Zawrócono go do Europy. Francuskiemu naukowcowi odmówiono wjazdu do Stanów Zjednoczonych. Powód? Krytyczne wypowiedzi na temat Donalda Trumpa i Elona Muska. O sprawie poinformował Philippe Babtiste, francuski minister ds. szkolnictwa wyższego i badań naukowych. Przekazał, że jednemu z francuskich naukowców – nie podał personaliów – odmówiono wjazdu do USA. Urzędnicy imigracyjni na lotnisku przeszukali jego telefon i znaleźli wiadomości, w których krytykował administrację Trumpa. Incydent miał mieć miejsce 9 marca.– Z niepokojem dowiedziałem się, że francuskiemu badaczowi, przebywającemu z misją we francuskim Narodowym Centrum Badań Naukowych (CNRS), który był w drodze na konferencję w pobliżu Houston, odmówiono wjazdu do Stanów Zjednoczonych – poinformował francuski minister Philippe Babtise w oświadczeniu przesłanym do Agence France-Presse (AFP).– Środek ten został podjęty przez władze amerykańskie, ponieważ telefon tego naukowca zawierał prywatne wiadomości, w których krytykował politykę badawczą Trumpa – dodał.Krytyka jak terroryzmNaukowcowi zarzucono, że jego wiadomości „wyrażają nienawiść do Trumpa i mogą być zakwalifikowane jako terroryzm”. Skonfiskowano mu sprzęt i odesłano do Europy następnego dnia – opisuje portal „The Guardian”.Do sprawy odniósł się francuski minister. – Wolność opinii, wolność badań i wolność akademicka to wartości, które będziemy nadal z dumą podtrzymywać. Będę bronił prawa wszystkich francuskich naukowców do bycia im wiernymi, przy jednoczesnym poszanowaniu prawa – podkreślił Baptiste.Francuski minister skrytykował też Elona Muska i jego kompetencje. Baptiste powiedział w wywiadzie dla „franceinfo”, że „słyszał, jak Elon Musk powiedział, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna powinna zostać zamknięta w 2027 roku. O kim mówimy? O szefie SpaceX? Szefie amerykańskiej administracji publicznej? To nie ma żadnego sensu”.Zobacz także: Wyjazd z prestiżowej imprezy. Kanada mści się na Tesli Elona MuskaNaukowcy wyjadą z USA?Nowa administracja USA jest szeroko krytykowana przez świat nauki, zwłaszcza z uwagi na zaplanowane cięcia budżetowe. W ostatnich tygodniach już kilka uniwersytetów w Europie podjęło próby przyciągnięcia badaczy z USA. Wolny Uniwersytet Brukselski (VUB) ogłosił w poniedziałek 12 stanowisk dla międzynarodowych badaczy, „ze szczególnym uwzględnieniem amerykańskich naukowców”.Z kolei francuski Uniwersytet Aix-Marseille uruchomił program „bezpiecznej przestrzeni dla nauki”, odnosząc się do „kontekstu, w którym niektórzy naukowcy w Stanach Zjednoczonych mogą czuć się zagrożeni lub w którym utrudniana jest praca badawcza”.Politico przypomniał, że od czasu objęcia urzędu prezydenckiego przez Donalda Trumpa amerykański resort edukacji zmniejszył liczbę pracowników o blisko połowę. Cięcia dotknęły również uczelnie wspierane środkami z budżetu federalnego. Z tego powodu stracić pracę ma m.in. ponad 2 tys. naukowców z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa.Zobacz też: Putin chce podbić kosmos z Muskiem. Ale nie chodzi tylko o lot na Marsa