Poseł PiS cieszy się z zawieszenia amerykańskich funduszy. To, że Donald Trump ograniczył fundusze dla lewicowych czy skrajnie lewicowych organizacji jest powodem do oklasków – powiedział w programie „Gość Poranka” na antenie TVP Info poseł PiS Marcin Przydacz. Polityk negatywnie ocenił wypowiedzi prezydenta USA na temat Wołodymyra Zełenskiego i Ukrainy. Wskazał jednak, że „Donald Trump daje pewne szanse w wielu sprawach, ale w innych są duże znaki zapytania”. Przydacz podkreślił, że dyktatorami są Putin i Łukaszenka.– Zełenski nie jest dyktatorem – powiedział, odnosząc się do słów amerykańskiego prezydenta. Jak dodał, między Trumpem a Zełenskim mogą być zaszłości z poprzednich lat. – Być może chodzi o wskazanie swojej nagiej siły, co jest typowe dla Amerykanów – stwierdził polityk.Jego zdaniem słowa Trumpa o Zełenskim jako „dyktatorze” i „komiku” z naszej perspektywy „nie budują pozytywnej atmosfery”.– Ja bym się pod nimi nie podpisał – wskazał Przydacz.ZOBACZ TAKŻE: Kolejny atak Trumpa na Zełenskiego. „Mieliśmy umowę, a oni ją złamali”„Realpolitik” TrumpaPrzydacz stwierdził, że obecnie Polska jest marginalizowana na arenie międzynarodowej. Jego zdaniem, właściwie nikt ze strony polskiej z Amerykanami nie rozmawia, a „minister Sikorski jest lekceważony”. Jako przykład podał fakt, że po rozmowach w Rijadzie Marco Rubio zadzwonił do europejskich ministrów spraw zagranicznych, ale pominął szefa polskiego MSZ. CZYTAJ TAKŻE: Zełenski odpowiada Trumpowi. „Żyje w dezinformacyjnej bańce”– Parę lat temu to byłoby nie do pomyślenia – stwierdził. Przydacz zarzucił rządowi brak aktywności, co doprowadza do tego, że Polska jest wyłączona z rozmów. – Trump wraca do czystej realpolitik. Chce rozmawiać tylko z tymi, których uważa za silnych, a jego zdaniem Zełenski nie jest silny – powiedział. Jak stwierdził, „realpolitik polega na tym, że duzi dogadują się ponad głowami małych”.CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trump wywołał burzę słowami o Zełenskim. „Nie rozumiemy tej logiki”