Ofertę zakupu ma do końca miesiąca. Polska nie ustępuje w walce o hiszpańskiego producenta szybkich pociągów Talgo. Jak informują hiszpańskie media, pomimo sceptycyzmu tamtejszego rządu wobec sprzedaży Talgo inwestorowi spoza kraju, Polska jest wskazywana jako jeden z najpoważniejszych graczy. Ofertę zakupu ma do końca miesiąca złożyć Polski Fundusz Rozwoju. Sprzedaż hiszpańskiej firmy Talgo, która produkuje m.in. szybkie pociągi, wzbudziła zainteresowanie w wielu krajach Europy. Wszyscy mają świadomość, że to niepowtarzalna okazja pozyskania technologii kluczowej dla rozwoju kolei dużych prędkości, rozwijanej w wielu europejskich krajach i projektowanej także w Polsce. Do tej pory Hiszpanie odrzucili już czeską i węgierską ofertę. Ta pierwsza odpadła z powodu różnicy stron w podejściu do warunków transakcji, a druga w obawie o transfer do Rosji ważnej dla Hiszpanów technologii. Czytaj też: Teraz my przejmujemy, a nie nas. Polska w grze o producenta pociągówPFR wyłoży pieniądze? W batalii o Talgo od dłuższego czasu jest także Polska. Oficjalnie Polski Fundusz Rozwoju, który miałby uczestniczyć w transakcji, nie potwierdza tych informacji, ale też nie zaprzecza i przyznaje, że „regularnie analizuje potencjalne projekty inwestycyjne zarówno na rynku krajowym, jak i w ramach ekspansji międzynarodowej z udziałem polskich partnerów. Każda decyzja o zaangażowaniu kapitału poprzedzona jest wnikliwą oceną, uwzględniającą efektywność i zasadność inwestycji” – poinformował Maciej Buczkowski z Biura Prasowego PFR w odpowiedzi na pytania portalu TVP.Info. Z nieoficjalnych informacji portalu TVP.Info wynika, że determinacja do nabycia Talgo jest na tyle duża, że Polska prowadzi w tej sprawie nawet działania dyplomatyczne. – Bardzo chcielibyśmy kupić hiszpańskie Talgo, to gigantyczna szansa dla naszego kraju. Prawdopodobnie do końca stycznia PFR złoży ofertę zakupu. To dla Polski gigantyczna szansa, sprawa się toczy, ale prowadzimy ją bardzo ostrożnie i niczego na ten moment nie chcemy deklarować – słyszymy od osoby z otoczenia polskiego rządu. Rząd Hiszpanii nie jest jednak pozytywnie nastawiony do sprzedaży pakietu większościowego zagranicznemu kapitałowi i wolałby pozostawić kontrolę nad nim w hiszpańskich rękach. Jak informują hiszpańskie media, do końca stycznia ma zostać sprzedanych jedynie 30 proc. udziałów Talgo i tutaj niewykluczone, że rzeczywiście trafią one do zagranicznego kapitału. Równie poważnym graczem jak polski PFR jest hiszpański producent stali Sidenor. Plusem takiego scenariusza jest pozostawienie kontroli nad Talgo w Hiszpanii, a minusem – niższa o jeden euro stawka za akcję, niż tego oczekują akcjonariusze. Potencjalnie atrakcyjniejsza oferta PFR może w tej sytuacji utrudnić Hiszpanom podjęcie ostatecznej decyzji. Pozytywnie do polskiej oferty ma być nastawiony hiszpański premier, a jego dobre relacje z szefem polskiego rządu są wskazywane jako czynnik podbijający szansę Polaków na zakup Talgo. Pikanterii całej sprawie dodają nieoficjalne doniesienia o tym, że Polski Fundusz Rozwoju porozumiał się z francuskim bankiem Société Générale na finansowanie transakcji przejęcia Talgo. Ta informacja podbiła notowania Talgo na giełdzie, co w Hiszpanii jest wiązane bezpośrednio z porozumieniem finansowym PFR. Od początku zakłada się, że Talgo miałoby ściśle współpracować z bydgoską PESĄ, kontrolowaną przez PFR. Polska potrzebuje szybkich pociągów Nabycie Talgo wpisałoby się w przygotowania Polski do budowy kolei dużych prędkości (KDP) projektowanych w ramach Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK). Pierwsza linia KDP ma połączyć Warszawę, CPK i Łódź już za kilka lat, a do jej obsługi będą potrzebne składy rozpędzające się do co najmniej 250 – 330 km/h. Plany zakupu takich składów ma już PKP Intercity, jednak obecnie analizuje, czy ich docelowa prędkość ma wynosić tyle, co w Pendolino, czyli 250 km/h, czy jednak więcej. Argumentem za zakupem szybszych pociągów jest fakt, że mogłoby być gotowe do wykorzystania pełnego potencjału kolei dużych prędkości z Warszawy do CPK i Łodzi, a w dalszej perspektywie do Poznania i Wrocławia. Najwięksi polscy producenci taboru kolejowego, czyli nowosądecki Newag i bydgoska Pesa, nie posiadają obecnie doświadczenia w budowie takich pociągów, ale czynią już starania, aby to zmienić i nie rezygnować z potencjalnych, intratnych zamówień. Czytaj też: Jakość powietrza ma wpływ na otyłość. Badania rozwiały wątpliwości