„Rozmowy niesymetryczne”. Kaczyński zrobi wszystko, żeby odzyskać władzę. Teraz zaczyna posługiwać się kolejnym wytrychem, mówiąc o obozie patriotycznym. To kolejny podział, według logiki: „my stoimy tu, gdzie kiedyś, a wy tam, gdzie ZOMO”. To są toksyny, które wpuszcza w życie publiczne od kilkudziesięciu lat – mówi Jarosław Kurski, były wicenaczelny „Gazety Wyborczej”, w programie „Rozmowy niesymetryczne”. Na całą rozmowę zapraszamy w niedzielę o godzinie 20 do TVP Info. Jarosław Kurski przez szesnaście lat był zastępcą redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Z kierowania dziennikiem zrezygnował rok temu. Jego brat, Jacek Kurski, w czasie rządów PiS przez siedem lat był prezesem TVP. W tym czasie telewizja publiczna organizowała agresywne kampanie wymierzone w polityków i działaczy opozycji. Nie jest tajemnicą, że wśród braci Kurskich istnieje głęboki podział, podobnie jak w wielu innych rodzinach. Jak usiąść do Wigilii w takiej atmosferze?– Trzeba zasiąść i nie poruszać tematów, które mogą wywołać awanturę. Od determinacji każdej ze stron będzie zależało, czy awantura wybuchnie w czasie Wigilii, czy tylko w czasie pierwszego dnia świąt – ocenił Jarosław Kurski. Jego zdaniem, nie ma co dramatyzować. – Podziały są we wszystkich krajach, to nie jest coś nowego. Polska jest turbopodzielona, tak jak Ameryka, cośmy widzieli ostatnio podczas wyborów i zwycięstwa Trumpa. Ten podział w Polsce datuje się gdzieś od końca XIX wieku. On się pojawił wtedy, kiedy Roman Dmowski sformułował swoją słynną definicję Polaka-katolika. Nie dodał tego, ale oczywiście chodziło o tutaj urodzonego Aryjczyka – dodał. „Toksyczna spuścizna Dmowskiego trwa do dzisiaj”Kurski przypomina, że marsz 11 listopada, organizowany przez narodowców, odwołuje się do tradycji Romana Dmowskiego. – Nie bez powodu zaczyna się na Rondzie Romana Dmowskiego i idzie Alejami Jerozolimskimi na wschód. Dmowski był dzieckiem prawobrzeżnej Warszawy, a kierunek wschodni jest dosyć symptomatyczny. Paradoks polega też na tym, że maszerują Alejami Jerozolimskimi, które odwołują się wprost do żydowskiej tradycji Warszawy. Aleje zostały nazwane Jerozolimskimi, dlatego że prowadziły do osady Nowa Jerozolima, stworzonej w połowie XVIII wieku dla Żydów, którym zabroniono mieszkania w mieście – podkreślał.Dodał, że do żydowskiej osady prowadziła właśnie Aleja Jerozolimska. Jego zdaniem, toksyczna spuścizna Dmowskiego trwa do dzisiaj i musimy robić wszystko, żeby się jej pozbyć.Czytaj także: Michał Żebrowski: Miałem dość kłamstwa, zaboru mediów, przyjaźni z Orbanem„Kaczyński wpuszcza toksyny”W tym roku w marszu 11 listopada wziął udział Jarosław Kaczyński, który lubi odwoływać się do Józefa Piłsudskiego. Jak wiadomo, Piłsudski i Dmowski mieli zupełnie inne wizje na odzyskanie przez Polskę niepodległości. – Teraz (Kaczyński) zrobi wszystko, żeby odzyskać władzę, w związku z tym zaczyna posługiwać się kolejnym wytrychem, mówiąc o obozie patriotycznym. PiS i Konfederacja to obóz patriotyczny, wszyscy inni są niepatriotyczni. To kolejny podział według logiki: „my stoimy tu, gdzie kiedyś, a wy tam, gdzie ZOMO”. Moim zdaniem, to są toksyny, które on wpuszcza w życie publiczne od kilkudziesięciu lat – podkreślał dziennikarz.Kurski dodał, że poznał Jarosława Kaczyńskiego w 1989 roku, kiedy był rzecznikiem prasowym Lecha Wałęsy.– Kiedyś próbowałem wejść do gabinetu Lecha, chciałem przekazać prasówkę poranną, Naciskam klamkę, ale nie puszcza, więc naciskam mocniej. Drzwi się uchylają i widzę Leszka Kaczyńskiego, z którym zawsze współpracowałem. Mówię: „Leszek, wpuść mnie, ja do szefa”. Odpowiada: „później” i trach mi te drzwi przed nosem. Pytam dziewczyn z sekretariatu: „co się Leszkowi stało? Czy on zwariował?”. I słyszę: „to nie Leszek, to Jarek” – wspominał Kurski.Czytaj także: Rzeczkowski: Celem Kaczyńskiego było wywołanie wojny domowej