Pechowe ferie. Sytuacja wyglądała groźnie, na szczęście skończyło się na stratach materialnych. W sobotę rano w jednym z pensjonatów w Białce Tatrzańskiej w Małopolsce wybuchł pożar. Turyści zdążyli się szybko ewakuować, nikomu nie stało się nic poważnego, chociaż jedna osoba trafiła do szpitala. Jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej budynek opuściło 95 turystów. W akcji ratowniczej wzięło udział 18 wozów i ok. 100 strażaków.Ogień pojawił się w piwnicy, okazało się, że zapaliła się rozdzielnia elektryczna. Na początek strażacy musieli upewnić się, że jakiekolwiek źródła prądu są odłączone.Zadymienie mocno utrudniało akcję– Dopiero wtedy ratownicy mogli zacząć gasić płonące elementy wodą. Następnie, używając sprzętu do ochrony dróg oddechowych, bo zadymienie było bardzo duże, pomieszczenie po pomieszczeniu przeszukiwali oni budynek – powiedział mł. kpt. Hubert Ciepły, rzecznik małopolskiej Państwowej Straży Pożarnej.Dwie osoby, które przebywały nadal na wyższych kondygnacjach budynku, zostały wyciągnięte przez strażaków przez okna, przy pomocy dźwigu.– Jedna z nich, ok. 40-letnia kobieta, trafiła do szpitala z objawami lekkiego podtrucia dymem – dodał Ciepły.Powrót turystów pod znakiem zapytaniaPożar udało się szybko ugasić. Na szczęście ogień nie zdążył rozprzestrzenić się na wyższe kondygnacje, chociaż, jak przyznali strażacy, szkody w piwnicy i tak są niemałe. Budynek trzeba teraz wywietrzyć. Wtedy okaże się, czy goście mogą od razu bezpiecznie wrócić do pensjonatu, czy też będzie tam konieczny wcześniejszy remont. Przed właścicielami jeszcze jedno wyzwanie: zapewnienie zasilania w budynku po pożarze. CZYTAJ TEŻ: Wielki karambol w Warszawie. Zderzyło się siedem aut