„Na szczęście wciąż mam swój głos”. Roger Daltrey, lider legendarnej grupy The Who, przyznał, że „straci wzrok”. Wcześniej 81-letni artysta przyznawał, że ma kłopoty ze słuchem. 81-letni wokalista wystąpił w czwartek u boku swojego kolegi z zespołu Pete'a Townshenda podczas pierwszego z serii koncertów w londyńskiej Royal Albert Hall, organizowanych na rzecz organizacji Teenage Cancer Trust. Daltrey jest jej patronem i przez ponad 20 lat był kuratorem organizowanych przez nią koncertów.– Radość starzenia się oznacza, że stajesz się głuchy. Teraz mam też radość z bycia ślepym – wyznał przed około 5-tysięczną publicznością. – Na szczęście wciąż mam swój głos – dodał.Daltrey od dawna nosi przyciemniane okulary, gdy wychodzi z domu – zwrócił uwagę portal telewizji Sky News.„Moment seniora”W trakcie koncertu wokal weterana scen nie wytrzymał obciążenia. Daltrey nazwał to „momentem seniora”. – Bez przeprosin, spie.....em sprawę” – stwierdził.Również 79-letni Townshend przyznał, że wiek zaczął go dopadać. – Cztery i pół tygodnia temu wymieniono mi lewe kolano – opowiedział. Wyjaśnił, że to efekt tańczenia w stylu starszego od niego o dwa lata Micka Jaggera, wokalisty zespołu The Rolling Stones.Zespół The Who powstał w 1964 roku. Wykonywał wiele odmian rocka. Miał duży wpływ na subkulturę mods i uważany był za prekursora punk rocka.Sławę przyniosła grupie pochodząca z debiutanckiego albumu piosenka „My Generation” z 1965 roku, która dzięki frazie: „mam nadzieję, że umrę zanim się zestarzeję” (I hope I’ll die before get old), stała się jednym z hymnów młodzieży kontrkulturowej.Czytaj więcej: Anja Orthodox: Nie poświęciliśmy naszej sztuki dla kasy [WYWIAD]