"Przy sklepach nocnych nie da się żyć". Nocna cisza alkoholowa zdała egzamin w wielu miastach i gminach w Polsce. Pozostałe samorządy, w tym Warszawa, wciąż stoją przed decyzją, czy wprowadzić nocny zakaz sprzedaży alkoholu. Projekt budzi ogromne emocje. Na szali z jednej strony leży wolność osobista, z drugiej zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców. Warszawa czeka na decyzję swoich władz o wprowadzeniu zakazu sprzedaży alkoholu nocą. Ograniczenia nie będą dotyczyć klubów, barów i restauracji, a jedynie sklepów i stacji benzynowych.Rozwiązanie to wdrożono już w około 200 gminach w Polsce – w tym w dużych miastach – Krakowie, Olsztynie, niektórych dzielnicach Poznania, Katowic czy Wrocławia. Najbardziej spektakularny jest przykład Krakowa, gdzie zasady obowiązują od 1 lipca 2023 r. Alkoholu nie można kupić między północą a 5.30. Rezultaty robią wrażenie.– Nastąpił olbrzymi spadek interwencji policji – o około 50 proc. a straży miejskiej – o ponad 30 proc. Jeśli chodzi o mieszkańców, są same pozytywne opinie. Zastanawialiśmy się, co będzie z przedsiębiorcami, ale oni też nie mieli żadnych uwag. Pod względem negatywnym przeszło to w ogóle bez echa. Byliśmy zaskoczeni, a efekt przerósł nasze oczekiwania – przekazał nam rzecznik Urzędu Miasta Krakowa Dariusz Nowak.Spadek interwencji byłby szczególnie cenny w Warszawie, gdzie służby borykają się z ogromnym niedoborem funkcjonariuszy. Tylko w samej stołecznej policji jest ponad 3 tys. wakatów. Zakaz mógłby więc znacząco odciążyć policję i straż miejską, a nocne patrole zamiast pijackimi burdami zajęłyby się poważniejszymi zgłoszeniami.Mieszkańcy są zgodniW sprawie jednoznacznie wypowiedzieli się sami zainteresowani, czyli mieszkańcy stolicy. Z konsultacji społecznych przeprowadzonych w maju i czerwcu 2024 r. wynika, że zakaz popiera 80 proc. z nich. W konsultacjach brało udział ponad 8 tys. osób. Przeciwnym tego rozwiązania było jedynie 18 proc. Co ciekawe, osób, które odpowiedziały „trudno powiedzieć”, było poniżej jednego procenta. Mieszkańcy dali więc jasny sygnał władzom miasta.Prezydent Rafał Trzaskowski, który zapoznał się z wynikami konsultacji, zlecił przygotowanie projektu uchwały ograniczającej nocną sprzedaż alkoholu. Projekt prezydencki zakłada wprowadzenie ciszy alkoholowej w godzinach 23–6 z trzymiesięcznym okresem wdrożeniowym.Bardziej rygorystycznych przepisów chce klub Lewica – Miasto Jest Nasze, który w swoim projekcie #StopAlkoNocą proponuje zakaz w godzinach 22–6. Projekt uchwały miał być głosowany podczas sesji Rady Miasta 20 lutego. Trafił jednak do „zamrażalki”.Czytaj też: Nocna prohibicja. Kolejne miasta z zakazem sprzedaży alkoholuGłosami radnych Koalicji Obywatelskiej i części radnych Prawa i Sprawiedliwości projekt został zdjęty z porządku obrad. KO argumentowało, że projekt nie otrzymał jeszcze pozytywnej opinii dwóch komisji. Lewica nie kryła rozczarowania tą decyzją, zarzucając KO unikanie odpowiedzialności.Czy temat powróci już w kwietniu?Według najnowszych ustaleń, radna z klubu Lewica – Miasto Jest Nasze Marta Szczepańska przekierowała uchwałę #StopAlkoNocą do konsultacji przez dzielnice i inne jednostki pomocnicze.– Chcemy, żeby absolutnie wszystko było zapięte na ostatni guzik, żeby nikt nam zarzucił, że nie dopełnialiśmy formalności – mówił w rozmowie z TVP Info radny z klubu Lewica – Miasto Jest Nasze Jan Mencwel.– Chcemy skonsultować projekt, aby wrócił na kolejną sesję Rady Warszawy, która jest w kwietniu tuż przed świętami. Zależy, jak sprawnie to pójdzie i czy będzie wola po stronie Platformy Obywatelskiej. Obawiamy się, że do wyborów nie uda się poruszyć tematu – dodaje zaznaczając, że widać pewną zmianę, jeśli chodzi o stanowisko KO.– Ostatnio na sesji nasi radni przypomnieli z mównicy o projekcie uchwały. Przewodniczący KO w Radzie Warszawy Jarosław Szostakowski odniósł się do tego już w trochę innym tonie, mówiąc, że „dostrzegają pozytywne efekty, a decyzje trzeba podjąć w sposób przemyślany”. Widzę, że z każdą awanturą to się zmienia na lepsze. Szkoda tylko, że wszystko idzie tak powoli – podkreślił.Mencwel obawia się, że sezon letni w Warszawie będzie bardzo niebezpieczny. – Wówczas do stolicy ściąga wielu turystów, a imprezy toczą się na ulicach i skwerkach właśnie dlatego, że sklepy są otwarte. Nieuniknione będą przestępstwa, rozboje w ich okolicach. Dlatego będziemy walczyć, aby uchwałę wprowadzić wcześniej – zapowiedział. Dalsze losy projektów uchwałJego klubowa koleżanka Marta Szczepańska jest bardziej sceptyczna w sprawie możliwych terminów. – Na razie nie widzę, aby którakolwiek komisja miała wkrótce obradować na ten temat – oceniła.Czytaj też: Kraków „enklawą bezprawia”. Pomoże prohibicja i nocny burmistrz?Radna liczy się z tym, że cała sprawa będzie przeciągana do czasu po wyborach prezydenckich. – Moim zdaniem mamy do czynienia z obstrukcją, wydłużaniem procesu. Natomiast będziemy systematycznie posuwać sprawę do przodu, żeby dyskusja nie zanikła i nie została zamrożona na kolejne miesiące – zapowiedziała.Przez komisje opiniowany jest obecnie także projekt prezydencki – przekazała nam Magdalena Dardzińska z Rady Warszawy.„Politycy boją się krzykaczy”Zdecydowanym orędownikiem zakazu sprzedaży alkoholu nocą jest Krzysztof Brzózka, były dyrektor byłej Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia.Jak podkreślił, zakaz z pewnością poprawi bezpieczeństwo w mieście. – Są na to niepodważalne dowody, chociażby z Krakowa, którego władze starannie badały, jakie zmiany przyniosły wprowadzone ograniczenia – wskazał w rozmowie z TVP Info.– Znacznie spadła liczba interwencji służb oraz osób przebywających w izbie wytrzeźwień. Mieszkańcy przestali się tak bardzo skarżyć – szczególnie ci, którzy mieszkają tuż obok sklepów – podkreślił.Pytany, czemu zatem w stolicy trwa impas wskazał, że „brutalna prawda jest taka, że politycy boją się podejmować decyzje, które godzą w interes mniej licznych, ale za to bardzo głośnych środowisk”.– W Polsce ci, którzy piją w sposób nadmierny i szkodliwy stanowią ok. 17 proc. społeczeństwa. Pozostałe ponad 80 proc. ma z tego powodu problemy natury osobistej – dotyczące bezpieczeństwa, hałasu, przemocy domowej czy wypadków. Niestety politycy obawiają się tych, którzy są krzykaczami, działaczami głoszącymi zasady absolutnej wolności, jeśli chodzi o rynek. Sprzedaż alkoholu może być obłożona restrykcjami i to powinno być zrobione. Warto podjąć odważne kroki – ocenił ekspert.„Piekielnie silny” lobbingDodał jednak, że lobbing producentów alkoholowych w Polsce jest „piekielnie silny i ma ogromne wpływy również w parlamencie”.Czytaj też: Czy Polacy chcą nocnej prohibicji? Sprawdź wyniki sondażu– Stoją za tym ogromne pieniądze, które trudno prześledzić. Wynajmują oni znakomitych prawników, mówców, podpłacają organizacje pozarządowe, które stają w obronie tzw. wolności gospodarczej. Przykro mi to mówić, ale tu właściwie od bardzo wielu lat nic się nie zmieniło – wskazał Brzózka.Przeciwni nocnej prohibicji są m.in. przedstawiciele Inicjatywy Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju oraz Warsaw Enterprise Institute. Ich zdaniem zakaz jest nieproporcjonalny i nieuzasadniony, zagraża lokalnej gospodarce oraz wolności osobistej. Może doprowadzić też do znacznych strat sklepów monopolowych.Za dużo sklepów na jednego mieszkańcaW Warszawie działa ponad 3,3 tys. punktów sprzedaży alkoholu. Zgodnie z liczbą warszawiaków, podanych przez GUS, średnio na jeden sklep przypada tylko 563 mieszkańców.Tymczasem w całej Szwecji funkcjonuje zaledwie 450 sklepów sprzedających alkohol, a godziny ich otwarcia są ściśle regulowane.– Ja mam w okolicy domu sklep nocny. Latem nie da się żyć. Co noc, nie tylko w weekend, pod sklepem trwa impreza. Ludzie puszczają muzykę, biją się, tłuką butelki. To trwa całe lato. Najwyższa pora, aby to ukrócić, co udało się już w wielu miastach. Nie wiem, dlaczego Warszawa ma znowu zwlekać z tym tematem – podsumował Jan Mencwel.Władze miast i gmin stoją zatem przed decyzją, która jest kluczowa dla mieszkańców, aktywistów i przedsiębiorców. O tym, jak długo będziemy na nią czekać, przyjdzie nam się dopiero przekonać.Czytaj też: Rosjanin rozsierdzony prohibicją. Podpalił sklep koktajlem Mołotowa