Wiceszef MON po wizycie premiera w Turcji. – Dążymy do tego, żeby 50 proc. tego, co Polska wydaje na sprzęt wojskowy, zostało w polskim przemyśle obronnym - zapewnił wiceszef MON Cezary Tomczyk. Uważa, ze nasz kraj powinien brać przykład z tureckiego przemysłu zbrojeniowego. W czwartek 13 marca Tomczyk był pytany przez dziennikarzy o rezultaty wizyty premiera Tuska w Turcji, w tym także jego, gdzie polscy politycy spotkali się w środę 12 marca z prezydentem tego kraju Recepem Tayyipem Erdoganem. Premier zaproponował prezydentowi Turcji, by jego kraj wziął na siebie współodpowiedzialność za proces pokojowy w kontekście agresji Rosji wobec Ukrainy, a także za gwarancje stabilności i bezpieczeństwa w regionie.„Turcja jest zainteresowana inwestowaniem w Polsce”– Turcja jest zainteresowana inwestowaniem w Polsce, my jesteśmy zainteresowani współpracą z Turcją, jeżeli chodzi o przemysł zbrojeniowy – odpowiedział Tomczyk i podkreślił, że w tym obszarze Turcja już wiele lat temu podjęła decyzję, żeby uniezależnić się od dostawców z całego świata.– Dzisiaj przemysł zbrojeniowy turecki jest w stanie zapewnić na poziomie 80 proc. dostawy dla tureckiej armii, która jest drugą armią w NATO, więc myślę, że sporo wzorców, sporo ciekawych kontraktów, które już realizujemy, i które w przyszłości będziemy realizować. Ale najważniejsze są te rozmowy zawsze między przywódcami, szczególnie w takim miejscu jak Turcja, gdzie bardzo dużo zależy od samego prezydenta Erdogana, który świetnie orientuje się, jeżeli chodzi o przemysł w Turcji – dodał wiceszef Cezary Tomczyk.Wiceszef MON był też pytany o to, jak jest w przypadku Polski, jeśli chodzi o samodzielne pokrycie zapotrzebowania na sprzęt wojskowy. –W przypadku Polski jest tak, że chcemy dążyć do tego, żeby 50 proc. tego, co w ogóle Polska wydaje, zostało w polskim przemyśle obronnym – odpowiedział Tomczyk. Dodał, że w ciągu ostatnich lat doszło do wielu zakupów, które – jak zaznaczył – „mogły być na pewno przeprowadzone inaczej i na pewno z użyciem polskiego przemysłu zbrojeniowego”.Poproszony o doprecyzowanie informacji w tej sprawie wiceminister zapewnił, że to dokładnie sprawdzi, ale jego zdaniem jest „to pewnie dzisiaj poziom 30 proc. – Tak mi się wydaje. Ale nie chciałbym, żeby ktoś mnie łapał za słówko”. – Po prostu sprawdzę i następnym razem na pewno przekażę tę informację – zapewnił.Ile państwo przeznaczy na projekt Tarcza Wschód?Wiceszef MON był też pytany o projekt Tarczy Wschód, mający wzmocnić obronę wschodniej granicy Polski. W środę 12 marca Parlament Europejski uchwalił rezolucję dotyczącą wzmocnienia obronności UE, w której przyjęto też poprawkę uznającą Tarczę Wschód za projekt flagowy dla wspólnego bezpieczeństwa UE. Dokumentu nie poparli europosłowie PiS i Konfederacji, choć europoseł PiS Michał Dworczyk zaznaczył, że jego koledzy głosowali za poprawką w sprawie tarczy, ale nie poparli całej rezolucji.Pytany o sfinansowanie budowy Tarczy Wschód ze źródeł zewnętrznych Tomczyk odpowiedział, że rząd chce, by - jak podkreślił - "popłynęła na to kwota maksymalna".– Po to są negocjacje i po to jest cała ta dyskusja (...). Dzisiaj fundusz w ogóle europejski nie funkcjonuje jeszcze, my ten fundusz tworzymy. Dzięki premierowi Tuskowi w konkluzjach Rady Europejskiej po raz pierwszy znalazły się zapisy, które mówią o tym, że Europa musi finansować bezpieczeństwo i musi finansować zbrojenia. Więc jeżeli pan pyta jaki procent, jeżeli chodzi o Tarczę Wschód, mam nadzieję, że 60-70 proc. będziemy mogli sfinansować ze źródeł zewnętrznych – odpowiedział Tomczyk. Program Tarcza Wschód to koordynowany przez Ministerstwo Obrony Narodowej i Sztab Generalny Wojska Polskiego projekt zakładający budowę różnego rodzaju instalacji wojskowych i umocnień wzdłuż granic z Rosją i Białorusią. Instalacje te mają z jednej strony wesprzeć możliwości polskich i sojuszniczych wojsk, a z drugiej utrudnić ewentualnemu napastnikowi wtargnięcie w głąb kraju.Czytaj również: Minister krytykuje prezydenta. „To nie tak się załatwia”