Polityk ostro krytykuje Francję. – Jak śmiesz? Stawiasz się w sytuacji, w której mówisz, że to, co robią urzędnicy we Francji, jest złe. Na jakiej podstawie? Nie jesteś nawet Francuzem – powiedziała podniesionym głosem dziennikarka Federica Bianchi z magazynu „L’Espresso” po tym, gdy Jaki zrugał francuski wymiar sprawiedliwości za skazanie liderki nacjonalistów Marine Le Pen. Do sytuacji doszło w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Patryk Jaki, europoseł PiS, który jest współprzewodniczącym grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, na wspólnej konferencji prasowej z włoskim współprzewodniczącym Nicolą Procaccinim z partii Bracia Włosi, skrytykował wyrok w sprawie Le Pen.Jaki broni Francuzów– Zakazali Marine Le Pen, która prowadziła w sondażach, startu w wyborach, aby uniknąć ryzyka, że wygra w przyszłości. To nie jest demokracja (…). I zrobili to, mimo że zachodni system demokratyczny opiera się na domniemaniu niewinności i, co ważne, prawie do apelacji. Prawo do odwołania to jest system zachodniej cywilizacji. Powiedzmy to sobie szczerze, szef Rady Konstytucyjnej, który podjął tę bezprecedensową decyzję, jest wieloletnim politykiem z partii (prezydenta Emmanuela) Macrona. Niedawno był szefem biura Macrona – stwierdził Jaki.Czytaj także: Trójpodział władzy uwiera nacjonalistów. Wiec poparcia dla Le Pen w ParyżuZdaniem europosła, w ten sposób odebrane zostało we Francji „prawo obywateli do wyboru tego, kogo naprawdę chcą”. – Widzą, że ludzie nie wierzą już w ich propagandę, więc teraz chcą odebrać im prawa i oddać je sędziom wybranym przez nich. Zamiast ludzi będą decydować sędziowie. I to nie jest podział władzy, to nie są rządy prawa, to nie jest demokracja. To jest tyrania oligarchii – dodał Jaki.W reakcji na słowa Jakiego, głos zabrała włoska dziennikarka, która powiedziała, że reprezentuje magazyn „L’Espresso”. Skrytykowała polskiego polityka za to, że – jak powiedziała – ocenia wolny wymiar sprawiedliwości innego kraju, jakim jest Francja.Dziennikarka beszta, Jaki poucza– Jak śmiesz? Stawiasz się w sytuacji, w której mówisz, że to, co robią urzędnicy we Francji, jest złe. Na jakiej podstawie? Nie jesteś nawet Francuzem – powiedziała podniesiony głosem dziennikarka.Podkreśliła, że decyzji w sprawie Le Pen nie podjęła Komisja Europejska, a francuscy sędziowie. – Więc osądzasz ich i mówisz, że nie mogą wykonywać swojej pracy. W imię czego? (…) Mówisz o propagandzie, ale to ty sprzedajesz wszystkim teraz, tutaj, propagandę – powiedziała.Jaki odparł, że powinna w tej sytuacji „odpowiedzieć na pytanie, jakiego rodzaju niezależność reprezentuje mężczyzna z sądu, który był politykiem od trzech dekad”.Dziennikarka tymczasem ponownie skrytykowała Jakiego za potępiające słowa pod adresem francuskich sędziów. Polityk z kolei odparł, że nie odpowiedziała na jego pytanie i powtórzył je. – Na przyszłość jest coś takiego, co możemy nazwać kulturą – pouczał Jaki.Czytaj także: Parlament Europejski zdecydował. Kamiński i Wąsik bez immunitetów– Może nie znasz zarzutów (wobec sędziego w sprawach dotyczących Marine Le Pen) i może powodem twojego śmiechu jest to, że nie jesteś poważną dziennikarką – dodał Procaccini, zwracając się do Włoszki. – To jest obraźliwe i powinien pan całkowicie przestać – odparła dziennikarka, po czym rzecznik EKR poprosił o zadanie kolejnego pytania.Większość Francuzów uważa wyrok za „normalny”W poniedziałek sąd w Paryżu orzekł karę czterech lat pozbawienia wolności, w tym dwóch w zawieszeniu, dla Le Pen za defraudację środków publicznych. Orzekł również pięcioletni zakaz ubiegania się przez nią o stanowiska publiczne, który będzie egzekwowany natychmiast. Oznacza to, że Le Pen, która trzykrotnie starała się o urząd prezydenta, nie będzie mogła kandydować w wyborach prezydenckich w 2027 roku, chyba że do tego czasu sąd wyższej instancji wyda korzystny dla niej wyrok. Postępowanie w sądach wyższej instancji trwa we Francji od kilku miesięcy do nawet kilku lat.Ponad połowa Francuzów – 57 procent – uważa, że decyzja sądu w sprawie liderki skrajnej prawicy Marine Le Pen jest „normalna”, biorąc pod uwagę zarzuty. 42 proc. uznało, że na wyrok wpłynęła chęć przeszkodzenia udziałowi Le Pen w wyborach prezydenckich – wynika z sondażu ośrodka Elabe.Dwie trzecie ankietowanych – 68 proc. – uważa, że zasada natychmiastowego zastosowania kary w przypadku skazania za defraudację środków publicznych jest sprawiedliwa.