Władysław Frasyniuk dla portalu TVP.Info. Od wielu tygodni trwają protesty aktywistów Ostatniego Pokolenia. Za każdym razem ich akcje wywołują falę komentarzy i hejtu. Jednak czy ich działania są skuteczne? Czy zwiększają świadomość ekologiczną? Czy ich strategia protestacyjna jest dobra? O tym w rozmowie z działaczem opozycji demokratycznej z czasów PRL i byłym posłem Władysławem Frasyniukiem. Napisał Pan, że „walka o wartości jest ważna i wymaga odwagi” w kontekście działań aktywistów Ostatniego Pokolenia. Czy widzi pan analogie do ich działań, z akcjami protestacyjnymi Solidarności? Historia Polski to historia ludzi, którzy mieli wartości, zasady. A przede wszystkim odwagę, żeby o nie walczyć. Nas (ludzi Solidarności - przyp.red.) też była mniejszość, a zdecydowana większość albo milczała, albo miała do nas pretensje, że przez nas ludzie tracą pracę, idą do więzień i spotykają się z innymi represjami.Swoją wypowiedź na platformie X skierował pan również do premiera Donalda Tuska i szefa MSWiA Tomasza Siemoniaka, pisząc, że „wszyscy jesteśmy ostatnim pokoleniem”. Czy ma pan coś do zarzucenia klasie politycznej?„Koalicja 15 X” miała przywrócić wartości i zasady w polityce, zamiast tego uderza w ludzi ideowych, którzy protestują, również w naszym imieniu. Rząd brutalnie demonstruje pustą siłę wobec słabych, to wyraz jego słabości. Kryzys w polityce polega na tym, że w nie ma żadnych wartości i zasad. Władza powinna wspierać młodych i ideowych ludzi, bo to dobry prognostyk na przyszłość i proces budowania społeczeństwa obywatelskiego. Rządzący mają też obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa na drodze. Władza ma przykry obowiązek, żeby zapewnić bezpieczeństwo, ale nie ma prawa nasyłać służb. Rządzący są od tego, żeby powiedzieć tym młodym ludziom, że ich protest jest słyszalny, ale także, żeby karetka miała szansę dojechać do poszkodowanego. W ostatnim czasie, mamy do czynienia z podobnymi protestami rolników, ale w ich wypadku władza nie znajduje w sobie determinacji, żeby do nich przemówić podobnym tonem. Może chodzi o siłę danej grupy społecznej, łatwiej jest przecież przegonić grupę młodych ludzi, niż protest rolników, którzy blokują ulice maszynami rolniczymi?Ta grupa społeczna ma przede wszystkim swojego wicepremiera i swoich parlamentarzystów. Z perspektywy osoby, która organizowała akcje protestacyjne, czy działania Ostatniego Pokolenia są skuteczne? W dłuższej perspektywie są skuteczne, bo ich działania zostają w pamięci. W czasach Solidarności ludzie też bali się przychodzić na pierwsze protesty. Zobacz również: Ostatnie Pokolenie zapowiada protesty i... namawia policjantów na L4Ale jednak odbiór społeczny Ostatniego Pokolenia jest zupełnie inny, niż Solidarności. W przypadku ekologicznych aktywistów dominują głosy krytyki i hejtu. Nasz komfort polegał na tym, że nie było Internetu. Gdyby był, to nas też byłoby trzech na krzyż, bo odwaga skumulowałaby się w Internecie. Nie należy przejmować się tchórzami, którzy skrywają się pod kryptonimami na forach internetowych. W stanie wojennym ludzie mieli do nas pretensje, że przez nas cierpią. Miałem dziesięć lat odsiadki i naprawdę nie było tak, że dziesięć milionów ludzi wychodziło i krzyczało: „wypuścić tych ludzi”. Solidarność się wykrwawiała, bo stanowiła mniejszość, a nie większość w społeczeństwie. Pionierów rozpoznaje się po ilości strzałów w plecach. Skoro to jest tylko hejt internetowy, to dlaczego pojawiły się wypowiedzi premiera Donalda Tuska i posła Romana Gietycha, którzy proponują wprowadzenie nowego typu przestępstwa komunikacyjnego, za który groziłaby 5-letnia odsiadka? To jest ich arogancja i słabość. Zawsze bije się słabszych. A demokracja polega na tym, że rozmawiamy i szukamy kompromisu. Państwo prawa jest od tego, żeby chronić wolność wypowiedzi, a służby są od tego, żeby zapewnić nam bezpieczeństwo w trakcie protestów. Zamiast tego władza nakrzyczała i poszczuła policją młodych ludzi. Czytaj także: Tusk reaguje na działania aktywistówMoże chodzi też o abstrakcyjność postulatów, pełne skutki zmian klimatu zobaczymy dopiero za kilkanaście lat, a postulaty Solidarności były przede wszystkim ekonomiczne. Nasze postulaty też były abstrakcyjne, kiedy ogłosiliśmy, że zapewnienie bezpieczeństwa socjalnego pracowników jest możliwe tylko, gdy wyjdziemy zakładów pracy i założymy samorządy lokalne. Wtedy uznano, że ta choroba jest bardzo niebezpieczna i trzeba nas pozamykać. Niektórzy wierzą w zmiany klimatu, a inni nie, ale problem polega na tym, że obecni politycy nie mają swoich poglądów. Zobacz też: Ostatnie Pokolenie zablokowało Wisłostradę. Będą protestować kilka tygodni