Filipińska organizacja zachęca. Walentynki to nie tylko święto miłości. To także niełatwy czas dla osób, które nie mają z kim spędzić tego dnia. W Filipinach znaleźli rozwiązanie – nic nie kosztuje, jest łatwe do realizacji i pozytywnie wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie. W piątek przypada święto zakochanych, czyli walentynki. Jego nazwa pochodzi od świętego Walentego, którego wspomnienie liturgiczne przypada 14 lutego w Kościele katolickim. Historia walentynek Walentynki były znane już w średniowieczu w Anglii i Francji, skąd przeniesiono je do krajów anglosaskich. Od religijnej tradycji święto oderwało się już dawno. Do Polski przywędrowało zresztą dopiero w XX wieku ze Stanów Zjednoczonych. Bywa krytykowane jako przejaw komercjalizacji życia i naśladownictwo obcej kulturowo tradycji. Niecodzienny pomysł na walentynki Walentynki to okazja do ciepłych gestów w stosunku do ukochanej osoby, ale również wobec bliskich, kolegów i przyjaciół. Co jeśli radości z dnia zakochanych nie ma z kim dzielić? Filipiński Departament Środowiska i Zasobów Naturalnych (DENR) ma nietypową propozycję dla singli: przytul drzewo. Badania filipińskich ekologów wykazały, że spędzanie czasu wśród drzew może podnieść poziom oksytocyny – hormonu, który sprzyja spokojowi i dobremu samopoczuciu emocjonalnemu. Kampanię można przenieść na polski... grunt „Przytulanie drzewa i spędzanie czasu w jego otoczeniu może obniżyć ciśnienie krwi i tętno, poprawić odporność oraz zredukować poziom stresu i lęku” – podkreśla DENR. Z tego powodu w całych Filipinach trwa kampania społeczna pod hasłem „Przytulanie drzew” (org. Tree Hugging Campaign). Z pewnością warunki akcji spełni także objęcie naszego, polskiego drzewa, jeśli na Filipiny akurat nam nie po drodze. Warto wspomnieć, że Filipińczycy mają swoje propozycje na walentynki także dla tych typowo zakochanych – 14 lutego regularnie odbywają się tam masowe śluby, w których miłość wyznają sobie jednocześnie dziesiątki par (jedną z takich ceremonii widać na zdjęciu głównym). Zobacz także: Policja nie dowierzała. Chciała sprzedać niemowlę, by kupić auto