Mówi o straconych szansach. Mike Carpenter, były doradca prezydenta Bidena, ocenił, że nawet jeśli Rosja zgodzi się na zawieszenie broni, złamie je w ciągu „dni lub tygodni”, obwiniając o to Ukrainę. Podkreślił przy tym, że jest bardzo sceptyczny, aby zgoda Rosji na zawieszenie broni doprowadziła do zakończenia wojny. Jego zdaniem skuteczniejsza byłaby zdecydowana presja na Rosję. Po tym, gdy Ukraina zgodziła się na amerykańską propozycję zawieszenia broni, administracja USA – jak powiedział w środę szef dyplomacji Marco Rubio – „z niecierpliwością” czeka na rosyjską odpowiedź. Prezydent Donald Trump stwierdził, że rosyjska zgoda na rozejm oznaczałaby już 80 proc. sukcesu, zaś jego rzeczniczka Karoline Leavitt oceniła, że do pokonania zostało ostatnie 10 metrów.Z optymizmem nowej administracji nie zgadza się jednak jeden z kluczowych członków poprzedniego zespołu, Mike Carpenter, wieloletni doradca Joe Bidena i ostatnio dyrektor ds. europejskich w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego (NSC).Jego zdaniem, choć Kreml może starać się sygnalizować otwartość na dialog i nawet zgodzić się na rozejm, nie będzie to oznaczać, że „pokój jest tuż za rogiem”.Presja na Rosję– Gdyby taki rozejm został wdrożony, myślę, że mogłoby to być w interesie Ukrainy, aby mieć tego rodzaju zawieszenie broni jako podstawę do dalszych kroków, albo przedłużania go, albo budowania dodatkowych elementów porozumienia z czasem – powiedział. Zaznaczył jednak, że jest sceptyczny, by tak rzeczywiście się stało.Jak przyznał, przybliżyć strony mogłaby zdecydowana presja na Rosję, jednak to, czy administracja Trumpa rzeczywiście jest gotowa na taki ruch, pozostaje „otwartym pytaniem”.Ocenił też, że spodziewa się, że nawet jeśli Rosja zgodzi się na zawieszenie broni, złamie je w ciągu „dni lub tygodni”, obwiniając o to Ukrainę.Były urzędnik wskazał, że choć jasne jest, iż administracja Trumpa chce resetu stosunków z Rosją, to wątpi, by to się udało – właśnie dlatego, że Putin musiałby poczynić ustępstwa, by zakończyć wojnę.Czytaj też: Amerykanie chcą zmusić Rosję do pokoju. „Zapłacą piekielną cenę”Biały Dom nie wykorzystał szansyPytany o to, czy patrząc wstecz, żałuje decyzji podejmowanych przez administrację Bidena w sprawie konfliktu, Carpenter odparł, że osobiście sobie nie ma nic do zarzucenia, bo naciskał „każdego dnia, aby wspierać Ukrainę tak mocno, jak tylko mógł”. Przyznał jednak, że zarówno Biały Dom, jak i państwa europejskie nie wykorzystały szans, by Ukraina była w znacznie lepszej pozycji negocjacyjnej.Jako jedną straconą szansę wymienił sytuację z jesieni 2022 r. – po udanej ukraińskiej ofensywie w obwodzie charkowskim i późniejszym odbiciu Chersonia – kiedy Stany Zjednoczone mogły zdecydowanie zwiększyć swoje wsparcie.Drugą niewykorzystaną okazją był – jego zdaniem – niewystarczający stopień nałożenia i egzekwowania sankcji, zwłaszcza sankcji finansowych i bankowych przeciwko Rosji.Były dyplomata stwierdził, że choć pomysł umieszczenia wojsk europejskich w Ukrainie jest pozytywną koncepcją, to wątpi, by została ona zrealizowana. Wskazuje tu na niechęć administracji Trumpa do udzielenia wsparcia tym wojskom – nawet poza granicami Ukrainy– a także na silny sprzeciw Rosji wobec tej idei.– Nie wyobrażam sobie świata, w którym Putin zgodzi się na jakiekolwiek porozumienie, włącznie z zawieszeniem broni, w ramach którego sojusznicy z NATO wysłani zostaną na Ukrainę – powiedział Carpenter. Zaznaczył, że wysłanie takich wojsk byłoby możliwe tylko przed zawieszeniem broni. – Jeśli Francja i Wielka Brytania będą czekać z tym do czasu, aż zostanie uzgodniony rozejm, to będą czekać na próżno, ponieważ, jak powiedziałem, Putin moim zdaniem nigdy się na to nie zgodzi – podsumował.Czytaj też: Putin pojechał do obwodu kurskiego „Wojska ukraińskie są okrążone”