Plus inna zadziwiająca wypowiedź sprzed PKW. – Jeżeli mieliśmy w Polsce tylko jednego historyka, który miał odwagę zajmować się przestępczością zorganizowaną w czasach PRL, ja byłem tym historykiem, to Tadeusz Batyr nie miał żadnej innej możliwości odwołać się do innych badań i źródeł naukowych i tak też się stało. Myślę, że jest to sytuacja naturalna – w ten sposób Karol Nawrocki skomentował chwalenie samego siebie pod pseudonimem Tadeusz Batyr. Wspierany przez PiS kandydat na prezydenta Polski Karol Nawrocki odpowiadał we wtorek na pytania dziennikarzy przed siedzibą Państwowej Komisji Wyborczej, gdzie składał podpisy, wymagane do zatwierdzenia kandydatury.Sytuacja naturalnaDziennikarze chcieli się dowiedzieć, na jakie nazwisko podpisy zostały złożone ze względu na fakt, że Nawrocki opublikował biografię jednego z gangsterów pod pseudonimem Tadeusz Batyr. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jako „Batyr” zachwalał Nawrockiego, a jako Nawrocki opowiadał o książce „Batyra”. Z zamazaną twarzą i zmienionym głosem Nawrocki występował też pod tym pseudonimem w telewizji.Czytaj także: Fikcyjna tożsamość Nawrockiego. Poseł PiS: Batyr? Nie znam sprawy– Jeżeli mieliśmy w Polsce tylko jednego historyka, który miał odwagę zajmować się przestępczością zorganizowaną w czasach PRL, ja byłem tym historykiem, to Tadeusz Batyr nie miał żadnej innej możliwości odwołać się do innych badań i źródeł naukowych i tak też się stało. Myślę, że jest to sytuacja naturalna – mówił Nawrocki.– Kandydatem na urząd prezydenta jest Karol Nawrocki. Jak pan redaktor wie, pseudonimy literackie nie są niczym nowym w polskiej publicystyce, literaturze, a także nauce. Jestem naukowcem, byłem naukowcem. Byłem pierwszym historykiem, który badał przestępczość zorganizowaną w czasach Polski komunistycznej. Gwarantuję, że ten milion trzysta tysięcy podpisów to podpisy na Karola Nawrockiego – dodawał.Taka konwencja– To była konwencja, w której Tadeusz Batyr, a więc pseudonim literacki, może odwołać się tylko do jednego źródła. Ze względów zawodowych zmieniałem wówczas pracę. Nie chciałem angażować Muzeum II wojny światowej w te badania, które prowadziłem w IPN – tłumaczył kandydat.Historię Batyra-Nawrockiego opisał Onet, który odniósł się w swoim tekście również do tego argumentu o pracy w muzeum i konieczności stosowania pseudonimu.Czytaj także: Szczucki usłyszy zarzuty. Chodzi o 900 mln zł„Szkopuł w tym, że książka wznowiona została także pod pseudonimem w 2022 r., już gdy Nawrocki był prezesem Instytutu Pamięci Narodowej i – wedle tych słów – mógł odwołać się do swych »owoców badawczych« z IPN” – zwracał uwagę Onet.„Wsparcie swojego kandydata na urząd prezydenta”Ale to nie były jedyne zadziwiające wypowiedzi Nawrockiego sprzed PKW. Dziękując za poparcie i podpisy, podkreślił istotną rolę partii Prawo i Sprawiedliwość. Jego wypowiedź stała wyraźnie w sprzeczności z zapowiedziami bycia kandydatem obywatelskim.– Bardzo dziękuję i posłom, i radnym, i szeregowym członkom Prawa i Sprawiedliwości. Wsparcie tak wielkiej struktury, największej partii w polskim parlamencie, wsparcie swojego kandydata na urząd prezydenta w tym procesie zbierania podpisów było zasadniczym wsparciem. Bardzo dziękuję partii Prawo i Sprawiedliwość na ręce pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, ale też obecnych tutaj posłów – mówił prezes IPN-u, który w przeszłości zaznaczał, że jest kandydatem obywatelskim, ale te słowa stoją w sprzeczności z deklaracjami, z jakimi zgłaszał się do prezydenckiego wyścigu.Nawrocki mówił, że wsparcie daje mu energię do tego, żeby wybory zwyciężyć. – Wygra dobro. Polska bezpieczna, dobrobytu, rozwijająca się. Zebraliśmy najwięcej podpisów, będziemy też mieli najwięcej głosów 18 maja – zapowiedział.