Dowódca potwierdził doniesienia. Ukraińskie Państwowe Biuro Śledcze prowadzi dochodzenie w sprawie masowych dezercji oraz nadużyć w 155. Brygadzie Zmechanizowanej, znanej jako „Brygada Anny Kijowskiej”. Doniesienia te po wielu dniach milczenia oficjalnie potwierdził dla AFP dowódca ukraińskich wojsk lądowych, Mychajło Drapaty. Jednostka, która miała być symbolem współpracy międzynarodowej, zmaga się z poważnymi problemami organizacyjnymi i stratami w rejonie Pokrowska.Brygada została utworzona w ramach programu wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy, obejmującego szkolenie i dostawy sprzętu wojskowego przez Francję. Jednak według dziennikarskiego śledztwa, już podczas szkolenia za granicą doszło do masowych dezercji – ponad 50 żołnierzy opuściło szeregi jednostki jeszcze we Francji, a setki kolejnych zniknęły przed jej wysłaniem na front.Zobacz również: Wojna bliżej zamrożenia. „Putin jest stary i wiecznie żyć nie będzie”Dowódca ukraińskich wojsk lądowych, generał Mychajło Drapaty, potwierdził agencji AFP istnienie problemów w brygadzie.„Tak, są duże problemy, jesteśmy ich świadomi” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami, dodając, że śledztwo obejmuje również zarzuty nadużycia władzy przez dowódców jednostki.Niedoświadczona jednostkaNieprawidłowości zaczęły się już na etapie formowania brygady. Spośród blisko 2,000 żołnierzy przeszkolonych we Francji, większość miała minimalne doświadczenie wojskowe – ponad 1,400 z nich służyło krócej niż dwa miesiące. Według raportów, nieodpowiednia selekcja i brak przygotowania doprowadziły do spadku morale i dezercji.W grudniu dowództwo brygady zostało zmienione, ale sytuacja pozostaje trudna. Żołnierze nadal zgłaszają problemy z organizacją i wyposażeniem, co zdaniem ekspertów wpływa na zdolność jednostki do skutecznego działania na froncie.Czytaj także: Bomba w ukraińskiej jednostce. Rosyjski agent nie wiedział, że ma zginąć