Ministra klimatu i środowiska w „Gościu poranka”. Niebawem pod obrady rządu ma wrócić ustawa wiatrakowa. Kontrowersje od początku budzi odległość, w jakiej maja stać turbiny wiatrowe od zabudowań. Na 500 metrów od budynków ma nie zgadzać się m.in. minister rolnictwa z PSL. – Dziwię się, bo ustawę pilotuje wiceminister z PSL-u Miłosz Motyka i jest zgoda tego środowiska na takie rozwiązanie – powiedziała w programie „Gość poranka” w TVP Info ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. W ramach Krajowego Planu Odbudowy otrzymamy z funduszy Unii Europejskiej prawie 60 mld euro (ok. 268 mld złotych), w tym 25,27 mld euro (113,28 mld zł) w postaci dotacji i 34,54 mld euro (154,81 mld zł) w formie preferencyjnych pożyczek. Zgodnie z celami UE znaczną część budżetu przeznaczymy na cele klimatyczne – 44,96 proc.Jedną z inwestycji są wiatraki. Ustawa wiatrakowa, umożliwiająca stawianie urządzeń wiatrakowych do generowania energii w odległości 500 metrów od zabudowań, miała być gotowa do końca 2024 roku, tymczasem nic o niej nie wiadomo.– Ona jest gotowa. Zgodnie z wytycznymi i obietnicami Koalicji 15 października – zapewnia ministra Hennig-Kloska. Przedstawicielka rządu zapewnia, że to dobry kierunek w naszej energetyce.Ustawa wiatrakowa wciąż budzi kontrowersje wewnątrz rządu– W tej chwili produkujemy 35 procent energii z wiatru i automatycznie ceny energii są niższe. Po pierwszym stycznia ceny energii wahają się średnio dobowo między 350, a 400 złotych za megawatogodzinę, podczas gdy w ustawie mamy 500 złotych dla gospodarstw domowych – tłumaczy ministra klimatu i środowiska. Nie zmienia to sytuacji, że sama ustawa wiatrakowa, nawet w obrębie rządu, budzi kontrowersje. Minister rolnictwa np. nie zgadza się, aby odległość turbin wiatrakowych od zabudowań była mniejsza niż 700 metrów.Zobacz także: 30 tys. złotych dotacji na przydomowe wiatraki. „Nie będziemy czekali długo ze startem”– Dziwię się, bo PSL postuluje zmniejszenie tej odległości do 500 metrów, a ustawę pilotuje wiceminister z PSL-u Miłosz Motyka. Wszystko było ustalone z tym środowiskiem – zapewnia Paulina Hennig-Kloska.Czas uniezależnić się od rosyjskiego gazuJednym z tematów poruszanych przez Mariusza Piekarskiego w programie „Gość poranka” był problem rosyjskiego gazu, który jest wciąż odbierany przez wiele państw Europy. Bezpośrednio wspiera to reżim Władimira Putina i jego wojnę przeciwko Ukrainie.– W interesie Europy generalnie jest oduzależnianie się od paliw kopalnych. Szczególnie gazu z kierunku rosyjskiego. O tym będziemy mówić w czasie naszej prezydencji. Polska importuje paliwa kopalne średnio rocznie za 120 miliardów złotych. Można te pieniądze inwestować we własne źródła energii. Tu, w kraju. Wtedy nasza energetyka zrobi się bardziej suwerenna – mówi ministra klimatu i środowiska.Zakręcenie kurka z rosyjskim gazem przez Ukrainę, wywołało dużą burzę np. na Słowacji, ale jak zapewnia Paulina Hennig-Kloska, nie ma to wpływu na polski rynek.Zobacz także: Rosja zawiodła sojuszników. Bez Gazpromu nie mają wody i ogrzewania– My nie importujemy gazu z kierunku rosyjskiego. Mamy ten gaz z USA i Norwegii oraz własne wydobycie. Ceny gazu po pierwszym stycznia niemal się nie zmieniły. To pokazuje, że Rosja ma już dużo mniejszy wpływ na ceny tego surowca w Europie – przekonuje ministra klimatu i środowiska w programie „Gość poranka”.