Uwielbiał horrory i krew. Zaledwie dwóch godzin potrzebowała ława przysięgłych Sądu Koronnego w Manchesterze, aby uznać 42-letniego Marcina Majerkiewicza za winnego zabójstwa i poćwiartowania zwłok swojego współlokatora wiosną 2024 r. Polak miał fascynować się krwią i przemocą, ale nie udało się ustalić motywu zbrodni. Majerkiewicz zabił 67-letniego Stuarta Everetta (urodzonego jako Romana Ziemackiego) narzędziem przypominającym młotek, a następnie piłą do metalu podzielił jego zwłoki na 27 części, które porzucił w torbach w różnych miejscach aglomeracji Manchesteru. Śledczym udało się znaleźć tylko jedną trzecią ciała ofiary Następnie, według komunikatu prokuratury, starał się ukryć swoją „barbarzyńską zbrodnię”. Z telefonu ofiary wysyłał wiadomości do krewnych Everetta, przekonując, że jest on w szpitalu z powodu udaru. Wysłał nawet kartkę urodzinową do jego brata, by sprawić wrażenie, że mężczyzna żyje. Majerkiewicz nie przyznawał się do winy. Nie ustalono motywu zbrodni, choć w opinii śledczych sprawca miał obsesję na punkcie przemocy – podała stacja BBC. Czytaj także: Zarzuty za serię zabójstw seniorek. Sprawcy znali swoje ofiary Makabryczne hobby i ogromne długi Według policji z Greater Manchester, na którą powołuje się BBC, Majerkiewicz miał obsesję na punkcie krwi i makabrycznych horrorów, a także tatuaż przedstawiający postać Jasona Voorheesa z filmu „Piątek trzynastego”. Przed aresztowaniem Polak szukał w internecie nieruchomości do wynajęcia w regionie Alicante w Hiszpanii. W chwili popełnienia zbrodni Majerkiewicz nie miał pracy i długi w wysokości 60 tys. funtów. Ława przysięgłych uznała go winnym morderstwa po niespełna dwugodzinnych obradach na zakończenie trwającego trzy tygodnie procesu w Sądzie Koronnym w Manchesterze. Majerkiewiczowi grozi obligatoryjna kara dożywotniego pozbawienia wolności. 28 marca sąd ma zdecydować, kiedy skazany będzie mógł się ubiegać o zwolnienie warunkowe. Czytaj także: Horror w Wielkanoc. Zwłoki czterech osób w domu w warszawskim Ursusie [WIDEO]