Denuklearyzacja Ukrainy. Wpis wysłannika Trumpa o denuklearyzacji Ukrainy spotkał się z ostrą krytyką innych dyplomatów. Nawet nie głównie dlatego, że autor myli tam historyczne fakty, ale niejako próbuje wybielić Rosję, która podpisała traktat, po latach go złamała, a teraz żąda coraz więcej. Richard Grenell to specjalny wysłannik Trumpa, były szef wywiadu, były ambasador w Niemczech, jeden z negocjatorów porozumienia między Serbią i Kosowem. Generalnie, nie jest człowiekiem z łapanki. Tym bardziej musiał zajść za skórę innym dyplomatom swoim ostatnim wpisem na X. Poszło o Memorandum Budapesztańskie, czyli porozumienie z 1994 r. o denuklearyzacji Ukrainy w zamian za obietnicę uznania jej suwerenności i powstrzymanie się od agresji. Otóż Grenell pisze, że „głowice jądrowe były rosyjskie i stanowiły resztki, Ukraina oddała je Rosji, one nie należały do Ukrainy i to niewygodny fakt”. Głowice nuklearne SowietówJeden z komentujących wspomniał, że Rosja podpisała Memorandum i złamała umowę. Na to Grenell już nie odpisał w detalach poza krótkim „prawda”. Trudno zatem nie odnieść wrażenia, że wpis niejako wybiela aktualną Rosję, jakoby złamanie porozumienia nie było tak karygodne, skoro po prostu było sposobem na odzyskanie tego, co i tak do niej należało.Jednak Grenella wypunktował ktoś, kto faktycznie brał udział w negocjowaniu Memorandum Budapesztańskiego i zna kontekst tej umowy. Były amerykański ambasador w Ukrainie Steven Pifer napisał, że Grenell „nie może się bardziej mylić”. Przypomniał, że głowice były sowieckie, sugerując tym samym, że Ukraina jako część Związku Radzieckiego je odziedziczyła.„Głowice nuklearne w Ukrainie były sowieckie, nie rosyjskie. Kontrola nad nimi leżała wyłącznie po stronie Ukrainy. Pociski międzykontynentalne i bombowce w zdecydowanej większości zostały usunięte poza małą liczbą przekazaną Rosji w ramach spłaty długu. Ukraina zdecydowała się wysłać głowice nuklearne do Rosji w celu ich eliminacji w dużej mierze dlatego, że Rosja zobowiązała się do poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy oraz do nieużywania siły przeciwko Ukrainie” – napisał Pifer.Zobacz też: Tymczasowe zawieszenie broni między Rosją a Ukrainą. Podano szczegółyMemorandum Budapesztańskie - o co chodziło w porozumieniu?W krótkim tweecie nie zmieścił, że głowice, które wówczas oddała Ukraina, nie były „resztkami”, a trzecim pod względem wielkości arsenałem nuklearnym na świecie. Kijów dysponował wówczas ok. 5800 głowicami jądrowymi. Gdy Związek Radziecki rozpadł się na Rosję, Białoruś, Kazachstan i Ukrainę, Moskwa dość szybko podpisała porozumienia z Białorusią i Kazachstanem o przekazaniu głowic z ich terytoriów, nie była jednak w stanie dogadać się z Ukrainą.Jak wspominał w artykule dla amerykańskiego Instytutu Brookingsa, Ukraina nie chciała się ich pozbywać, bo obawiała się agresji ze strony Rosji, nadto stanowiły cenne źródło wzbogaconego uranu, który – po przetworzeniu – mógłby posłużyć jako paliwo reaktorów w elektrowniach jądrowych. Amerykanie weszli między zwaśnione strony, by spróbować je pogodzić i by każda zyskała to, co chce. Ostatecznie w ramach memorandum Ukraina przesłała Rosji głowice w zamian za obietnicę bezpieczeństwa, nie bez znaczenia były też pieniądze, jakie w ramach różnych programów wsparcia wpompowali w nią Amerykanie.Przeczytaj także: Rozejm za wstrzymanie sankcji. „Rosja już manipuluje”Rosja swojej części umowy nie dotrzymała, co może budzić sprzeciw. A także tłumaczyć ostry język innych dyplomatów, którzy odpowiedzieli na wpis Grenella. Były republikański kongresmen Adam Kinzinger i oficer amerykańskiego lotnictwa, który w ostrych słowach wytknął autorowi błąd. „Były w równej mierze ukraińskie, co rosyjskie. Podstawowa wiedza” – napisał.