Co pokazują mapy smogowe. W mediach społecznościowych krążą mapy jakości powietrza w Europie. Niektórzy podważają ich wiarygodność i dopytują: dlaczego smog jest poważnym problemem w Polsce, a w sąsiednich Czechach już nie. Popularne mapy są jak najbardziej wiarygodnym źródłem danych i wiedzy o jakości powietrza. Wyjaśniamy, co dokładnie przedstawiają. Kolejny sezon grzewczy ze smogiem w roli głównej. 29 grudnia Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało alert dla części powiatów na zachodzie i południu kraju. Zalecono pozostanie w domach z powodu złej jakości powietrza w zakresie pyłu zawieszonego PM10.PM10 to drobne cząstki stałe lub ciekłe o średnicy nieprzekraczającej 10 mikronów. Są wystarczająco małe, by wnikać do układu oddechowego. Ich stężenie w powietrzu rośnie szczególnie w okresie zimowym – w czasie zwiększonego wykorzystania pieców i kotłów na paliwa stałe.Polska na czerwono i fioletowoSmog i związane z nim niebezpieczeństwa dla zdrowia rozgrzewają media społecznościowe. W ostatnich dniach na Facebooku i X krążyły mapy jakości powietrza w Europie. Zostały wygenerowane przez jedną z aplikacji dostarczających dane w czasie rzeczywistym. Zielona kropka oznacza czyste powietrze, żółta to powietrze średniej jakości, a czerwona i fioletowa – powietrze zanieczyszczone.Internauta ironicznie o „inteligentnym smogu” (Facebook, X)Z map wynikało, że najbardziej zanieczyszczone powietrze jest w Polsce. Południowo–zachodnia część kraju jest na nich niemal w całości przykryta czerwienią i fioletem. Środkowa część – żółcią. Również Słowacja niemal w całości jest pokolorowana na czerwono, ale powietrze w innych sąsiedzkich krajach – Czechach i Niemczech – wydaje się być znacznie lepszej jakości.Niektórzy internauci podważali wiarygodność tych danych. 29 grudnia jeden z użytkowników X przekonywał, że firma tworząca aplikację „zarabia na wzbudzaniu poczucia zagrożenia w polskich samorządach”. Tymczasem – wciąż cytujemy internautę – „ich produkt nawet nie stał obok profesjonalnych czujników smogu używanych przez @PL_GIOS. Dlatego nasz inteligentny smog zatrzymuje się na granicy z Czechami”.Również 29 grudnia mapę krytykował administrator popularnej strony na Facebooku. „Obok Niemcy z największym przemysłem motoryzacyjnym na świecie i elektrowniami węglowymi” – ironizował. Na posta zareagowało ponad pół tysiąca użytkowników platformy.Postanowiliśmy sprawdzić, co dokładnie pokazują popularne mapy. Czy internauci mają rację, kwestionując jakość obrazowanych przez nie danych? Czy dowodem na nierzetelność jest fakt, że wysokie stężenia smogu występują tylko w Polsce, a tuż za granicą z Czechami już nie? Nic podobnego.Niskokosztowe czujniki powietrza – jak najbardziej użyteczne28 września mapa zyskała popularność na facebookowym koncie Warszawskiego Alarmu Smogowego – stołecznej odnodze ogólnopolskiej organizacji pozarządowej walczącej o poprawę jakości powietrza w Polsce. Organizacja ta powołuje się zwykle na wiarygodne źródła, a jej pracownicy są ekspertami w zakresie ochrony środowiska.Popularna mapa pochodzi z kolei z Airly, jednej z aplikacji dostarczających danych o bieżącej jakości powietrza. Inne podobne aplikacje to Kanarek, IQAir AirVisual, Smog Polska czy Smog Alert.Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego tłumaczy w rozmowie z portalem TVP.info, że aplikacja, o której mowa, korzysta z danych zebranych z czujników niskokosztowych. W Polsce jest ich kilka tysięcy. Ich wadą jest niższa wiarygodność pomiaru niż ta uzyskiwana z profesjonalnych stacji – takich jak 238 jednostek Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ). Zaletą czujników niskokosztowych jest za to dużo niższa cena. – Docierają do miejscowości, gdzie nie ma w ogóle pomiarów jakości powietrza. Niskokosztowe czujniki pokazują jakość powietrza w miejscach, w których nie mamy oficjalnych, państwowych pomiarów – tłumaczy Piotr Siergiej.Wspomina, jak kilka lat temu Polski Alarm Smogowy badał i porównywał czujniki niskokosztowe. Okazało się, że rozbieżność z referencyjnym pomiarem to średnio około 15 proc. - Ale spójrzmy: przy wysokim stężeniu, np. 300 mikrogramów, taka rozbieżność pomiaru nie ma większego znaczenia. I tak dostajemy informację, że stężenie jest bardzo wysokie. Otrzymujemy więc użyteczną informację, która pozwala nam odpowiednio zareagować – wyjaśnia Piotr Siergiej.Polska, Czechy i Niemcy. Różnice jakości powietrza wynikają ze sposobu ogrzewania domówRzecznik Polskiego Alarmu Smogowego nie zgadza się ze stwierdzeniem, że popularna mapa wprowadza w błąd co do sytuacji z jakością powietrza na kontynencie. – Europa jest dosyć równo pokryta stacjami niskokosztowymi. Na mapie, którą pan pokazuje, są oczywiście wyjątki – jak Włochy czy Dania. Jeśli jednak ktoś nie chce ufać temu źródłu danych, to odsyłam do raportów Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) – mówi Siergiej.Mapa stężeń średniorocznych benzoapirenu. Raport Europejskiej Agencji Środowiska (2020) (EEA)Raporty EEA zbierają roczne sprawozdania wyspecjalizowanych instytucji państw unijnych. Obraz Polski jest podobny od lat. W zestawieniach dotyczących toksycznego i rakotwórczego benzo(a)pirenu konsekwentnie jesteśmy na europejskim podium. Piotr Siergiej udostępnił nam mapę średnich stężeń tej substancji w Europie z raportu z 2020 r.Pytany o różnicę między Polską a Czechami czy Niemcami, przekonuje, że w tych krajach po prostu inaczej ogrzewa się domy. Tłumaczy, że zanieczyszczenie powietrza jest lokalnym problemem. – Weźmy przykład Raciborza na granicy polsko-czeskiej. Wczoraj rano było tam bardzo wysokie stężenie zanieczyszczeń. Smog rozlewał się na Racibórz i okolice, ale nie dotarł do Bratysławy czy Pragi. Tak wysokie zanieczyszczenie powietrza nie rozprzestrzenia się na setki kilometrów – mówi Siergiej.Na wątpliwości dotyczące różnic pomiędzy wartościami notowanymi w Polsce i sąsiednich krajach podobnie odpowiadają przedstawiciele firmy Airly. „Węgiel nadal dominuje w domach w Polsce. Według danych Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (ponad 9,4 mln deklaracji, dane z października 2023) aż 45 proc. zgłoszonych źródeł ciepła wykorzystuje paliwa stałe, takie jak węgiel, pellet, drewno (z czego węglem w kotłach pali prawie 3,6 mln osób w Polsce). Zasięg oddziaływania tego typu zanieczyszczeń jest zróżnicowanym, ale może być na tyle lokalny, że na mapie zanieczyszczeń będzie widoczna różnica pomiędzy Polską a Niemcami” – czytamy w przesłanym nam e–mailu.Firma również zwraca uwagę na najnowsze dane Eurostatu, z których wynika, że w Czechach paliwa stałe odpowiadają za mniej niż 15 proc. zapotrzebowania na energię do ogrzewania pomieszczeń mieszkalnych.„Nie jest również prawdą, że ‘powietrze złej jakości zatrzymuje się na granicy’. Obserwując wskazania ze stacji Państwowego Monitoringu Środowiska dla dni 29.12 oraz 30.12 z Cieszyna (dwie stacje referencyjne – po stronie polskiej i czeskiej), dane dla naszych południowych sąsiadów wskazywały wielokrotnie wyższe godzinowe stężenia pyłów zawieszonych PM2.5 i PM10” – zauważają przedstawiciele Airly.