Kto faworytem do mistrzostwa F1? W piątek na torze Albert Park w australijskim Melbourne pierwszy dzień weekendu z nowym sezonem Formuły 1. Siedmiokrotny mistrz świata Lewis Hamilton zadebiutuje w zespole Ferrari. Jak Brytyjczyk poradzi sobie we włoskim zespole, to jedno z najciekawszych pytań przed pierwszym wyścigiem, a tych w sumie będzie w tym roku 24. Tytułu broni znakomity holenderski kierowca Red Bulla Max Verstappen, który zgarniał mistrzostwo Formuły 1 w czterech ostatnich latach i ma szansę być drugim kierowcą w historii, który zostanie mistrzem świata pięć razy z rzędu. Wcześniej dokonał tego jedynie legendarny Niemiec Michael Schumacher (2000-04).Czy to koniec dominacji Verstappena?Ale już druga połowa minionego sezonu wskazała, że dominacja 27-letniego Holendra może dobiec końca. Z 14 ostatnich rund MŚ Verstappen wygrał tylko dwie. Dla porównania, w 2023 roku zwyciężył w 19 z 22 wyścigów.Czytaj także: Znakomity występ Sochana. Spurs wreszcie lepsi w derbach Teksasu– Motywacji mi nie brakuje, zwłaszcza że w poprzednim sezonie triumf wcale nie był oczywisty. W kilku wyścigach odnieśliśmy efektowne zwycięstwa, ale nie w tak wielu, jakbyśmy sobie życzyli – przyznał Verstappen.Słabsza postawa Holendra oraz jeszcze gorsze wyniki Meksykanina Sergio Pereza spowodowały, że w 2024 roku Red Bull nie mógł cieszyć się z trzeciego z rzędu tytułu mistrza świata konstruktorów. Perez stracił zresztą miejsce w stawce 20 kierowców wyścigowych, a zastąpił go mało doświadczony w F1 Nowozelandczyk Liam Lawson.Dla wielu faworytem jest Lando NorrisW klasyfikacji konstruktorów na pierwsze miejsce wjechał McLaren, zdobywając pierwszy tytuł w XXI wieku. W tym roku w dalszym ciągu jego barw bronić będą Brytyjczyk Lando Norris i Australijczyk Oscar Piastri. Pierwszy z nich uchodzi za największego rywala Verstappena, a przez niektórych uważany jest nawet za najpoważniejszego kandydata do tytułu.– Bardzo chcielibyśmy wierzyć w to, że jesteśmy najlepsi, ale w pewnym sensie wolelibyśmy wciąż myśleć o sobie jako o czarnym koniu. Czeka nas długa walka. Wiem, że dla wielu osób jestem faworytem i nasz zespół jest faworytem. Na szczęście, zawsze lepiej spisuję się pod presją. Dzięki niej potrafię lepiej się koncentrować – mówił w lutym Norris.Co na to Hamilton?Zagadką będzie postawa siedmiokrotnego mistrza świata Hamiltona, który po 12 latach w Mercedesie spróbuje teraz swoich sił w Ferrari. Kibice włoskiego teamu liczą na to, że Brytyjczyk pomoże zdobyć pierwszy tytuł mistrza świata konstruktorów od 2008 roku. Gdyby Hamilton triumfował w klasyfikacji kierowców, byłby jedynym w historii zawodnikiem z ośmioma indywidualnymi tytułami. Na razie dzieli rekord z Schumacherem, który również zwyciężył siedem razy.Czytaj także: Zamieszanie i awans Realu. Poznaliśmy ćwierćfinalistów LM– Tej pasji, którą tutaj widzę, nie da się z niczym porównać. Ferrari ma bez wątpienia wszystkie składniki, jakich potrzebuje, aby zdobyć mistrzostwo. Teraz trzeba tylko to wszystko dobrze poukładać – zaznaczył Brytyjczyk.Wielu „zielonych” zawodnikówW stawce w tym roku będzie aż sześciu kierowców, którzy nie mają za sobą choćby jednego pełnego sezonu F1. Najbardziej doświadczonym z nich jest Lawson, który wystartował dotychczas w 11 wyścigach. Brytyjczyk Oliver Bearman (Haas) wystąpił w trzech, Australijczyk Jack Doohan (Alpine) w jednym, a trzech zawodników w niedzielę zadebiutuje: Włoch Andrea Kimi Antonelli (Mercedes), Francuz Isack Hadjar (Racing Bulls) oraz Brazylijczyk Gabriel Bortoleto (Kick Sauber).Po raz pierwszy od 1989 roku wśród kierowców wyścigowych nie ma ani jednego Fina. Po wielu latach występów Valtteri Bottas będzie rezerwowym w Mercedesie. Z kolei dzięki Bortoleto do stawki powrócił Brazylijczyk. Ostatnim jego rodakiem startującym w F1 był Felipe Massa, który zakończył karierę w 2017 roku.Po kilku latach przerwy wraca też reprezentant Italii. Antonelli będzie pierwszym Włochem w stawce, od kiedy po raz ostatni w 2021 roku wystąpił Antonio Giovinazzi.Kary za przekleństwaJednym z wątków, który może przewijać się podczas najbliższego sezonu, będą kary za... przekleństwa. Prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) Mohammed Ben Sulayem zapowiedział nakładanie grzywien w wysokości minimum 40 tysięcy euro na kierowców, którzy użyją wulgaryzmów podczas zawodów, w komunikacji radiowej z inżynierami wyścigowymi. Te rozmowy są dostępne dla publiczności, a szef FIA podkreśla, że zawodnicy powinni stanowić przykład.W przypadku wielokrotnego naruszenia tego punktu regulaminu niewykluczone będą nawet kary odjęcia punktów czy zawieszenia w kolejnym wyścigu. Będzie to również ostatni sezon Renault jako dostarczyciela silników.Na ten sezon planowane jest również inne wydarzenie, o którym może dyskutować całe środowisko Formuły 1 – premiera filmu o „królowej sportów motorowych” z Bradem Pittem w roli głównej. Na ekrany kin produkcja wejdzie prawdopodobnie pod koniec czerwca.