Zrzut paliwa z Falcona 9. Tuż po godzinie 21 w poniedziałek na polskim niebie dało się zaobserwować niezwykłe zjawisko: niebieskawy, połyskujący okrąg przypominający wir. – Widzieliśmy zrzut paliwa ze zbiorników drugiego stopnia Falcona 9 – wyjaśnił Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, autor bloga „Z głową w gwiazdach”. O godzinie 18.48 czasu polskiego, z kompleksu startowego SLC-40 na Cape Canaveral Space Force Station na Florydzie, z tajną misją NROL-69 – na zlecenie Narodowego Biura Rozpoznania (NRO) – wystartowała rakieta Falcon 9 firmy SpaceX. Misja NROL-69 miała na celu umieszczenie na orbicie satelity USA-498, którego dokładne przeznaczenie pozostaje tajne ze względu na wojskowy charakter ładunku.Po zakończeniu fazy wynoszenia, pierwszy stopień rakiety Falcon 9 powrócił na Ziemię, lądując na Landing Zone 1 na Cape Canaveral, co było jego drugim udanym lotem – wcześniej wspierał misję Starlink. Przelot rakiety był widoczny na niebie nad Polską. Podczas drugiego przelotu nad naszym krajem, drugi stopień Falcona 9 dokonał zrzutu paliwa przed planowaną deorbitacją.– Jego orbita była ustawiona w taki sposób, że podczas pierwszego przelotu przelatywał nad centralną Europą, a podczas drugiego przelotu, do którego doszło krótko po 21, przelatywał trochę bardziej nad wschodnią Europą – wyjaśnił Wójcicki.Element rakiety płonie w atmosferzePodczas planowanej deorbitacji, zanim drugi stopień rakiety wejdzie w atmosferę i spłonie, często dochodzi do zrzutu resztek paliwa. Dzieje się to już w przestrzeni kosmicznej – kilkaset kilometrów nad Ziemią – gdzie nie ma powietrza, więc wyrzucone gazy nie rozpraszają się chaotycznie, lecz tworzą symetryczne struktury.Jeśli rakieta obraca się wokół własnej osi (co jest często celowe, by ustabilizować lot), wypuszczane z dysz paliwo układa się w kształt spirali lub wiru, przypominający świetlistą galaktykę. – Taka chmura, podświetlona przez Słońce znajdujące się jeszcze pod horyzontem, może wyglądać naprawdę spektakularnie – przyznał popularyzator astronomii.Wójcicki ocenił, że „SpaceX ewidentnie skraca do minimum czas przebywania na orbicie drugiego stopnia swoich rakiet”. To już jest kolejny raz, kiedy już na drugim okrążeniu po starcie zrzut paliwa następuje, a potem są odpalane silniki i rakieta jest deorbitowana. Jest to jak najbardziej pożądane i tego elementu właśnie zabrakło w lutym, kiedy szczątki Falcona 9 spadły na Polskę po dwóch tygodniach krążenia.Wójcicki podał, że po deorbitacji drugi człon rakiety jest całkowicie niszczony, natomiast pierwszy może być używany wielokrotnie. – Te pierwsze człony mniej więcej w 8-10 minut po starcie powracają na Ziemię i lądują na pływającej po Oceanie Atlantyckim barce – wyjaśnił. Z kolei drugi człon umieszcza na prawidłowej orbicie ładunek, a następnie jest z niej spychany „właśnie po to, żeby nie był później śmieciem kosmicznym, nikomu nie przeszkadzał, nikomu nie wyrządził krzywdy”.Czytaj więcej: Już czwarty fragment rakiety Muska znaleziony w Polsce