Udany chwyt marketingowy. – Wszyscy dali się nabrać. Tu, na Grenlandii, nikt nie ma czapek z hasłem „Make America Great Again”. Syn Trumpa miał te czapki w kartonie i rozdał je ludziom – powiedział w programie „Oko na świat” (TVP Info) Adam Jarniewski, Polak mieszkający na Grenlandii, autor bloga „Poznaj Grenlandię”. „Dla celów bezpieczeństwa narodowego i wolności na całym świecie Stany Zjednoczone uważają, że posiadanie i kontrola nad Grenlandią są absolutną koniecznością” – napisał na platformie X prezydent elekt Donald Trump. Powrócił w ten sposób do kwestii poruszanej podczas swojej pierwszej kadencji w Białym Domu, kiedy usiłował kupić Grenlandię, będącą autonomicznym terytorium zależnym Danii. Zarówno grenlandzkie, jak i duńskie władze zdecydowanie odrzuciły wówczas ten pomysł, uznając go za żart. Według ówczesnych doniesień „Wall Street Journal” Trump kilkakrotnie powracał do tematu „z różnymi poziomami powagi”.Zobacz także: Trump chce powiększyć terytorium USA. Nie wyklucza użycia siły„Wszyscy dali się nabrać” – Trzeba przyznać, że Donaldowi Trumpowi udało się wywołać debatę na Grenlandii. Tutaj rzadko rozmawia się o polityce, szczególnie o tej dużej polityce, ale ostatnie dni naprawdę wywołały lekką burzę – powiedział w programie „Oko na świat” Adam Jarniewski, Polak mieszkający na Grenlandii. – Widać to i na ulicy, i w mediach społecznościowych. Reakcje są oczywiście mieszane – niektórzy nazywają Trumpa „bezczelnym”. Z drugiej strony widziałem na TikToku filmik, gdzie jeden z internautów namawia Trumpa do kupna Grenlandii. Większość osób jednak negatywnie ocenia słowa prezydenta elekta – dodał.Bloger został zapytany o niedawną wizytę syna Donalda Trumpa na Grenlandii. Na lotnisku witali go ludzie, którzy mieli czerwone czapeczki z hasłem „Make America Great Again”. – Wszyscy dali się nabrać. Oczywiście były plotki od kilku dni, że on przyjedzie. Podobno zaprosił go prezes największej partii opozycyjnej. Jednak na Grenlandii nikt nie ma takich czapek, prędzej ludzie założyliby koszulki FC Barcelona, gdyby miał tu przyjechać Robert Lewandowski. Syn Trumpa miał te czapki w kartonie i rozdał je ludziom. Wzbudził zainteresowanie, gdyż nie codziennie na Grenlandię przyjeżdża ktoś znany. Ludzie przyszli na lotnisko – zresztą nowo otwarte lotnisko, bo do tej pory samoloty lądowały gdzieś indziej – powiedział Jarniewski. – Donald Trump Jr. wywołał zainteresowanie, rozdał czapki, szybko zrobił zdjęcia, a tak naprawdę nie został przyjęty przez polityków. Przyjął go tylko taki znany na Grenlandii biznesmen, zwolennik Donalda Trumpa, który pomagał mu nawet w kampanii. Donald Trump Jr. zabrał kilkadziesiąt przypadkowych osób do restauracji, zaprosił ich na lunch, skąd połączył się z ojcem, który przekazał Grenlandczykom pozdrowienia. Następnie syn Trumpa nagrał kilka filmów, zrobił kilka zdjęć i wyjechał – dodał autor bloga „Poznaj Grenlandię”.Zobacz także: „Ironia losu” po słowach Trumpa. Wydadzą miliardy na obronę Grenlandii