„Nieprzyjazne” smaki. Piwo z Chin i Wietnamu zastąpi marki znane Rosjanom z Niemiec, Czech, Belgii i innych krajów Unii Europejskiej. To efekt tego, że rząd dziesięciokrotnie podniósł cła na piwa z „nieprzyjaznych” krajów. Z danych Związku Piwowarów Rosyjskich wynika, że wielu importerów straciło nawet 90 proc. asortymentu i teraz musi szukać nowych źródeł towaru. Według Stowarzyszenia Firm Handlu Detalicznego importowane piwo stanowi 35-40 proc. asortymentu sieci handlowych. „Tu już widać tendencję do zwiększania liczby produktów z 'przyjaznych' krajów” – przyznaje Stanislav Bogdanov, przewodniczący prezydium organizacji.Udział piw z Chin, Meksyku, Tajlandii i Wietnamu wynosi łącznie zaledwie 3-4 proc. Tymczasem w 2024 r. ponad 60 proc. sprzedaży całego piwa w sieci Lenta, jednej z największych w Rosji, stanowiły napoje z Niemiec, Czech i Belgii. Takich wyników w tym roku nie uda się już powtórzyć. Ceny z powodu ceł rosną, towaru zaczyna brakować, więc sklepy przewidują, że klienci zamienią europejskie piwa na te produkowane lokalnie, a także na napoje z Azji i krajów sąsiednich. Właśnie taki był cel. Cła wygrają z przyzwyczajeniami?Państwowa Służba Celna Chin wyliczyła, że w 2024 r. eksport piwa do Rosji wzrósł niemal dwukrotnie, a jego wartość wyniosła 29,96 mln dolarów.„W niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się dużej ilości produktów z krajów, które nie mają tradycji piwnych i z których wcześniej nie realizowano dostaw” – przewiduje założyciel sieci sklepów z piwem „Beru wychodnoj” Nikołaj Żelagin. Biznesmen ostrzegł jednak, że te produkty mogą wcale nie być dużo tańsze, jeśli nie uda się „obejść” problemu drogiej logistyki. Tylko cena może bowiem wygrać z przyzwyczajeniami klientów. CZYTAJ TEŻ: Nocny atak dronów na Moskwę. Największy od początku wojny