„Nigdy nie oddamy wam Serbii”. „Nie dojdzie do żadnej zmiany władzy na ulicy” – tak serbski prezydent Aleksandar Vuczić skomentował ostatnie protesty w kraju. W Jagodinie, w centralnej Serbii, w piątek odbył się wiec zwolenników rządu oraz prezydenta. Wzięło w nim udział kilka tysięcy osób. Vuczić zapowiedział utworzenie nowego „ruchu na rzecz narodu i państwa”, który powinien skupiać partie rządzące i ich sympatyków. Polityk tłumaczył, że zakłada go „dla przyszłości narodu oraz dlatego, że Serbia potrzebuje zmian i nowej energii”. Zdaniem prezydenta „Serbia jest atakowana zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz”.„Nigdy nie oddamy wam Serbii” – mówił na wiecu Vuczić, a tłum odpowiadał: „Nie oddamy Serbii”. W zgromadzeniu w Jagodinie udział wzięło kilka tysięcy zwolenników rządu i prezydenta, których, jak relacjonowali obecni na miejscu dziennikarze, zwożono autobusami z całego kraju. To pierwszy tak masowy zjazd zwolenników władzy od początku obecnej fali protestów.Kilkadziesiąt tysięcy osób przeciwko rządowiW piątek w całej Serbii odbył się strajk generalny oraz manifestacje, w których udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy osób. Do zainicjowanego przez studentów strajku dołączyło wiele sklepów, szkół, instytucji kultury oraz największe media niezależne.Podczas zgromadzenia w Belgradzie doszło do incydentu: w tłum osób wjechał samochód osobowy, jedna z demonstrantek została ranna. 25-letnia kierująca została zatrzymana krótko po zdarzeniu i jest podejrzana o usiłowanie zabójstwa.Protestujący od początku listopada Serbowie domagają się pociągnięcia do odpowiedzialności politycznej i karnej winnych katastrofy budowlanej w Nowym Sadzie, w wyniku której zginęło 15 osób. Demonstranci żądają też ukarania osób, które atakowały ludzi biorących udział w pokojowych demonstracjach.CZYTAJ TEŻ: Bójka w serbskim parlamencie. „Żółte szumowiny”