45 lat od tragedii na Okęciu. „Pamiętam, jak babcia wyrwała mi z rąk bukiet frezji i rzuciła je na ziemię. Pamiętam karetki pogotowia, które przyjeżdżały, by reanimować rodziny, rozlewał się alkohol podawany na uspokojenie” – tak w jednym z wywiadów 14 marca 1980 roku wspominała Natalia Kukulska. W katastrofie samolotu Ił-62 Polskich Linii Lotniczych LOT „Mikołaj Kopernik” zginęło 10 członków załogi i 77 osób. Wśród nich była jej mama, piosenkarka Anna Jantar. Ił-62 Polskich Linii Lotniczych LOT „Mikołaj Kopernik” 13 marca 1980 roku, a więc dzień przed katastrofą, wylądował na lotnisku Kennedy'ego w Nowym Jorku. Przeszedł szybki, rutynowy przegląd techniczny. Tak przygotowany czekał na lot powrotny do Warszawy.Za sterami „Mikołaja Kopernika” siedział Paweł Lipowczan, pilot z ogromnym doświadczeniem, który w PLL LOT przepracował piętnaście lat. Oprócz niego w skład załogi wchodziło czterech członków załogi: drugi pilot Tadeusz Łochocki, mechanik pokładowy Jan Łubniewski, radiotelegrafista Stefan Wąsiewicz i nawigator Konstanty Chorzewski, a także szefowa personelu pokładowego oraz cztery stewardesy. Lipowczan miał wylatanych 8770 godzin, z czego ponad połowę na samolotach typu Ił-62. Z kolei radiotelegrafista Stefan Wąsiewicz przepracował w LOT ponad 30 lat. Na pokładzie „Mikołaja Kopernika” znajdowało się 77 pasażerów.Ił-62 – samolot, który posiadał wiele wadW połowie lat 50. w wielu krajach trwały prace nad samolotami odrzutowymi dalekiego zasięgu. Pierwszą taką konstrukcją był Iljuszyn Ił-62. Mogło nim lecieć maksymalnie 195 pasażerów. W 1967 roku zaczął być wykorzystywany w sowieckich liniach Aerofłot. Służył do wykonywania lotów transkontynentalnych oraz krajowych na najdalszych trasach, m.in. z Moskwy do Chabarowska i Władywostoku.Czytaj też: Nie żyje ceniony polski malarz. Przez lata przyjaźnił się z PicassemKolejne lata to modernizacja tego samolotu na posiadającą cichsze silniki wersję „M”. Zarówno Iły, jak też podobne do nich brytyjskie Vickersy VC10, miały aż cztery silniki na ogonie. Gdy dochodziło do dużej awarii np. pożaru jednego z nich, wszystkie pozostałe były narażone na zniszczenie. Podczas 40 lat użytkowania tych samolotów w liniach lotniczych na całym świecie okazało się, że ich konstrukcja posiadała wiele wad. Doprowadziły one do kilku wypadków. W latach 1972-1977 do czterech bardzo poważnych. Ten najtragiczniejszy wydarzył się w Königs Wusterhausen w NRD. Przyczyną była właśnie seria usterek, które spowodowały pożar w tylnej części maszyny. W katastrofie tej zginęło 148 pasażerów i ośmiu członków załogi. Pozostałe wypadki wynikały prawdopodobnie z błędów pilotów lub fatalnych warunków pogodowych.„Kopernik” – okno na świat epoki PRLIł-62 w barwach PLL LOT zaczął latać w 1973 roku. Otrzymał imię „Mikołaj Kopernik”. W epoce PRL to było swego rodzaju nowe otwarcie. Tym „oknem na świat” miały być prestiżowe i dochodowe rejsy do Stanów Zjednoczonych. Do tej pory samoloty polskiego przewoźnika docierały jedynie do stolic zachodniej Europy, bloku komunistycznego i na Bliski Wschód. Pierwsza transatlantycka podróż do Montrealu odbyła się w maju 1972 r., a w kwietniu następnego roku do Nowego Jorku.13 marca 1980 roku „Mikołaj Kopernik” po wspomnianym rutynowym przeglądzie wystartował w swoją podróż z nowojorskiego lotniska im. Johna F. Kennedy’ego na warszawskie Okęcie o godz. 21:18. Z powodu śnieżycy, która sprawiła, że obsługa lotniska musiała czyścić pas startowy i stojące na nim maszyny, lot ten był opóźniony o dwie i pół godziny.Jedną z pasażerek tego lotu do Warszawy była Anna Jantar. Gwiazda znana z takich przebojów jak „Tyle słońca w całym mieście” czy „Nic nie może wiecznie trwać” wracała właśnie z trasy, podczas której występowała dla amerykańskiej Polonii. Koncertowała m.in. w Chicago, Nowym Jorku oraz New Jersey.„To ruska maszyna, tyle razy latała, to i teraz doleci”Ostatnie zdjęcie w budce telefonicznej na nowojorskim lotnisku zrobił jej Adam Glinka. To on był tym, który towarzyszył tuż przed tym tragicznym w skutkach lotem.– Odprowadziłem Anię pod samo wejście. Tak, wtedy to nikomu nie przeszkadzało. Przez szybę oglądaliśmy jeszcze oblodzony samolot LOT-u. Głośno zastanowiłem się, czy to w ogóle doleci. „To ruska maszyna, tyle razy latała, to i teraz doleci” – mówiła Ania – wspominał w wywiadzie dla portalu dziennikzwiazkowy.com.Czytaj też: „Rodzice dziecka, które popełniło samobójstwo mówią, że tego dnia umarli razem z nim”Oprócz piosenkarki na pokładzie znajdowało się także 22 reprezentantów USA w boksie amatorskim, 6 studentów warszawskich uczelni, delegatów na kongres Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Nauk Ekonomicznych i Handlowych.Nocny lot nad Atlantykiem przebiegał bardzo spokojnie. O godzinie 11 czasu warszawskiego, po dziewięciu godzinach lotu, rozpoczęła się procedura lądowania. Było mroźnie, ale słonecznie. Temperatura wynosiła nieco poniżej zera. Nic nie wskazywało na to, że już za chwilę dojdzie do tragedii. Załoga zameldowała wieży kontrolnej, że nie świeci się wskaźnik wysunięcia podwozia. Komunikat dotarł 70 sekund przed lądowaniem. W Iłach do takiej usterki dochodziło dosyć często. Zazwyczaj powodem była przepalona żarówka lub bezpiecznik. Standardowa procedura w takich sytuacjach również była opracowana. Załoga kierowała maszynę na drugi krąg, sprawdzano, co jest powodem usterki, a obsługa wieży przez lornetkę obserwowała, czy podwozie się wysunęło.Katastrofa „Kopernika”. 950 metrów przed progiem pasaGdy załoga zwiększyła moc, by przejść na wspomniany drugi krąg, doszło do awarii silnika znajdującego się po lewej stronie, najbliżej kadłuba. To był początek kolejnych awarii. Zniszczony został m.in. układ sterowania oraz zasilanie czarnej skrzynki i silnik numer 3.Do katastrofy doszło o godzinie 11:14. Samolot „Mikołaj Kopernik” rozbił się 950 metrów przed progiem pasa. Samolot nie stanął w ogniu, bo w zbiornikach nie było już zbyt dużo paliwa. Maszyna przestała być sterowna. Spadała z prędkością ok. 350 km/h. Pilotom w ostatniej chwili udało się jeszcze ominąć budynek zakładu poprawczego. Potem „Kopernik” ściął drzewo i uderzył w zamarzniętą fosę Fortu VI Twierdzy Warszawa.Ciała poprzecinane wpół, porozrzucane portfele i torebkiŚwiadkowie zdarzenia, którzy znajdowali się przy Dolinie Służewieckiej widzieli, jak samolot przełamuje się na kilka części, a jeden z jego fragmentów tonie w fosie. Skrzydło z kolei znalazło się sto metrów od reszty wraku. Ciała ofiar katastrofy były porozrzucane wśród szczątków samolotu a ciało kapitana Lipowczana znaleziono na ulicy wśród budynków mieszkalnych. Niektórzy z pasażerów byli świadomi tego, że giną w katastrofie. Świadczyć o tym miało to, że tak mocno trzymali się foteli, że w momencie uderzenia o ziemię zerwaniu uległy mięśnie i ścięgna w ich rękach. Ciała większości pasażerów były poprzecinane wpół, bo ich pasy bezpieczeństwa były zapięte podczas feralnego lądowania.Na miejscu katastrofy na drzewach wisiały kawałki ubrań i fragmenty wyposażenia „Kopernika”. Porozrzucane portfele i torby milicjanci musieli zabezpieczyć i usunąć z miejsca wypadku.„Babcia wyrwała mi z rąk bukiet frezji i rzuciła je na ziemię”Natalia Kukulska zapytana po latach, co pamięta z dnia i miejsca katastrofy, w której zginęła jej mama – Anna Jantar, wyznała, że to kilka wspomnień z dzieciństwa.– Wtedy na lotnisku, tuż po katastrofie, w tym zamieszaniu, wśród płaczących ludzi, nie rozumiałam, co się stało. Pamiętam, jak babcia wyrwała mi z rąk bukiet frezji i rzuciła je na ziemię. Pamiętam karetki pogotowia, które przyjeżdżały, by reanimować rodziny, rozlewał się alkohol podawany na uspokojenie. Już nie wiem, co zostało mi opowiedziane, a co rzeczywiście pamiętam. To są migawki – mówiła Kukulska.Czytaj też: „Hannibal z Żoliborza” zabił, bo czuł potrzebę „samodoskonalenia się”Prasa czasów PRL milczała na temat katastrofy „Kopernika”Prasa czasów PRL nie rozpisywała się na temat tego, co stało się 14 marca 1980 roku. W pierwszych dniach po katastrofie pojawiły się jedynie komunikaty władz i depesze PAP. Cenzura wydała instrukcje dla redakcji, wedle których żadne relacje z miejsca tragedii czy opowieści świadków nie mogły zostać opublikowane.W „Dzienniku Polskim”, który ukazał się 15 marca, można było znaleźć tylko depeszę PAP zilustrowaną zdjęciem wraku. Dodatkowo wydrukowano w tym numerze listę nazwisk ofiar. W kolejnym wydaniu 17 marca katastrofa była tematem, który zajął zaledwie 1/4 pierwszej strony i około 1/8 drugiej. Poza tymi tekstami pojawiły się jedynie kondolencje prymasa Stefana Wyszyńskiego. Katastrofa „Kopernika” zniknęła z przestrzeni medialnej, ale nie publicznej. Pojawiały się plotki o tym, że to sprawka arabskich szejków, którzy wcześniej porwali Annę Jantar.Wróćmy na chwilę do dnia, gdy wydarzyła się ta katastrofa. Choć tuż obok na płycie lotniska zginęła załoga i 77 pasażerów, lotnisko działało normalnie. O godzinie 14:30 bez opóźnienia wystartował samolot do Paryża. Na lotnisku gromadziły się rodziny pasażerów „Kopernika”, które oczekiwały na swoich bliskich i nie wiedziały, co się stało. Kiedy informacja o tragedii została ogłoszona, zaczęło się oczekiwanie na potwierdzenie tragicznych wiadomości. Pojawiła się trudność w skontaktowaniu się z Nowym Jorkiem. Problemy techniczne uniemożliwiły uzyskanie pełnej listy ofiar katastrofy. Gdy w końcu się udało, podano ją z błędami. Polskie nazwiska, trudne dla Amerykanów do wymówienia, a co dopiero zapisania, zostały poprzekręcane.Śledztwo ws. katastrofy „Kopernika”. Brakowało 26 sekundKomisja, która badała przyczynę wypadku, rozpoczęła prace dopiero po zebraniu szczątków „Kopernika”. Aby wydobyć je z fosy, użyto m.in. pomp górniczych, które zostały sprowadzone z kopalni „Bogdanka”.Śledztwo ws. katastrofy nie należało do najłatwiejszych. Powodem był brak ostatnich 26 sekund zapisu w czarnych skrzynkach. Rejestrator nie zapisał wartości obrotów dwóch prawych silników. Magnetofon z kokpitu również przestał działać. W ustaleniu przyczyn pomogła analiza stanu silnika. Ostatecznie ustalono, że przyczyną katastrofy była wada konstrukcyjno-wykonawcza wału silnika. Zawierał on karb, który powstał po niedbałej obróbce nożem tokarskim. To miało być przyczyną katastrofy. W wyniku pęknięcia wału doszło do zniszczenia turbiny, której fragmenty uszkodziły jeszcze dwa silniki i układy sterowania samolotem.Czytaj też: Stacz kolejkowy, kartki, towar spod lady. Tak wyglądał handel w czasach PRL„W końcowej fazie lotu, podczas podejścia samolotu do lądowania, nastąpiło zniszczenie turbiny lewego, wewnętrznego silnika na skutek niekorzystnego i przypadkowego zbiegu okoliczności i ukrytych wad materiałowo-technologicznych, które doprowadziły do przedwczesnego zmęczenia wału silnika. Częściami zniszczonej turbiny zostały uszkodzone dwa inne silniki i układy sterowania samolotem: ster wysokości i kierunku. Dysponując jedynym sprawnym silnikiem oraz możliwością sterowania tylko poprzez wychylanie lotek, załoga zdołała jeszcze, co potwierdzają analizy i świadkowie, ukierunkować tor samolotu tak, że zderzenie samolotu z ziemią nastąpiło w miejscu niezabudowanym” – czytamy w ustaleniach komisji.Raport z ustalenia został przesłany do zakładów produkcyjnych Iłów. Jak nietrudno się domyślić strona sowiecka odrzuciła te ustalenia. Z ich opinii wynikało, że wał silnika rozpadł się na skutek uderzenia w ziemię i nie był przyczyną katastrofy. Inżynierowie zakładów Iljuszyna przyjechali do Warszawy i zbadali silniki pozostałych maszyn. Nie stwierdzili jednak żadnych usterek. Po tej katastrofie powoli rozpoczęła się wymiana Iłów-62 na Iły-62M.Katastrofa „Kopernika”. Po latach odnaleziono dokumenty śledztwaJak pisał portal Dzieje.pl, w roku 2010 w zbiorach archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej odnaleziono dokumenty śledztwa prowadzonego przez Wydział VI w Departamencie II MSW (kontrwywiadzie). Ustalenia wskazują, że wina leżała zarówno po stronie producenta samolotu, jak też PLL LOT. Silniki Iłów wykazywały szybkie zużywanie. Te w „Koperniku” wykazywały ogromne zużycie, już po 1/3 planowanego okresu eksploatacji. Nakazywane przez władze PRL oszczędności sprawiały m.in. to, że samolotów nie tankowano na zagranicznych lotniskach. Latały z pełnymi zbiornikami i przeciążały wadliwe i wysłużone silniki. Dochodziło do tego, że w maszynach instalowano trzy sprawne silniki i jeden zużyty. Po katastrofie „Kopernika” załogi zaczęły protestować i zagroziły odejściem z pracy, nie chcąc uprawiać fuszerki. Śledztwo nie przyniosło żadnych konkretnych wniosków. Osobom, które odpowiadały za stan techniczny samolotów nie postawiono zarzutów. Nie zwolniono ich również z pracy.Na Cmentarzu Komunalnym Północnym na Wólce Węglowej w Warszawie znajduje się zbiorowa mogiła ofiar katastrofy „Kopernika”. Groby członków załogi Mikołaja Kopernika znajdują się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, ofiary cywilne pochowane zostały na Komunalnym Cmentarzu Północnym.Ukochaną artystkę wielu Polaków pochowano 25 marca 1980 roku na cmentarzu Wawrzyszewskim w Warszawie. Żegnało ją ponad 40 tys. osób. Jak wspominała kolorowa prasa, takiego pogrzebu nie było w Polsce od czasu śmierci Zbyszka Cybulskiego. Natalia Kukulska wspomina, że ma w głowie sen, którego nigdy nie zapomni. – Tylko raz mi się przyśniła, niedługo po śmierci, gdy miałam cztery lata. Stała na rusztowaniu i mówiła: „Bądź grzeczna dla taty, dla babci, mamusia jest z tobą” – wyznała w jednym z wywiadów. Co roku 14 marca 1980 roku córka Anny Jantar zamieszcza w swoich mediach społecznościowych wpis na temat śmierci swojej mamy.Czytaj też: „Czarna wołga”, polityczna zemsta, okup. Tak porywano dzieci w czasach PRL