Obywatele protestowali od połowy listopada. Premier Milosz Vuczević podał się do dymisji. To pokłosie trwających od listopada protestów, które wybuchły po zawaleniu się dachu na remontowanym dworcu w Nowym Sadzie. Demonstranci domagają się także ustąpienia prezydenta Aleksandara Vučicia. – Mam nadzieję, że doprowadzi to do rozpoczęcia społecznego dialogu. Niezależnie od tego, na którą partię głosujemy, musimy mieć świadomość, że Serbię trzeba utrzymać jako państwo, a nie jako emocję – zaznaczył Vuczević.Podający się do dymisji premier oświadczył, że ze swojej funkcji zrezygnuje też burmistrz Nowego Sadu Milan Djurić.Vuczević podkreślił, że rozmawiał już o swojej decyzji z prezydentem Aleksandarem Vucziciem, który ją zaakceptował.W poniedziałek Vuczić wezwał rząd do „jak najpilniejszej i poważnej rekonstrukcji”, podkreślając, że oczekuje wymiany co najmniej połowy gabinetu.Protestujący od początku listopada Serbowie domagają się pociągnięcia do odpowiedzialności politycznej i karnej winnych zawalenia się 1 listopada części dachu dworca kolejowego w Nowym Sadzie, w wyniku czego zginęło 15 osób. Demonstranci oskarżają władzę o korupcje i zaniedbania, które doprowadziły do tragedii.Czytaj też: Tragedia w Serbii. 14 ofiar śmiertelnych po zawaleniu dachu dworcaPrzewodzący od tygodni protestami studenci – którzy zajęli ponad 60 uniwersyteckich wydziałów w całym kraju i organizują kilkudziesięciotysięczne manifestacje – oczekują ujawnienia wszystkich umów związanych z dworcem, ukarania winnych napadów na demonstrantów, oddalenia zarzutów wobec demonstrantów i zwiększenia o 20 proc. wydatków budżetowych na szkolnictwo wyższe.t