Nieoczekiwana decyzja firmy. Nieoczekiwana decyzja firmy Meta o zlikwidowaniu współpracy z zewnętrznymi organizacjami weryfikującymi informacje zaskoczyła fact-checkerów i zaszkodzi użytkownikom jej platform – twierdzą eksperci. Meta, właściciel m.in. Facebooka oraz Instagrama, postanowiła wprowadzić notki społeczności. W oświadczeniu z 7 stycznia właściciel firmy Mark Zuckerberg przekazał, że koncern Meta „pozbędzie się fact-checkerów i zastąpi ich funkcją community notes (notkami społeczności)”, tak by większą rolę w moderacji serwisów mieli użytkownicy. Notki społeczności to informacje ocenianie i weryfikowane przez innych użytkowników platformy w ramach społecznego dowodu słuszności. Wszyscy będą mieli dostęp do ich treści, lecz nie wszyscy będą mogli tę treść moderować. Zuckerberg tłumaczył swoją decyzję rosnącym sprzeciwem społecznym wobec cenzury w internecie. Jak wskazuje Meta, „eksperci, podobnie jak wszyscy inni, mają własne uprzedzenia”. Oburzyło to wiele organizacji fact-checkingowych certyfikowanych przez Poynter Institute, a także zrzeszonych w European Fact-Checking Standards Network (EFCSN).Na razie firma planuje wprowadzić notki społeczności na wzór już funkcjonującego rozwiązania na portalu X wyłącznie w USA. Dotychczasowe pełnoekranowe ostrzeżenia o fałszywych informacjach Meta chce zamienić na „znacznie mniej natrętne etykiety wskazujące, że istnieją dodatkowe informacje”.Zdaniem dr. Michała Marka z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa to element polityki platform mediów społecznościowych, której celem jest przejęcie pełnej kontroli nad weryfikowaniem informacji. Chodzi o to, by „pozbyć się podmiotów zewnętrznych, takich jak serwisy fact-checkingowe czy organizacje pozarządowe, które działają na rzecz ograniczenia manipulacji społeczeństwami” – powiedział w rozmowie z PAP. I dodał, że „są to działania negatywne, a skalę skutków zobaczymy dopiero za jakiś czas”.Podobnie decyzję ocenia dr Ilona Dąbrowska z Wydziału Politologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Zastąpienie profesjonalnych fact-checkerów zgłoszeniami użytkowników nie przyniesie pozytywnego efektu w walce z dezinformacją – wskazała ekspertka.Zobacz także: Trudne rozmowy ze sztuczną inteligencją. Meta likwiduje chat boty„To zaszkodzi użytkownikom”Amerykański Poynter Institute, który określa standardy weryfikowania treści, nie krył zaskoczenia decyzją Mety. – To zaszkodzi użytkownikom Facebooka, Instagrama oraz Threads, którzy polegają na dokładnych informacjach przy podejmowaniu ważnych decyzji w swoim życiu – powiedział Enock Nyariki, rzecznik prasowy Poynter Institute. I dodał, że „organizacje fact-checkingowe zdecydowanie potępiają oświadczenia Marka Zuckerberga utożsamiające weryfikację informacji z cenzurą”.Także organizacja EFCSN była zdziwiona i podkreśliła, że wbrew temu, co twierdziła Meta, „weryfikacja faktów nie jest cenzurą, a wręcz przeciwnie: w debatach publicznych dodaje kontekst i fakty pozwalające każdemu obywatelowi wyrobić własne zdanie”. Stephan Mündges z EFCSN powiedział, że „sprawdzanie faktów wielokrotnie udowodniło swoją skuteczność w zwalczaniu dezinformacji”.Chris Morris, dyrektor generalny brytyjskiego serwisu Full Fact, napisał w oświadczeniu, że „decyzja firmy Meta o zakończeniu w USA współpracy z weryfikatorami jest rozczarowująca i stanowi krok wstecz, który grozi efektem mrożącym na całym świecie”.Maarten Schenk, dyrektor Lead Stories – kolejnego serwisu fact-checkingowego – przypomniał w informacji prasowej, że jednym z wymogów narzucanych przez Metę w ramach współpracy było podpisanie Kodeksu Zasad Międzynarodowej Sieci Fact-Checkingu (IFCN) opracowanego przez Poynter. Zgodnie z nim serwisy weryfikujące informacje muszą być bezstronne i uczciwe.Jak podało BBC, Meta w najbliższym czasie nie planuje podobnych działań na terenie Europy, zwłaszcza że unijne przepisy dotyczące świadczenia usług cyfrowych wymagają od właścicieli mediów społecznościowych odpowiedzialności za pojawiające się treści.Zobacz także: X w rękach Muska. Biznesowo katastrofa, politycznie – złoto„To spowoduje wiele szkód”– Jeśli Meta zrezygnuje z programu weryfikowania faktów przez zewnętrznych specjalistów na całym świecie, to spowoduje wiele szkód, w tym także likwidację organizacji fact-checkingowych w niektórych krajach. A to oznacza, że wznowienie w przyszłości wysiłków związanych z weryfikacją informacji będzie niezwykle trudne – powiedział Nyariki.Mündges przypomniał, że EFCSN opublikował raport o tym, jak duże firmy technologiczne stosują się do Kodeksu postępowania Unii Europejskiej w zakresie dezinformacji. – W raporcie stwierdziliśmy, że większość z nich nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań – powiedział.Eksperci sceptycznie ocenili także wprowadzenie notek społeczności. – Należy zadać podstawowe pytanie - czy platforma będzie respektować wszystkie notki, także te dotyczące manipulacji bądź rosyjskiej propagandy – powiedział dr Marek. Jego zdaniem istnieje niebezpieczeństwo, że Meta odrzuci wszelkie inne inicjatywy, które przeciwdziałają zaawansowanym technikom dezinformacyjnym, jednocześnie pozycjonując się jako organizacja, która walczy z fałszywymi informacjami.Nieskuteczne notki społecznościEnock Nyariki powiedział, że notki społeczności na portalu X są nieskuteczne w walce z dezinformacją. – Z badań wynika, że publikowanych jest mniej niż 10 proc. proponowanych notek – dodał. Badanie przeprowadzone w 2024 r. przez amerykański dziennik „The Washington Post” oraz Centrum Przeciwdziałania Cyfrowej Nienawiści pokazało, że na portalu X 74 proc. notatek społeczności dotyczących fałszywych informacji o amerykańskich wyborach prezydenckich nie było pokazywanych użytkownikom. Za to wprowadzające w błąd posty były widoczne 13 razy częściej niż dodane do nich notki.Zobacz także: Afera ze Starlinkami Muska. Urażony francuski telekom w niezręcznej sytuacji„Politycznie umotywowany ruch”Serwis fact-checkingowy PolitiFact, który był zdziwiony zakończeniem przez Metę współpracy, przytoczył badanie Science Feedback, w którym przeanalizowano posty opublikowane na portalu X dotyczące wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2024 r. Okazało się, że z 894 zweryfikowanych przez profesjonalistów dezinformujących postów tylko 11,7 proc. miało dołączoną notkę społeczności.Stephan Mündges przytoczył wypowiedź przewodniczącej EFCSN Clary Jiménez Cruz, która stwierdziła, że decyzja Meta „to bardziej politycznie umotywowany ruch podjęty w kontekście nadchodzącej administracji Donalda Trumpa w USA niż decyzja oparta na dowodach”.Dr Ilona Dąbrowska podkreślała, że „wpisuje się to w gorący dla Ameryki i świata moment – tuż przed powrotem Donalda Trumpa na fotel prezydencki”. – Właśnie teraz Meta chce wprowadzić modyfikacje i wycofać się ze zmian, które doprowadziły do ograniczenia treści politycznych – zaznaczyła.Według dr. Michała Marka największe platformy mediów społecznościowych powoli wymykają się jakimkolwiek ograniczeniom. – Wydaje się jednak, że wciąż jesteśmy na etapie, w którym moglibyśmy je kontrolować na tyle, by zmusić do służenia społeczeństwom, a nie do szkodzenia – powiedział ekspert.Zobacz także: Rosyjski miliarder złagodniał w areszcie? Telegram wyspowiada się służbom