Następstwo decyzji sądu. Radio Wolna Europa jednak nie straci finasowania. Doradczyni Agencji Globalnych Mediów (USAGM) Kari Lake poinformowała, że odwołuje wcześniejszą decyzję o wycofaniu finansowania dla tego nadawcy. To następstwo decyzji sądu, tymczasowo zawieszającej odebranie dotacji RWE. W liście zaadresowanym do szefa Radia Wolna Europa, Kari Lake poinformowała, że dotacja dla RWE została przywrócona. Zaznaczyła jednak, że Agencja Globalnych Mediów może anulować wypłatę tych pieniędzy w przyszłości, jeśli „uzna, że rozwiązanie umowy (z RWE) jest właściwe w świetle obowiązującego prawa”.List jest skutkiem decyzji sądu, który tymczasowo zawiesił wycofanie dotacji, lecz zasygnalizował, że ostatecznie unieważni tę decyzję.– Wciąż nie wiemy, czy to tylko wybieg prawny, czy skutek interwencji (sekretarza stanu Marca) Rubio – powiedział jeden z dziennikarzy RWE. Jak dodał, na skutek działań mającego kubańskie korzenie Rubio, do pracy wrócili dziennikarze Radia Marti, kubańskiego odpowiednika Radia Wolna Europa.Chęć wsparcia Radia Wolna Europa zgłosiła także szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Wcześniej apelowały o to m.in. władze Czech.Zobacz również: Ekipa Trumpa ujawniła plany ataku. Skutki „mogły być katastrofalne”Sprawa o finansowaniePrzywrócenie dotacji jest pierwszym sądowym zwycięstwem obrońców finansowanych z budżetu mediom skierowanym do społeczeństw za granicą przeciwko próbom ich zlikwidowania. Nadal niejasny pozostaje los m.in. Głosu Ameryki (VOA) i Radia Wolna Azja (RFA), którego niemal wszyscy pracownicy zostali wysłani na przymusowy urlop, a część została zwolniona. Skarżący decyzję administracji dziennikarze stacji poinformowali sąd, że planowane jest zwolnienie ponad 600 pracowników, co w praktyce uniemożliwi funkcjonowanie rozgłośni.Finansowane przez Agencję Globalnych Mediów, podmioty medialne skierowane są głównie do zagranicznych społeczeństw w krajach o ograniczonej swobodzie prasy. Były one jednak od dawna krytykowane przez zespół Donalda Trumpa, w tym jego doradcy Elona Muska, który wezwał do ich likwidacji. Trump i jego współpracownicy twierdzili, że są one bastionem „radykalnej lewicy” i jego krytyków.Formalnie Trump nie może zlikwidować tych instytucji bez zgody Kongresu, który je powołał, dlatego administracja uciekała się dotychczas do ruchów takich jak wycofanie dotacji, zwolnienia i przymusowe urlopy. Legalność tych decyzji została zakwestionowana w przynajmniej trzech skargach sądowych.Zobacz też: „Głos radykalnej Ameryki” zakazany przez Trumpa. Prezydent w ogniu krytyki