Obrońcy praw zwierząt protestują. Kontrowersyjna decyzja władz Słowacji. Rząd zatwierdził odstrzał 350 niedźwiedzi po tym, jak w niedzielę odnaleziono ciało mężczyzny, którego najprawdopodobniej zabił niedźwiedź. Premier Robert Fico uzasadnił, że nie można żyć w kraju, w którym "ludzie boją się chodzić do lasu". Obrońcy przyrody wskazują natomiast, że planowany odstrzał przekracza dopuszczalny poziom. W związku z decyzją wprowadzono stan nadzwyczajny w 55 z 79 powiatów kraju. Z propozycją odstrzału 350 zwierząt wystąpił minister środowiska Tomasz Taraba, który powiedział w środę, że w kraju wystarczy populacja licząca 800 niedźwiedzi. Jego zdaniem tych zwierząt na Słowacji może być zdecydowanie więcej, niż wskazują dane czeskich naukowców z 2019 r. Z danych tych wynikało, że populacja tego prawnie chronionego gatunku wynosi od 1012 do 1275 osobników (a według niektórych szacunków – nawet 3500 osobników).5 niedźwiedzi dziennieTaraba zapowiedział, że niedźwiedzie nie będą celem myśliwych i leśników w parkach narodowych. Jego zdaniem problemy związane z drapieżnikami były ignorowane przez lata i nie da się ich rozwiązać z dnia na dzień. Dodał, że liczba spotkań człowieka z niedźwiedziami w kraju wzrosła w ostatnich latach do 1900 w ubiegłym roku – to ponad pięć przypadków dziennie.Premier Robert Fico powiedział, że decyzja o odstrzale jest „niezwykle delikatna”, ale nie można żyć w kraju, w którym „ludzie boją się chodzić do lasu”.Decyzję rządu skrytykowały organizacje broniące środowiska i praw zwierząt. Według nich odstrzał mający regulować wielkość populacji niedźwiedzi nie powinien być wyższy niż 80 osobników rocznie, a decyzja o zlikwidowaniu 350 zwierząt nie została oparta na naukowych analizach. We wniosku do rządu o zgodę na odstrzał Taraba powoływał się na państwową Straż Ochrony Przyrody, ale nie przedstawił szczegółowych danych.Czytaj też: Śmiertelny atak niedźwiedzia. Kolejny taki przypadek