Wizja polskiej prezydencji w UE. Polska przejmie 1 stycznia przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. W Warszawie odbędzie się tego dnia uroczysta gala, z kolei na budynku Rady Unii Europejskiej w Brukseli zawiśnie polskie logo. Po kontrowersyjnej prezydencji Węgier Europa wiele się po nas spodziewa. Polska będzie sprawować prezydencję po raz drugi. Po raz pierwszy przewodniczyła Radzie UE w drugiej połowie 2011 r. – prawie 14 lat temu. Wówczas na czele rządu również stał Donald Tusk.Chociaż formalnie Polska obejmie przewodnictwo w środę 1 stycznia, to uroczystą inaugurację w Warszawie zaplanowano na piątek 3 stycznia. W gali w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej weźmie udział przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa.Rada Europejska, w odróżnieniu od Rady UE, jest najmłodszym spośród unijnych organów, który zyskał swój odrębny status i przewodniczącego (Tusk był drugą po Belgu Hermanie Van Rompuyu osobą pełniącą tę funkcję) na mocy traktatu lizbońskiego w 2009 r.Kluczowe zadanie prezydencjiWyodrębnienie Rady Europejskiej osłabiło jednocześnie rolę państwa sprawującego prezydencję, którego przywódca wcześniej był także m.in. gospodarzem unijnych szczytów. Teraz kluczowym zadaniem prezydencji jest organizowanie prac i szukanie konsensusu między krajami członkowskimi, gdy decydują one m.in. o kształcie nowych przepisów w UE, procesie akcesyjnym innych państw, a także o sankcjach.Poza Costą w Warszawie oczekiwana jest także reprezentacja z Kijowa.Zobacz także: Siemoniak o polskich propozycjach dla Unii. „To temat numer jeden”Polskie logo w Brukseli3 stycznia objęcie przewodnictwa przez Polskę w Radzie UE zostanie uświetnione także w Brukseli. Z siedziby Rady UE, zlokalizowanej w samym centrum tzw. dzielnicy europejskiej, zniknie emblemat obecnie sprawujących prezydencję Węgier i budynek zwany Justus Lipsius zostanie „ubrany” w polskie logo.Na rozpoczęcie oficjalnych prac w Brukseli trzeba będzie jednak poczekać kilka dni do powrotu urzędników unijnych do pracy. 9 stycznia polska ambasadorka przy UE Agnieszka Bartol poprowadzi pierwsze w nowym roku posiedzenie przedstawicieli unijnych krajów w Brukseli.Z kolei do Polski 9 stycznia przyjedzie Komisja Europejska: przewodnicząca Ursula von der Leyen, jej sześciu zastępców oraz 20 komisarzy. Chociaż KE jest instytucją niezależną od Rady UE, to takie delegacje całego składu kolegium do kraju sprawującego prezydencję są od lat dobrym zwyczajem. KE złamała go w 2024 r. wobec Węgier – gdy premier Viktor Orban złożył wizyty w Moskwie i Pekinie, von der Leyen zdecydowała, że KE nie uda się do Budapesztu.„Wspólnota oparta na wartościach”W Polsce KE podczas dwudniowego pobytu zbierze się wraz z członkami polskiego rządu w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Źródła unijne przypominały, że tego typu delegacje mają znaczenie w dużej mierze symboliczne, np. gdy prezydencję sprawowała Szwecja, kolegium komisarzy udało się na północ tego kraju do Kiruny w związku z odkryciem tam największego do tej pory potwierdzonego w UE złoża metali ziem rzadkich, istotnych z punktu widzenia rozwoju nowych technologii, które są z kolei kluczowe pod względem zielonej transformacji.– Wizyta w Gdańsku ze względu na doświadczenie Solidarności ma przypomnieć, że UE jest wspólnotą opartą na wartościach – usłyszała PAP od źródła unijnego. Polska ma wykorzystać wizytę KE do podkreślenia swojej roli jako kraju broniącego wolności jednostki i rządów prawa.Zobacz także: Andrzej Halicki: Orban chce osłabić PolskęGala w BrukseliZ kolei gala inaugurująca polską prezydencję odbędzie się w Brukseli 14 stycznia – w Królewskim Muzeum Sztuk Pięknych zagra Wasilewski Trio. Dzień wcześniej planowane są wernisaże dwóch instalacji artystycznych. W budynku Justus Lipsius zostanie otwarta instalacja artystyczna wykonana przez Alicję Patanowską, a w siedzibie Rady Europejskiej tuż obok swoją pracę zaprezentuje Alicja Biała. Polska sztuka będzie także prezentowana w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Brukseli.Przywódca kraju sprawującego prezydencję zwyczajowo prezentuje jej priorytety na forum Parlamentu Europejskiego. Donald Tusk ma wziąć udział w posiedzeniu europarlamentu w Strasburgu 21 stycznia.Tego samego dnia w Brukseli odbędzie się pierwsze posiedzenie ministrów pod polskim przewodnictwem. W ramach Rady ds. Gospodarczych i Finansowych (ECOFIN) obradować będą ministrowie finansów.Z kolei w Warszawie 21 stycznia zostanie zorganizowane nieformalne posiedzenie ministrów edukacji. Kraj sprawujący prezydencję ma bowiem możliwość organizowania ministerialnych posiedzeń, ale ich charakter jest nieformalny, co oznacza, że nie zapadają na nim wiążące prawnie decyzje. Polska w czasie swojej prezydencji zorganizuje w Warszawie 22 nieformalne posiedzenia ministrów, poza nimi planowane są także konferencje z udziałem ekspertów i polityków z innych państw, które będą organizowane w miastach na terenie całego kraju.Zobacz także: „Wybór między Łukaszenką a Orbanem”. Tusk o ucieczce RomanowskiegoKoniec węgierskiej prezydencji– Choć Węgry deklarowały w programie swojej prezydencji „uczciwe pośrednictwo”, jej przebieg świadczy o wykorzystaniu tej roli do realizacji własnych interesów politycznych – oceniła w rozmowie z PAP Ilona Gizińska, analityczka z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).Węgierskie przewodnictwo kwestionowano jeszcze przed rozpoczęciem prezydencji. Wiele unijnych środowisk krytykowało politykę wewnętrzną i zagraniczną premiera Viktora Orbana. Na kilka tygodni przed startem prezydencji grupa europosłów zbierała nawet podpisy za pozbawieniem Węgier możliwości przewodzenia.Za prowokacyjne uznano już hasło „Make Europe Great Again”, które wprost nawiązywało do podobnego sloganu Donalda Trumpa o Ameryce. Program prezydencji, zwłaszcza w zakresie polityki konkurencyjności, którą Węgry wskazały jako priorytet, zyskał jednak poparcie w głównych stolicach europejskich, które Orban odwiedził pod koniec czerwca.„Misja pokojowa”Początek węgierskiej prezydencji upłynął pod znakiem podróży premiera Węgier do Kijowa, Moskwy i Pekinu. Rząd w Budapeszcie określił je mianem „misji pokojowej”. Miała to być próba doprowadzenia do zawieszenia broni i rozmów pokojowych między Rosją i Ukrainą.Choć wizytę Orbana w Kijowie, pierwszą od dłuższego czasu, przyjęto w UE pozytywnie, to kolejne, niespodziewane spotkanie w Moskwie z izolowanym Władimirem Putinem spotkało się z mocną krytyką.– Orban wykorzystał rolę Węgier do stworzenia pozoru reprezentowania całej UE, podczas gdy - od czasu wejścia w życie traktatu lizbońskiego w 2009 r. - taka rola mu nie przysługuje – zauważyła analityczka OSW.Gizińska podkreśliła, że ta aktywność miała swoje „bezprecedensowe konsekwencje”.– Decyzją szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella sierpniowy szczyt unijnych ministrów spraw zagranicznych przeniesiono z Budapesztu do Brukseli, a większość państw członkowskich obniżyła rangę swojej reprezentacji na nieformalnych posiedzeniach Rady UE kierowanych przez Węgry – powiedziała analityczka.Ostatnim aktem „misji pokojowej” Orbana była propozycja „bożonarodzeniowego zawieszenia broni i wymiany więźniów na szeroką skalę”. Odrzucił ją jednak prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.Piąty szczyt EWPJak stwierdziła Gizińska, kluczowym wydarzeniem politycznym okresu węgierskiej prezydencji był piąty szczyt Europejskiej Wspólnoty Politycznej (EWP), który odbył się w Budapeszcie 7 listopada, tuż po wyborach prezydenckich w USA.– Orban wykorzystał to wydarzenie przede wszystkim do promowania siebie w roli pośrednika między Donaldem Trumpem a unijnymi przywódcami – zauważyła ekspertka OSW. Budapeszt popierał Trumpa na długo przed wyborami w USA kosztem najgorszych od lat stosunków z Waszyngtonem pod administracją Joe Bidena.Wśród osiągnięć węgierskiej prezydencji Gizińska wymienia przede wszystkim uzyskanie w grudniu przez Bułgarię i Rumunię zielonego światła na pełne włączenie do strefy Schengen po 13 latach oczekiwania. Węgry były mediatorem w negocjacjach na ten temat między obu państwami z jednej strony a przeciwną temu Austrią.– Ostateczna zgoda wszystkich unijnych ministrów spraw zagranicznych jest dla Węgier istotna nie tylko z punktu widzenia sukcesu na koncie problematycznej prezydencji, ale też z punktu widzenia węgierskiej mniejszości zamieszkującej rumuński Siedmiogród – zauważyła analityczka OSW.Niektóre media widzą w tym również zabezpieczenie się Budapesztu przed ewentualnym odcięciem przez Ukrainę dostaw rosyjskiego gazu na Węgry. Orban stwierdził w grudniu, że nawet jeśli Kijów podejmie taką decyzję, to jego rząd będzie sprowadzał rosyjski surowiec z pomocą Bułgarii i Rumunii.Patrioci dla EuropyW trakcie prezydencji Węgrom udało się odnieść jeszcze inny sukces: stworzyć silną frakcję w nowym Parlamencie Europejskim pod nazwą Patrioci dla Europy, która jest obecnie trzecią siłą w izbie.Półroczne przewodnictwo Węgier w UE kończy się symbolicznie. Jak potwierdziła w poniedziałek w rozmowie z PAP rzeczniczka Komisji Europejskiej Anna-Kaisa Itkonen, w ramach mechanizmu warunkowości Budapeszt straci we wtorek 1,04 mld euro z polityki spójności. To pierwszy taki przypadek w historii UE.Zobacz także: „Putin naszym partnerem”. Orban podsumował rok