Byli amunicją w politycznej awanturze Muska. Ich podróż na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) miała potrwać najwyżej 10 dni, a w wyniku usterki skończyło się na dziewięciu miesiącach. Ale Suni Williams i Barry Butch Wilmore w końcu rozpoczęli powrót na planetę, na której trwa awantura wokół ich powrotu wywołana przez Elona Muska. Musk posiada firmę z branży kosmicznej SpaceX i to jego kapsuła Dragon sprowadza dwójkę astronautów NASA na Ziemię. Ich powrót odwołano ze względu na awarię kapsuły Boeinga Starliner, bo to w niej mieli pierwotnie wrócić do domu, ale w obawie o życie astronautów kapsuła wróciła na Ziemię pusta.Wykorzystani do politycznej awanturyDragon z astronautami NASA ma wpaść do oceanu u wybrzeży Florydy około 18.00 miejscowego czasu. Williams i Wilmore przybyli na ISS 6 czerwca 2024 z misją oceny możliwości dokowania i działania kapsuły Starliner podczas jej pierwszego załogowego lotu.Czytaj także: Ochotnicy spędzą 10 dni w wodnych łóżkach. ESA dąży do przełomu w medycynieWokół pobytu tej dwójki na orbicie na Ziemi wybuchła polityczna awantura zainicjowana przez wówczas kandydata na prezydenta USA Donalda Trumpa i wspierającego go Muska. Forsowali oni tezę o „porzuceniu” astronautów przez administrację prezydenta Joe Bidena. Z kolei Trump, już jako prezydent, zaplanowany miesiące temu lot opisuje teraz jako specjalną misję ratunkową zarządzoną przez Biały Dom.Niezręczna sytuacjaAstronautów postawiono w niezręcznej sytuacji. Wilmore mówił dziennikarzom na początku marca z pokładu ISS, że twierdzenia Muska o tym, że szef SpaceX oferował pomoc rok temu, którą odrzucił Biden, było „całkowicie zgodne z faktami”. Ale jednocześnie zastrzegł, że „nie mamy informacji na temat tego, co zostało zaoferowane, co nie zostało zaoferowane, komu to zaoferowano, jak przebiegał ten proces”. – Nie czujemy się porzuceni, nie czujemy się uwięzieni, nie czujemy się osamotnieni. Rozumiem, dlaczego inni mogą tak myśleć… jeśli pomożecie nam zmienić retorykę, pomożecie nam zmienić narrację, zmieńmy ją na „przygotowani i zaangażowani”, to jest to, co wolimy – Wilmore mówił w ten sposób w lutym w rozmowie z CNN.Kapsuła i tak miała lecieć po dwie inne osobyWprawdzie mówiąc, astronauci NASA z „turystów” na ISS stali się członkami załogi, bo dołączyli do osób, które już tam przebywały, czyli Amerykanina Nicholasa Hague'a i Rosjania Aleksandra Gorbunowa, których powrót był zaplanowany we wrześniu.Zwrócił na to uwagę duński astronauta Andreas Mogensen, będący weteranem ISS, zarzucając kłamstwo Muskowi. Miliarder odpowiedział Duńczykowi na platformie X, że ten jest „całkowicie niedorozwinięty”. Na tę obelgę zareagowało dwóch innych byłych członków załogi ISS. To bracia Scott i Mark Kelly, który jednocześnie jest senatorem Partii Demokratycznej z Arizony.Czytaj także: Teleskop zbada początki wszechświata i poszuka wody w naszej galaktyceW odpowiedzi Musk nazwał senatora „zdrajcą” za to, że odwiedził Ukrainę i wzywał USA do wojskowego i humanitarnego wsparcia kraju w wojnie z Rosją. Kelly odparł, że biznesmen „nie jest poważnym facetem” i zrezygnował z posiadania samochodu elektrycznego Tesla, które produkuje właśnie firma Muska.Jak podaje dziennik „Guardian”, przyszłość kapsuły Starliner firmy Boeing, finansowanej przy udziale NASA, pozostaje niepewna. Inżynierowie zbadali maszynę w bazie White Sands w Nowym Meksyku, szukając przyczyny problemów, a chodzi o usterki silników i serię małych wycieków helu. Boeing jednak wierzy w swoją konstrukcję i stara się uzyskać nowy certyfikatu gotowości do lotu.