„Bez przemysłu Niemcy będą biednym krajem”. Bez przemysłu Niemcy będą biednym krajem, my nie będziemy na to pozwalać – oświadczyła Christiane Benner, szefowa niemieckiego związku pracowników przemysłu IG Metall po sobotnich demonstracjach, w których miało wziąć udział łącznie 81 tys. osób. W wiecach w Hanowerze, Stuttgarcie, Kolonii, Frankfurcie i Lipsku pod hasłem „Moje miejsce pracy. Nasz kraj przemysłu. Nasza przyszłość!” wzięło (wg organizatora) w sobotę udział łącznie ponad 81 tys. osób. Organizator, czyli związek pracowników przemysłu IG Metall, twierdzi, że to jego największa akcja od dekad. Pracownicy wyszli na ulice, ponieważ obawiają się o swoje miejsca pracy i żądają o polityków oraz zarządów aktywnego działania, głównie inwestycji w przemysł. IG Metall chce od polityków i firm wzięcia większej odpowiedzialności za los kluczowych branż i ich pracowników. Związek wydał oświadczenie po sobotnich protestach. Żąda większych inwestycji ze strony polityków i firm, aktywnej polityki przemysłowej, ukierunkowanej na innowacje i technologie przyszłości. – Bez przemysłu Niemcy będą biednym krajem, my nie będziemy na to pozwalać – oświadczyła szefowa IG Metall Christiane Benner. Czytaj także: Niemiecka gospodarka kontra zawirowania. Gigantyczne straty Pobudzić gospodarkę Związek zarzuca pracodawcom, że zmniejszyli zatrudnienie, cięli koszty, przenoszą produkcję za granicę, a nic nie zrobili na rzecz kształtowania w Niemczech innowacji lub przyszłości. – Ale my rozumiemy przyszłość, umiemy w nowe technologie, umiemy w ekologiczny przemysł. I teraz też chcemy to robić! – podkreśliła Christianne Benner. Odniosła się też do osiągniętego w piątek 14 maca porozumienia nowej koalicji z Zielonymi, na mocy którego w przyszłym tygodniu Bundestag najpewniej przegłosuje zmianę w ustawie zasadniczej: poluzowanie tak zwanego hamulca zadłużenia. Niemcy będą mogły się bardziej zadłużyć między innymi na dofinansowanie Bundeswehry (i pomoc dla Ukrainy) oraz pobudzenie stygnącej gospodarki. To podstawa porozumienia CDU i SPD, które otworzą nowy rząd. Gdyby zmiana ta się nie powiodła, byłoby tu duże utrudnienia dla nowej koalicji i przyszłego kanclerza Friedricha Merza, którego priorytetami są właśnie pobudzenie koniunktury i obronność. Po Bundestagu konieczna będzie akceptacja zmiany przez Bundesrat, gdzie też może być z tym problem. To ostatni tydzień na działanie: później Bundestag zbierze się już w nowym składzie, w którym partie prodemokratyczne nie będą mieć większości konstytucyjnej. Czytaj także: Niemiecka gospodarka w recesji? „Prognozy gorsze niż zakładano”„To odpowiedzialność wszystkich polityków” Jeśli zmiana konstytucji ostatecznie przejdzie, nowy Bundestag ma uchwalić pakiet finansowy warty 500 mld euro na inwestycje w podupadłą niemiecką infrastrukturę. Właśnie na to liczy biznes i organizacje pracowników. Szefowa IG Metall jest zadowolona z tego, że politycy pokazali, że rozumieją największy problem Niemiec. – Ale nie podjęto jeszcze decyzji o żadnym specjalnym funduszu, nic nie jest jeszcze jasne – zauważyła. Zdaniem Benner wszystkie siły polityczne muszą teraz wziąć na siebie odpowiedzialność, aby ten kluczowy z punktu widzenia pracowników branż przemysłowych projekt nie upadł. Czytaj także: Firmy chcą uciekać z Niemiec. Wybierają przede wszystkim nasz kraj