Mocny akcent na początek. Jest wyjątkowa demokratyczna. Nie zależy od narodowości, wieku, płci, ani stanu posiadania, a najczęściej pojawia się na przełomie roku. Ciekawość przyszłości. Jedni chcieliby wiedzieć, co czeka ich w życiu prywatnym, inni chętnie dowiedzieliby się, czy w tym roku doczekają się awansu. Chociaż na razie nie potrafimy skutecznie przewidywać przyszłości, to jest kilka rzeczy, które już widnieją w światowych kalendarzach na kolejne miesiące. Niektóre z nich mogą mocno zmienić świat. Co czeka nas w 2025 roku? STYCZEŃ 365 dni, w tym 116 wolnych od pracy, łącznie z dodatkową wolną Wigilią – to trochę statystyki dla tych, którzy lubią konkrety i liczby. Taki będzie 2025 rok. W ciągu tych 365 dni, co wiemy już dziś, wydarzy się sporo istotnych rzeczy. Nowy rok zacznie się z wysokiego C. Co prawda te pierwsze ważne wydarzenia kolejnych 12 miesięcy będą mieć miejsce w Stanach Zjednoczonych, jednak śledzić je powinien właściwie cały świat. Z jednego prostego powodu: to, co dzieje się w USA, ma wpływ na wydarzenia w dużej części naszego globu, czy tego chcemy, czy nie. 6 stycznia na posiedzeniu Kongresu zostaną oficjalnie podliczone głosy elektorskie. Nowo wybrana Izba Reprezentantów i Senat zatwierdzą wynik wyborów prezydenckich. Ten etap zwykle jest formalnością, chociaż poprzednim razem podczas posiedzenia doszło do szturmu zwolenników Donalda Trumpa na Kapitol. Skoro jednak biznesmen wygrał ostatnie wybory, tym razem powinno obejść się bez protestów, bo mało prawdopodobne, żeby szturm powtórzyli zwolennicy Kamali Harris. Demokraci przełknęli gorycz wyborczej porażki, jej ostatnią odsłoną okaże się zapewne zaprzysiężenie wcześniej 45., a teraz 47. prezydenta USA. Inauguration Day oficjalnie zakończy proces wyborczy, a Donald Trump rozpocznie swoją nową kadencję w samo południe. „Pomysły” i rozwiązania Najistotniejsze będą jednak nie procedury i formalności, lecz to, co nowy przywódca Stanów Zjednoczonych zrobi, kiedy już obejmie urząd. Na świecie toczą się teraz przynajmniej dwa konflikty, których los może w dużym stopniu zależeć od decyzji USA. Mowa oczywiście o wojnie w Ukrainie oraz walkach izraelsko-palestyńskich. Trump już podczas kampanii wyborczej zapowiadał, że ma „pomysły” na rozwiązanie tych problemów. Jak te pomysły będą wyglądać w praktyce, przekonamy się w kolejnych miesiącach. CZYTAJ TEŻ: Unia Europejska już nie potrzebuje Muska. Miliarder może wiele stracić Na początek jednak biznesmen będzie miał sporo pracy we własnym kraju. Przywódca podkreśla, że Amerykanie dali mu „bezprecedensowy i poważny mandat”. To oznacza, że jego decyzje z pewnością nie będą zachowawcze. Zresztą nigdy nie były, jednak tym razem Trump zapowiedział w kampanii działania, które mogą okazać się bardzo poważne w skutkach. Chodzi między innymi o masowe deportacje imigrantów, którzy dostali się do Ameryki po nielegalnym przekroczeniu granicy. To właśnie te osoby Republikanie obwiniali podczas kampanii za wysokie ceny mieszkań i wzrost przestępczości, a nawet o jedzenie kotów i psów w Springfield w stanie Ohio. Wyrzucenie z kraju tylu osób może skończyć się nie tylko rozbiciem rodzin, ale też kryzysem branży budowlanej oraz rolnictwa, bo to tam najczęściej znajdują pracę nielegalni imigranci. Na „pocieszenie” Trump zapowiedział, że pierwsi w kolejce do deportacji będą kryminaliści.Ukochane słowo TrumpaDla świata najważniejsze gospodarczo mogą okazać się decyzje dotyczące słowa, które Donald Trump kocha, czyli ceł. Przywódca chce nałożyć 25-procentowe cła na produkty z Kanady i Meksyku, dopóki kraje te nie powstrzymają nielegalnego przepływu narkotyków, zwłaszcza fentanylu, a także imigrantów do USA. To oznaczałoby oczywiście złamanie umowy w sprawie wolnego handlu. Jeszcze większą wojnę handlową może wywołać nałożenie dodatkowych 10-procentowych ceł na produkty z Chin, „powyżej wszystkich innych ceł”. Jeśli prezydent elekt spełni te obietnice, światową gospodarkę mogą czekać ogromne zmiany, a przypomnijmy, że będzie to dopiero początek prezydentury Donalda Trumpa. LUTY24 lutego 2025 r. miną 3 lata od rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Konflikt między krajami toczy się od 2014 r., jednak to w 2022 r. rosyjskie oddziały, od wielu miesięcy przygotowywane do ataku, rozpoczęły „specjalną operację wojskową”. Inwazja miała potrwać 2 dni. Rosjanie byli przygotowani na to, aby już 26 lutego obwieścić światu, że operacja się udała, armia zajęła kraj i nastała nowa epoka. Wiemy to dzięki temu, że agencja prasowa RIA Novosti, czyli propagandowa tuba Kremla, przez pomyłkę zamieściła depeszę z zapowiedzią „nowego świata”, zdradzającą plany Władimira Putina. CZYTAJ TEŻ: Szokujące nagrania w rękach Ukraińców. „Rosjanie próbują to ukryć” Przy okazji każdej rocznicy tej inwazji świat zastanawia się, jak długo jeszcze potrwa konflikt w Ukrainie. Nigdy wcześniej jednak zakończenie wojny nie było tak bardzo oczekiwane jak teraz. Rosja liczy straty, ale raczej po cichu. W samym listopadzie na froncie ginęło lub odnosiło obrażenia ponad 1,5 tys. osób dziennie. Krewna Władimira Putina Anna Cywilowa, sprawująca funkcję wiceszefowej resortu obrony, przez przypadek „wygadała się”, że władze otrzymały 48 tys. próśb o testy DNA w celu poszukiwania zaginionych żołnierzy. Na początku grudnia Wołodymyr Zełenski mówił, że wojnie poległo 43 tys. Ukraińców, ale portal Meduza stwierdził – na podstawie przeanalizowanych nekrologów – że może to być nawet 60 tys. osób. Dla Rosji liczy się cel, więc – jakkolwiek brutalnie to brzmi – starty w ludziach nie są wielkim problemem, tym bardziej że na pomoc Władimirowi Putinowi ruszyli wojskowi z Korei Północnej. Kłopot ma za to Ukraina, której brakuje żołnierzy, do tego przybywa przypadków porzucenia służby. Anonimowy urzędnik powiedział BBC, że rezygnują ci, którzy zostali zmobilizowani, ale niedostatecznie przeszkoleni. Druga grupa to osoby, które są na froncie od początku inwazji. Ukraińska prokuratura wszczęła już niemal 100 tys. spraw karnych z powodu porzucenia jednostek. „Nie ma na nią antidotum” Ukraina potrzebuje też coraz więcej broni. Mimo że administracja Joe Bidena robi, co może, żeby wydać wszystkie pieniądze, jakie wolno jej przekazać partnerowi, to na przeszkodzie stają ograniczenia czasowe i logistyczne. Tymczasem Rosja zbroi się i grozi choćby nową rakietą balistyczną Oriesznik, na którą „nie ma antidotum”. W tej sytuacji istotne są dwie sprawy. Pierwsza z nich to zaproszenie Ukrainy do NATO. W samym sojuszu nie ma zgody co do takiej decyzji i niewykluczone, że jakiekolwiek decyzje zostaną podjęte dopiero na spotkaniu ministrów obrony NATO w Brukseli w lutym. Część państw boi się, że – podobnie jak pomysł wysłania zachodnich żołnierzy do Ukrainy – takie zaproszenie będzie mieć poważne konsekwencje polityczne, do tego będzie oznaczać zwiększenie wydatków na obronność. Zełenski już zapowiedział, że jego kraj nie zgodzi się na półśrodki, co na pewno nie ułatwi decyzji wewnątrz sojuszu. CZYTAJ TEŻ: Ukraina ma nową broń. „Trójząb” pomoże w walce z samolotami i dronamiDrugą niewiadomą jest kolejna kadencja Donalda Trumpa. Biznesmen już podczas kampanii zapowiadał szybkie zakończenie konfliktu, ale na razie nie wiadomo, co kryje się za tym określeniem. W grudniowym wywiadzie dla stacji NBC prezydent elekt stwierdził, że straty po obu stronach są już zbyt duże, a on „aktywnie” stara się doprowadzić do końca wojny. Trump potwierdził przy tym, że Ukraina może spodziewać się zmniejszenia wsparcia. Ukraińcy obawiają się takiego rozejmu, który oznaczałby dla nich utratę kontroli nad częścią terenów lub brak zaproszenia do NATO. Zapewne początek roku da odpowiedzi na przynajmniej część pytań w tej kwestii. MARZEC Początek marca będzie wielkim świętem miłośników kina. 2 marca w Dolby Theatre w Los Angeles zostaną przyznane najważniejsze filmowe nagrody na świecie, czyli Oskary. Chociaż nie zawsze słynne statuetki trafiają w ręce twórców najlepszych dzieł, o czym środowisko zaczęło w ostatnich latach coraz śmielej mówić, to nadal niemal każdy filmowiec czy aktor na świecie po cichu marzy właśnie o tej nagrodzie. Skrócone listy nominowanych zostały ujawnione już w drugiej połowie grudnia. Ostateczne zestawienie tych, którzy powalczą o statuetki podczas 97. ceremonii wręczenia Oskarów, poznamy 17 stycznia. CZYTAJ TEŻ: To jeden z ukochanych filmów Polaków. Słynny romans wyróżniony przez KongresOskarową galę w 2025 r. poprowadzi Conan O’Brien, telewizyjna osobowość - bo to chyba najlepsze określenie dla gwiazdora, który ma na koncie pisanie scenariuszy do słynnego „Saturday Night Live”, a przede wszystkim własne programy. O’Brien prowadził już przed laty ceremonie rozdania nagród Emmy, więc dla organizatorów jest to „pewniak”. Nowy gospodarz zastąpi Jimmy’ego Kimmela, który przez dwa lata z rzędu stawał na scenie Dolby Theatre. Angelina Jolie i film o Polsce Chociaż małą wskazówką dotyczącą tego, kto może zostać nominowany, a potem zdobyć Oskary, są tradycyjnie Złote Globy, które w 2025 r. zostaną przyznane 5 stycznia, to niecierpliwi krytycy już wymieniają się swoimi typami. Wśród kandydatów do tytułu „Najlepszy film” pojawiają się najczęściej takie działa jak „Anora”, superprodukcja „Wicked”, „Diuna: Część druga” czy kręcony w Polsce „Pawdziwy ból”. Jeśli wierzyć typowaniom recenzentów, to szansę na nagrodę dla najlepszego aktora ma Coleman Domingo za „Sing Sing”, a dla najlepszej aktorki - Angelina Jolie za rolę Marii Callas w filmie „Maria”. Czy te przewidywania się sprawdzą? Tego dowiemy się już na początku marca. CZYTAJ TEŻ: Messi, Jolie, Johansson. Rosja zaatakowała fałszywymi cytatami gwiazd Dla tych, którzy wolą inne widowiska, natura przygotowała na marzec częściowe zaćmienie słońca, które będzie widoczne w części Ameryki Północnej, Europie, północno-zachodniej Afryce i północno-zachodniej Rosji. Na całkowite zaćmienie, które będzie widoczne w Arktyce, Grenlandii, Islandii oraz częściowo w Polsce, trzeba będzie poczekać do sierpnia. KWIECIEŃ Wiosną, najwcześniej w kwietniu rozpocznie się pierwsza polska misja technologiczna na Międzynarodową Stację Kosmiczną, czyli ISS. Polska operacja nosi nazwę „Ignis”, co po łacinie oznacza ogień. Nasza misja ma już też swój emblemat, tak zwany patch. Jego centralnym motywem jest biało-czerwony orzeł - to nawiązanie do polskiego godła i barw narodowych. Ogon orła układa się w kształt płomienia, a rozpostarte skrzydła tworzą kontury Orlej Perci, najtrudniejszego polskiego szlaku górskiego. Druga litera „i” w nazwie misji przyjęła formę paneli Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Gwiazdy nad literami układają się natomiast w konstelację Tarczy Sobieskiego – to hołd dla polskiej tradycji i dla gdańskiego astronoma Jana Heweliusza. Srebrna linia w górnej części emblematu symbolizuje – zdaniem twórców grafiki – horyzont, czyli świt nowej ery w eksploracji kosmosu. Patche od 60 lat są ważną częścią każdej misji, a astronauci noszą je podczas lotu na orbitę i pobytu w kosmosie.Jeden z 22 tys. kandydatów Skoro mowa o samych astronautach, to „drugim Polakiem w kosmosie” będzie dr Sławosz Uznański. Po trwającej rok selekcji trafił on do rezerwy astronautów Europejskiej Agencji Kosmicznej, a od września 2023 r. jest astronautą projektowym ESA. Polak został wybrany do misji na ISS spośród 22 tys. kandydatów. Podczas operacji Uznański przeprowadzi 13 polskich eksperymentów z zakresu technologii, biologii, medycyny i psychologii, przygotowanych przez polskich naukowców oraz inżynierów. Ignis będzie częścią misji Axiom-4 (AX-4), która ma potrwać 14 dni. Na ISS załogę wyniesie rakieta Falcon 9 wraz z załogową kapsułą Dragon od SpaceX Elona Muska. AX-4 będzie dowodzić Peggy Whitson, dyrektor ds. lotów załogowych w Axiom Space i była astronautka NASA. W skład załogi wejdą również pilot Shubhanshu Shukla z Indii oraz specjalista misji Tibor Kapu z Węgier. Uznański także będzie mieć status specjalisty. Na razie załoga przechodzi szkolenia, a zdobytą wiedzę wykorzysta już wiosną. MAJ W porównaniu do Stanów Zjednoczonych kampania przed wyborami prezydenckimi w Polsce może się wydawać powolna i dość opieszała. Oczywiście w USA wyłanianie prezydenta wygląda inaczej niż w naszym kraju, więc wymaga również innego podejścia, ale fakt, że niektóre partie jeszcze w grudniu zastanawiały się nad ostatecznym wyborem kandydatów, może zaskakiwać. CZYTAJ TEŻ: Biejat o eutanazji: Każdy ma prawo wybrać, jak umrzećPolacy wybiorą następcę Andrzeja Dudy w maju 2025 r. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, że 8 stycznia ogłosi konkretną datę wyborów prezydenckich. Wokół samego formalnego zarządzenia głosowania pojawiły się kontrowersje. Konstytucja mówi bowiem, że wybory nie mogą być przeprowadzone w ciągu 90 dni po zakończeniu stanu nadzwyczajnego. Tymczasem wprowadzony przez rząd w związku z powodzią stan klęski żywiołowej został zniesiony 16 października 2024 roku. W sprawie wypowiedziała się Państwowa Komisja Wyborcza i na podstawie jej opinii, Hołownia wyda formalne zarządzenie 15 stycznia 2025 r. Bazary, warsztaty i odwiedziny u powodzian Kampania wyborcza ruszy, kiedy postanowienie marszałka Sejmu zostanie opublikowane. Oficjalnie, bo nieoficjalnie część kandydatów już od kilku tygodni objeżdża Polskę, odwiedza małe firmy i targowiska, urządza poranne biegi, pomaga w odbudowie domów na zalanych terenach, a wszystko to oczywiście w towarzystwie kamer. Kandydaci nie szczędzą sobie złośliwości, wzajemnych - na razie drobnych - ataków, a do tego chętnie uderzają w słabe punkty przeciwników. Szczególnie aktywni w walce o potencjalne głosy byli do tej pory Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki, zresztą to oni wymieniani są jako główni kandydaci do wygranej w tym wyścigu w pierwszych sondażach. O fotel prezydenta chcą też powalczyć: Szymon Hołownia, Magdalena Biejat, Sławomin Mentzen, Marek Jakubiak i Marek Woch. Prezydent RP wybierany jest na pięcioletnią kadencję i ponownie może objąć urząd tylko raz. To oznacza koniec prezydenckiej kariery Andrzeja Dudy. CZYTAJ TEŻ: Ceny prądu zamrożone. Prezydent podpisał ustawę Na tych, którzy chcieliby odetchnąć od polityki, czeka w maju Eurowizja. I to dosłownie odetchnąć, bo Europejska Unia Nadawców chce, żeby konkurs w 2025 r. był apolityczny, co oznacza koniec demonstracji poglądów muzyków w czasie występów. 69. Konkurs Piosenki Eurowizji odbędzie się w szwajcarskiej Bazylei. Półfinały zaplanowano 13 i 15 maja. Zwycięzcę wyłoni wielki finał, który odbędzie się 17 maja 2025 r. CZERWIEC Obudowa katedry Notre Dame to dla Francuzów spory powód do dumy. Na tyle duży, że świętowanie ponownego otwarcia świątyni potrwa aż pół roku. Zabytek oficjalnie został otwarty po wielkim pożarze na początku grudnia 2025 r., a kulminacja uroczystości nastąpi 8 czerwca, czyli w Zielone Świątki. Pożar Notre Dame wybuchł 15 kwietnia 2019 r. Zniszczył on iglicę oraz dach gotyckiego arcydzieła, chociaż i tak można mówić o dużym szczęściu, bo istniało ryzyko zawalenia się budowli. Śledczy cały czas są przekonani, że częściowe spłonięcie katedry to skutek nieszczęśliwego wypadku. Nikt do tej pory nie został w tej sprawie oskarżony. Odbudowa zabytku trwała 5 lat i pochłonęła gigantyczne środki - 700 mln euro, jednak do odbudowy „dołożyły się” również inne państwa. Katedra zyskała nową iglicę oraz sklepienie żebrowe. Przy okazji odrestaurowano między innymi kamienne rzeźby, a to nie koniec prac, bo kolejne etapy – ale już modernizacji, a nie odbudowy – zaplanowano jeszcze na wiele miesięcy. CZYTAJ TEŻ: Kościół traci kolejny kraj. Duży odpływ wiernychNotre Dame po odbudowie, to już pewne, będą odwiedzać tłumy, stąd wprowadzenie internetowego systemu rezerwacji wejściówek. Francuzi spodziewają się 15 mln gości katedry rocznie. W trakcie odbudowy zabytek został wyposażony w specjalny system przeciwpożarowy. Na dachu i w iglicy zamontowano urządzenia rozpylające wodę w razie pojawienia się ognia. Piłkarskie emocje za oceanem Dla tych, którzy od zwiedzania wolą sport, czerwcową atrakcją będą Klubowe Mistrzostwa Świata. Turniej zostanie rozegrany w Stanach Zjednoczonych, zresztą w nowym formacie, który będzie niemal identyczny jak podczas ostatnich Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Katarze. W rozgrywkach wezmą udział 32 zespoły. Z każdej z 8 grup wyjdą dwie drużyny, które później trafią do 1/8 finału. Na początku grudnia 2024 r. wylosowano grupy, a kibiców czekają takie starcia jak Manchester City - Juventus czy PSG - Atletico Madryt. Klubowe Mistrzostwa Świata odbędą się od 15 czerwca do 13 lipca 2025 r. na 12 stadionach w USA. LIPIEC Tu również nie zabraknie sportowych widowisk, między innymi piłkarskich. 2 lipca rozpoczną się mistrzostwa Europy kobiet. To 14. edycja tej imprezy, ale po raz pierwszy do turnieju zakwalifikowały się Polki. Nasza kadra wywalczyła historyczny awans po pokonaniu w barażu Austriaczek. W mistrzostwach weźmie udział 16 zespołów, a sam turniej zostanie rozegrany na 8 szwajcarskich stadionach: w Bazylei, Bernie, Genewie, Lucernie, Sionie, St. Gallen, Thun i Zurychu. Szwajcaria zresztą wygrała walkę o prawo organizacji turnieju między innymi z Polską. CZYTAJ TEŻ: Setki tysięcy euro premii dla piłkarek kadry. Należy im sięDo tej pory najwięcej zwycięstw miały na koncie Niemki. Czy w 2025 r. dołączy do nich kolejne? O tym przekonamy się między 2 a 27 lipca. 5 lipca w Lille rozpocznie się z kolei najsłynniejszy wyścig kolarski na świecie, czyli Tour de France. Po raz pierwszy od pięciu lat rywalizacja odbędzie się w całości na terytorium Francji. Organizatorzy zaplanowali dwa etapy jazdy indywidualnej na czas, w tym jedną pod górę, a także siedem odcinków z podjazdami do mety. Widowiskowe będą na pewno wspinaczki na Mont Ventoux i Superbagneres. Zgoda, na którą czekają tłumy Również w lipcu zaplanowano wydarzenie, które wiele osób nie wierzyło, że kiedykolwiek jeszcze może mieć miejsce. 4 lipca rozpocznie się trasa koncertowa Oasis Live ’25. Liam i Noel Gallagherowie, twórcy legendarnej już brytyjskiej grupy, a przy okazji najbardziej skłóceni bracia w branży muzycznej, postanowili się pogodzić i spełnić marzenia wielu fanów. Bilety na trasę koncertową rozeszły się błyskawicznie, miłośników zespołu nie odstraszyły nawet wysokie ceny. Teraz wypada tylko trzymać kciuki, żeby bracia nie pokłócili się na nowo przed startem tournée, a potem – żeby wystarczyło im cierpliwości do siebie na scenie. Pierwszy koncert Oasis od lat w takim składzie odbędzie się w walijskim Cardiff.SIERPIEŃ Chociaż na początku niektórzy patrzyli na to wydarzenie z przymrużeniem oka, to z roku na rok ma ono coraz więcej fanów. 12. edycja The World Games odbędzie się w sierpniu w Chinach. Miastem-gospodarzem imprezy będzie 20-milionowe Chengdu. The World Games to zawody, które gromadzą wiele dyscyplin sportu, a łączy je jedno: nie są reprezentowane na igrzyskach olimpijskich. Publiczność będzie mogła podziwiać między innymi mecze rugby, pojedynki squasha i przeciąganie liny. The World Games odbędą się od 7 do 17 sierpnia 2025 r. CZYTAJ TEŻ: Pistorius ma nową partnerkę. Łudząco podobna do tej, którą... zastrzeliłRównież w sierpniu rynki finansowe będą mieć za sobą pierwsze tygodnie działania cyfrowego rubla. Rosja planuje wprowadzenie go do powszechnego obiegu w wakacje 2025 r. Co prawda testy programu rozpoczęły się już w 2021 r., ale wkrótce mają do niego dołączyć kolejne banki i cyfrowa waluta powinna stać się ogólnodostępna. Nie będzie to kryptowaluta jak choćby bitcoin, bo elektroniczny rubel nie tylko reprezentuje oficjalną rosyjską walutę, ale też kontroluje go bank centralny. Po co więc Rosji taki wynalazek? Spekuluje się, że szyfrowane transakcje pozwolą dyskretnie przesyłać pieniądze, a dzięki temu omijać międzynarodowe sankcje nałożone na Rosję po ataku na Ukrainę. Dzięki Trumpowi mają szansę na miliony Swoją drogą fani tych „prawdziwych” kryptowalut, czyli znajdujących się poza kontrolą banków centralnych, liczą na kolejne duże zarobki. Już pod koniec 2024 r. kurs Bitcoina, pierwszej waluty cyfrowej, pobił historyczny rekord i przekroczył próg 100 tys. dolarów. Duża w tym zasługa zwycięstwa wyborczego Donalda Trumpa, który pochlebnie wypowiadał się na temat kryptowalut, a nawet zapowiedział stworzenie rezerwy USA w bitcoinach. Gdyby to się wydarzyło, wartość waluty tym bardziej by wzrosła. Nic więc dziwnego, że inwestorzy już zacierają ręce. WRZESIEŃ Planowano ją na wrzesień 2025 r., ale w grudniu zapadła decyzja o opóźnieniu jej o kilka miesięcy. Artemis II to kosmiczna misja, część programu, którego celem jest powrót człowieka na Księżyc. Takie przesunięcie startu okazało się konieczne, bo podczas pierwszego, jeszcze bezzałogowego lotu, pojawiły się problemy z osłoną termiczną. Wypalona została większa jej część, niż planowali inżynierowie. NASA uznała, że trzeba dopracować ten element, a to oznacza, że koniec 2025 r. będzie jeszcze poświęcony solidnym przygotowaniom do lotu. Agencja zajmie się również problemami systemu podtrzymywania życia Oriona. Pierwsze takie wydarzenie od ponad 50 lat Artemis II będzie 10-dniowym lotem, który zabierze kosmonautów w podróż na orbitę wokół Księżyca. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to podczas trzeciej misji, rok później, dwójka astronautów wyląduje na południowym biegunie Księżyca. Byłoby to pierwsze takie lądowanie od 1972 r. W kolejnych latach planowane jest między innymi zainstalowanie na orbicie Księżyca stacji kosmicznej z modułem mieszkalnym dla astronautów. CZYTAJ TEŻ: Trzeba jakoś wyglądać. Prada poleci w kosmosSkoro jesteśmy przy technice, chociaż niekoniecznie kosmicznej, to pod koniec 2025 r. Rosja chce rozszerzyć na inne miasta biometryczny system opłat, znany już z Moskwy. Face Pay działa w rosyjskiej stolicy już od 2021 r. i pozwala jeździć metrem bez konieczności noszenia kart lub biletów. Kamery rozpoznają twarz pasażera i – jeśli tylko opłacił on wcześniej przejazd – pozwalają mu wsiąść do wagonu. Jeśli ktoś chce korzystać z takiego systemu, musi najpierw wgrać swoje zdjęcie do specjalnej rządowej aplikacji. Władze przekonują, że to wygodne rozwiązanie, które ułatwia życie, ale obrońcy praw człowieka biją na alarm. Ich zdaniem kamery w Moskwie były już używane do identyfikacji uczestników antyrządowych protestów i dziennikarzy, a rozwijanie tego rozwiązania oznacza tylko kolejne zagrożenia dla niepokornych obywateli. Poza Rosją z systemów rozpoznawania twarzy przy płatnościach za przejazdy metrem korzystają: Kazachstan, Chiny i Japonia. Taksówki (nie tak odległej) przyszłości Wielbicieli nowinek technicznych pewnie zaciekawi fakt, że Uber chce w 2025 r. pójść w stronę robotaxi. To futurystyczne, elektryczne auta autonomiczne. Podobne samochody poruszają się już pod szyldem korporacji po amerykańskich drogach, ale pod koniec 2024 r. pojawiły się w kolejnej części świata – w Abu Zabi, czyli stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pojazdy powstają we współpracy z chińską firmą WeRide. Co prawda na początku, dla komfortu i spokoju podróżnych, w samochodach będą też kierowcy, ale pod koniec 2025 r. po pasażerów mają przyjeżdżać już same auta, bez człowieka. Rzeczywistość zaczyna nie tylko doganiać, ale wręcz wyprzedzać filmy science fiction. PAŹDZIERNIK Jesienią 2025 r. światło dzienne ma ujrzeć „Grand Theft Auto VI”, jedna z najbardziej wyczekiwanych gier na świecie. Zapewne jeszcze parę lat temu niektórzy obruszyliby się, że „to tylko gra” i nie ma to wielkiego znaczenia, ale wystarczy zerknąć na wyniki sprzedaży takich produkcji, żeby przekonać się, że gry budzą dzisiaj większe emocje niż swego czasu premiery wielkich kinowych hitów. Przekonali się o tych choćby polscy twórcy gry „Cyberpunk 2077”. Tam może nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale być może właśnie dlatego producent GTA, firma Rockstar Games, chce uniknąć wpadek. Pierwszy zwiastun produkcji obejrzało ponad 220 mln osób na świecie, więc powiedzieć, że oczekiwania są ogromne, to jakby nic nie powiedzieć, tym bardziej że gracze czekają na kolejną część GTA już niemal 12 lat. Nikomu przy tym nie przeszkadza, że to niepoprawna i momentami brutalna produkcja. Producent planuje promocję i już liczy wielomilionowe zyski. CZYTAJ TEŻ: Oto najlepsze gry roku. Były zaskoczeniaO popularności gier świadczą nie tylko spektakularne premiery, ale też to, że wielkie pieniądze wyczuł w tej branży rynek. Arabia Saudyjska w ostatnich latach zainwestowała spore sumy w branżę rozrywkową, w tym e-sport i gry. Kraj jest gospodarzem mistrzostw świata - Esports World Cup, a w 2025 r. zorganizuje Olimpijskie Igrzyska Esportowe. Kontrakt o współpracy MKOL z Komitetem Olimpijskim Arabii Saudyjskiej podpisano zresztą już na 12 lat, co najlepiej świadczy o potencjale wydarzenia. Zresztą kraj ten przygotował nawet własną Narodową Strategię Gamingu i Esportu, zatem widać, że bardzo poważnie podchodzi do branży, która jeszcze do niedawna była traktowana z przymrużeniem oka. Skoro jesteśmy przy Arabii Saudyjskiej, to po sąsiedzku, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, do końca 2025 r. ma powstać Zayen National Museum. Obiekt w Abu Zabi będzie mieć 66 tys. metrów kwadratowych powierzchni, a jego charakterystycznym elementem staną się wieże, które mają przypominać skrzydła sokoła. Oczywiście placówka skupi się na pokazywaniu historii oraz dziedzictwa Arabii Saudyjskiej, ale podpisała już na przykład umowę z British Museum na wypożyczenie kilkuset eksponatów. Zayed National Museum mieści się w rejonie, który słynie z placówek kulturalnych. Sąsiadami muzeum będą choćby Luwr Abu Dhabi i Guggenheim Abu Dhabi. LISTOPAD Coraz bardziej bezkompromisowe akcje ekologów – to coś, czego byliśmy świadkami w 2024 r. Wystarczy przypomnieć protesty Ostatniego Pokolenia, którego aktywiści zasłynęli przyklejaniem się do jezdni, żeby zmusić rządzących do spełnienia swoich postulatów. Pod koniec roku mocno odczuli to między innymi mieszkańcy Warszawy, którzy z powodu serii takich protestów stali w korkach na Wisłostradzie. Nie wszystkim zresztą wystarczyło cierpliwości, żeby dotrwać do końca akcji. Można się spodziewać, że w 2025 r. działalność aktywistów będzie jeszcze bardziej radykalna. Nie oznacza to jednak, że rządy nie podejmują żadnych kroków, żeby przynajmniej zmniejszyć skutki zmian klimatycznych. Jednorazowy plastik do wyrzucenia Ponad 175 krajów ma w 2025 r. podpisać traktat, w którym państwa te zobowiążą się do ograniczenia użycia jednorazowych produktów z plastiku. Każdego roku na świecie powstaje ponad 460 mln ton plastiku. 90 proc. tego zaśmieca później planetę. Nic dziwnego, że program wspierają zwłaszcza kraje, u których wybrzeży gromadzą się śmieci wypływające z oceanu. „Za” są też choćby Japonia i Korea Południowa, mimo że w obu funkcjonują zaawansowane programy recyklingu odpadów. Niepewne jest na razie wsparcie inicjatywy ze strony USA i Chin, czyli państw, które należą do największych na świecie producentów plastiku. Bez ich pomocy żadne wprowadzanie papierowych słomek ani drewnianych jednorazowych sztućców w Unii Europejskiej na dłuższą metę nie przyniesie większego efektu.CZYTAJ TEŻ: Nie tylko sama planeta. Człowiek zaśmiecił orbitę na niebywałą skalęEkologiczne inicjatywy coraz śmielej wkraczają też na rynek motoryzacji. Pionierem zmian w naszej części świata jest Norwegia. Kraj ten ma plan, żeby pod koniec 2025 r. zrezygnować ze sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi. Oczywiście nie oznacza to, że takie pojazdy natychmiast zniknęłyby z dróg, bo to kwestia kolejnych lat, ale każdy nowy samochód wyjeżdżający z norweskich salonów za kilkanaście miesięcy byłby pojazdem elektrycznym. Już teraz w Norwegii zarejestrowanych jest więcej „elektryków” niż aut spalinowych. Oczywiście pomogły w tym duże dotacje dla kupujących, na które kraj mógł sobie pozwolić dzięki ogromnym zyskom ze sprzedaży gazu i ropy naftowej. Do tego każde miasto czy miasteczko w Norwegii ma liczne darmowe stacje ładowania pojazdów. Promowanie elektrycznych samochodów w takich warunkach nie jest niczym trudnym. Ambitne plany w tej kwestii na też Unia Europejska. Co prawda to perspektywa kolejnej dekady, ale wielu ekspertów i polityków już głośno mówi, że to raczej utopijny plan. Koniec reklamowaniem śmieciowego jedzenia Skoro mowa o dbałości, to politycy planują zatroszczyć się nie tylko o środowisko, ale też o ludzi. Pod koniec 2025 r. w Wielkiej Brytanii wejdzie w życie zakaz reklamowania śmieciowego jedzenia w internecie oraz w telewizji przed godz. 21:00. Rządzący chcą w ten sposób zadbać przede wszystkim o dzieci, wśród których na wyspach - podobnie zresztą jak w wielu innych krajach - występuje ogromny problem już nie tylko z nadwagą, ale wręcz otyłością. Do tego maluchy jedzą tyle cukru, że niemal co czwarte dziecko w wieku do 5 lat ma próchnicę. Specjaliści szacują, że taki zakaz reklam uratuje przed otyłością 20 tys. młodych Brytyjczyków, a w konsekwencji pozwoli w kolejnych latach zaoszczędzić miliony funtów na leczeniu choćby chorób serca czy cukrzycy. GRUDZIEŃ Ipsos co roku bada obywateli kilkudziesięciu krajów, żeby przekonać się, jakie są ich nastroje, nadzieje i przewidywania w związku z kolejnymi 12 miesiącami. 71 proc. ankietowanych twierdzi, że 2025 r. będzie lepszy niż jego poprzednik. Badani liczą na poprawę sytuacji ekonomicznej na świecie, ale przede wszystkim zajmują się mniejszym światem – tym swoim. Tutaj aż 75 proc. badanych planuje noworoczne postanowienia i ma nadzieję, że pozwolą one poprawić kondycję psychiczną oraz fizyczną. Skupienie na sobie może być, jak mówią autorzy badania, reakcją na niepewne czasy, w jakich przyszło nam żyć, ale też efektem doświadczeń z czasu pandemii, kiedy lockdowny z dnia na dzień zmieniły życie milionów. CZYTAJ TEŻ: Podatek od pizzy i frytek ma załatać dziurę w budżecie Badanie pokazuje przy okazji, co nas męczy, a co niepokoi. Ankietowani martwią się nielegalną imigracją, globalnym ociepleniem, zagrożeniem związanym z konfliktami zbrojnymi, brakiem równowagi między pracą a życiem prywatnym, a także postępem AI. Aż 65 proc. badanych boi się, że sztuczna inteligencja zabierze wielu osobom miejsca pracy. Rok 2024 pokazał, że rzeczywiście ta technologia rozwija się błyskawicznie, ale czy na tyle dobrze, żeby stanowiła zagrożenie? Na to pytanie będziemy w stanie odpowiedzieć dopiero w ostatnich tygodniach 2025 r. Podobnie jak na pytanie o światowe bezpieczeństwo i szanse na uniknięcie kryzysu ekonomicznego. Pracownicy europejskich koncernów samochodowych będą wiedzieć, czy udało się uratować branżę przed załamaniem, mieszkańcy wielu krajów, w tym Polski i Niemiec, podsumują pierwsze miesiące pracy nowych rządzących, a inwestorzy przekonają się, czy na rynku pojawiła się nowa kura znosząca złote jajka, jak choćby niedawno NVIDIA. Niezależnie od realizacji postanowień i postępu naukowego zapewne jedno się dla nas nie zmieni: nadal będziemy się zastanawiać, co przyniesie przyszłość. CZYTAJ TEŻ: Międzynarodowy Dzień Szczęścia. W tych państwach żyją najszczęśliwsi ludzie