: Jest śledztwo w sprawie awarii wodociągów w Otwocku