„Wzrośnie groźba wybuchu wojny”. Podważanie ładu międzynarodowego, awanturnictwo i powrót do XIX wieku – tak niemieckie media komentują roszczenia wysuwane przez prezydenta elekta USA Donalda Trumpa wobec innych krajów oraz jego postulat zwiększenia do 5 proc. PKB wydatków krajów NATO na wojsko. „Pierwsza kadencja Donalda Trumpa była przede wszystkim problemem wewnętrznym USA, czteroletnią walką amerykańskich instytucji z impulsywnym obłędem głowy państwa” – pisze publicysta „Sueddeutsche Zeitung” Stefan Kornelius, dodając, że „siła prawa okazała się w końcu silniejsza od samowoli”. Mimo to Trump spowodował „znaczne szkody, przede wszystkim w głowach Amerykanów”, ale także w państwie prawa.Przed rozpoczęciem drugiej kadencji widać, że Trump nie ma już żadnych hamulców i nie zamierza ograniczyć swojego „niszczycielskiego obłędu” do USA. „Ten prezydent wstrząśnie światem, wywróci do góry nogami reguły demokratycznego porządku” – ostrzegł Kornelius, przewidując, że doprowadzi to do chaosu, w którym wzrośnie groźba wybuchu wojny i agresja oraz zagrożony zostanie dobrobyt. „Jeżeli USA nie uznają granic, to kto będzie je respektować?” – pyta autor.System Trumpa nie uznaje ani prawa, ani traktatów, a jego metody to kłamstwo, zmiana znaczenia pojęć, agitacja i insynuacje, co jest przejawem „faszystowskiego obłędu przewodzenia” – pisze Kornelius. Groźby wysuwane przez przyszłego prezydenta USA wobec Grenlandii i Panamy określa mianem „neokolonialnych”. „Łamią bariery prawne”Trump i jego najgorliwszy pomocnik Elon Musk „przesuwają granice politycznego świata”, ponieważ „łamią bariery prawne” i pokazują rosnącej liczbie entuzjastów, że metody „strongmana” prowadzą do sukcesu. W tym układzie bezpieczeństwo istnieje tylko w przypadku podporządkowania się samowoli. „Taka postawa znana jest z uzurpatorskiego postępowania despotów w rodzaju Władimira Putina” – podkreśla Kornelius.„Prawo upada, samowola zwycięża”, a UE nie ma żadnego planu prewencyjnego – ubolewa komentator. Apeluje, by „praworządność i system oparty na traktatach pokazały swoją siłę”, regulując media społecznościowe i chroniąc wolność słowa zagrożoną przez „wolność kłamania”. „Trump działa szybko, dlatego prawo musi być szybsze niż samowola” – pisze w konkluzji komentator „Sueddeutsche Zeitung”.Zobacz także: Trump uderza w Bidena za Ukrainę. Chce przechrzcić Zatokę Meksykańską„Groźby pod adresem sojusznika”Trump nie zrealizował wszystkiego, co zapowiadał – nie zrzucił bomby atomowej na Koreę Północną, nie wyprowadził USA z NATO, nie wprowadził ceł na europejskie auta, nie zmusił Meksyku do sfinansowania muru na granicy z USA. Nie można jednak lekceważyć jego słów, gdy nie wyklucza wywarcia gospodarczej lub wojskowej presji na Panamę i Grenlandię – pisze Nikolas Busse we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.W przypadku Grenlandii chodzi o militarną presję na kraj będący członkiem NATO (tj. na Danię, której Grenlandia jest autonomicznym terytorium). Groźby pod adresem sojusznika są „nowym retorycznym stopniem eskalacji” – podkreśla Busse. „Populista musi ciągle dolewać oliwy do ognia. Europa powinna wyraźnie zaprotestować, chociażby po to, by przypomnieć zespołowi Trumpa odpowiedzialnemu za politykę zagraniczną, że USA powinny odróżniać się od Rosji” – dodaje na zakończenie.„Światu grozi powrót do XIX wieku”Zdaniem „Stuttgarter Zeitung” z Trumpem jako prezydentem USA światu grozi powrót do XIX wieku, gdy nie było jeszcze międzynarodowego ładu opartego na stałych zasadach. O tym, kto nadaje ton w świecie, decydowała jedynie wola silniejszego. Prezydent wyznający zasadę „USA przede wszystkim” pasuje ze swoimi imperialistycznymi odruchami do tego czasu – ocenia gazeta.Jej komentator przypomina, że cesarz Niemiec Wilhelm II domagał się dla Niemców „miejsca pod słońcem”, a teraz „imperator Trump” chce zabezpieczyć trasy morskie w okolicach Grenlandii. „Wzorując się na Wielkiej Brytanii, która w 1977 r. próbowała zdobyć kontrolę nad Kanałem Sueskim, Trump chce kontrolować Kanał Panamski” – czytamy w „Stuttgarter Zeitung”.Zobacz także: Syn Donalda Trumpa przyleciał na Grenlandię. „Upokorzenie duńskiego rządu”