Hannie L. grozi do trzech lat więzienia. Jest akt oskarżenia w sprawie nieetycznego zabijania karpi przez wykładowczynię na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie – informuje Fundacja Viva!, która zawiadomiła organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Sąd zadecyduje, czy Hanna L. jest winna popełnienia przestępstwa z art. 35 ust. 1a ustawy o ochronie zwierząt w związku z art. 66 ust. 2 ustawy o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych. Uniwersytet Rolniczy w Krakowie nie dopatrzył się nieprawidłowości w postępowaniu wykładowczyni i po okresie zawieszenia przywróciła ją do prowadzenia zajęć ze studentami. Akt oskarżenia przeciwko Hannie L.Prokuratura Rejonowa Kraków-Prądnik Biały 31 marca 2025 r. skierowała do sądu dla Krakowa-Krowodrzy w Krakowie akt oskarżenia przeciwko Hannie L., wykładowczyni Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Sprawa dotyczy ujawnionych ponad rok temu przez Fundację Viva! nagrań z zajęć ze studentami. Widać na nich, że wykładowczyni obcina głowę nieogłuszonej rybie, ale też ryby w nienaturalnych pozycjach ciała w brudnej i nienatlenianej wodzie w niewielkim wiadrze. – Szybko ustalono autora nagrania – tłumaczy Plaszczyk. – Student V roku weterynarii zaczął otrzymywać pogróżki, że studiów nie skończy. I w niedługim czasie oblał egzamin, choć kilka miesięcy później sąd uznał, że egzamin zdał. Tymczasem wykładowczyni została zawieszona, ale już w kolejnym roku akademickim przywrócono ją do pracy. Jak udało nam się dowiedzieć, wewnętrzne postępowanie nie ujawniło żadnych nieprawidłowości w jej zachowaniu w stosunku do tych biednych ryb – tłumaczy. Szokujące nagranie i losy jego autora Autor nagrania, kiedy został skreślony z listy studentów – odwołał się od tej decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. I sprawę wygrał. Sąd uznał, że student egzamin z chorób zakaźnych psów i kotów zdał, a uczelnia po prostu policzyła mu punkty niezgodnie z zasadami, które sama ustanowiła. – Uczelnia odwołała się od wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego, na którego wyrok trzeba będzie czekać lata. W tym samym czasie wykładowczyni, co do której wciąż toczyło się prokuratorskie śledztwo, prowadziła zajęcia z chorób ryb z kolejnym rocznikiem przyszłych lekarzy weterynarii – wyjaśnia adwokatka reprezentująca Fundację Viva! w tej sprawie. – Mam nieodparte wrażenie, że uczelnia odwraca karpia ogonem, by odwrócić uwagę opinii publicznej od sedna tej sprawy. A sedno jest takie, że na kierunku kształcącym przyszłych lekarzy weterynarii traktowano żywe ryby w sposób, za jaki pracownicy targowisk byli skazywani za znęcanie się nad rybami – dodaje mecenaska.Wewnętrzne postępowanie na uczelni nie stwierdziło nieprawidłowościWykładowczyni usłyszała zarzuty znęcania się nad karpiami w związku z brakiem zgody Lokalnej Komisji Etycznej ds. doświadczeń na zwierzętach. Nie wiadomo natomiast, czy komisja etyczna wyraziłaby zgodę na zabijanie karpi bez ogłuszenia. Ustawa o wykorzystaniu zwierząt do celów naukowych lub edukacyjnych nakazuje postępować z nimi tak, by maksymalnie ograniczyć ich ból i cierpienie. Czytaj także: Śmiertelny atak niedźwiedzia. Kolejny taki przypadek