„Rozmowa zamykająca temat”. – Musimy to wyjaśnić w każdym szczególe, nikt tu nie będzie niczego ukrywał. Jeżeli to był nieszczęśliwy wypadek, to wyraźnie to powiemy. Jeżeli to były błędy ludzkie, błędy strukturalne czy błędy w dowodzeniu, też to powiemy – poinformował w „Gościu Poranka” (TVP Info) minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak, komentując sprawę śmiertelnego postrzelenia policjanta przez innego funkcjonariusza. W środę 27 listopada tygodnik „Newsweek” poinformował, że lider Polski 2050, marszałek Sejmu Szymon Hołownia studiował na Collegium Humanum. „O tym, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia był studentem Collegium Humanum mówią wszyscy byli pracownicy tej prywatnej, warszawskiej uczelni. Widzieli jego nazwisko na liście studentów, widzieli jego podpis pod immatrykulacją, czyli przyrzeczeniem studenckim. Słyszeli też, jak słynnym studentem, wtedy byłym kandydatem na prezydenta i liderem powstającego ruchu Polska 2050, chwalił się ówczesny rektor Collegium Humanum, który otrzymał już blisko 100 zarzutów, w tym m.in. fałszowania dyplomów na masową skalę i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Paweł Cz. lubił powtarzać: mam Hołownię na liście” – napisano w materiale, który ukazał się na stronie internetowej tygodnika. „Brudne domysły, brudne gry” Informacje gazety zdementował w środę wieczorem Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. – Te oskarżenia czy insynuacje, które kierowane są pod moim adresem i które polegają na nie wiem czym, na jakichś brudnych domysłach, brudnych grach, które zaczynają się toczyć, muszę traktować tylko w jeden sposób. Bo jeżeli ktoś mówi: „to nazwisko mogło znaleźć się na liście studentów...”, tak, mogło się znaleźć, bo złożyłem wniosek o przyjęcie na studia, natomiast tych studiów nie podjąłem. Zastanawiam się, skąd pochodzą te informacje, którymi dzisiaj obracają dziennikarze. Bo jeżeli pochodzą ze śledztwa i ujawnia je ktoś z otoczenia podejrzanego rektora albo innych osób, to oznacza przestępstwo. Nie można ujawniać informacji ze śledztwa – dodał. – Natomiast jeżeli miałoby się okazać - w co nie chcę wierzyć - że do gry wkroczyły służby naszego państwa i to one dzielą się z dziennikarzami albo jakimiś innymi osobami, którym zależy na pomawianiu mnie w tej sytuacji przedwyborczej, takimi fake newsami, pomówieniami, kłamstwami, to oznacza, że sprawa jest bardzo poważna, i to oznacza, że dojdzie do bardzo poważnego kryzysu zaufania w naszej koalicji – powiedział Hołownia.Szef MSWiA: Rozmawiałem z marszałkiem Sejmu Szef MSWiA Tomasz Siemoniak został zapytany w „Gościu Poranka”, czy ta sprawa może zaszkodzić koalicji rządowej. – Uważam, że absolutnie nie. Po pierwsze, temat jest zamknięty. Wczorajsza (28 listopada – red.) wypowiedź ministra sprawiedliwości Adama Bodnara - który jest jedyną osobą, która może znać wszystkie materiały w tej sprawie - że nie widzi żadnych znamion przestępstwa czy jakiegoś działania nagannego, tak naprawdę zamyka sprawę – stwierdził Siemoniak. – Premier Donald Tusk powiedział, że wyjaśnienia marszałka Sejmu uważa za absolutnie wystarczające. Ja tak samo uważam – dodał. – Mogę zapewnić, że w tej sprawie nie ma żadnego przecieku ze służb. Proszę wziąć pod uwagę rozmaite czynniki. Ten system, który rejestrował chętnych do studiowania na Collegium Humanum, nie był jakimś tajnym, zamkniętym. Wiele osób miało do niego dostęp. Od dwóch tygodni na wolności jest aresztowany przez wiele miesięcy były rektor, który cały ten proceder uruchomił. Jestem absolutnie przekonany, że to nie CBA i nie prokuratura są źródłem jakichkolwiek przecieków w tej sprawie – powiedział szef MSWiA. Siemoniak zapytany, czy rozmawiał o tej sprawie z Szymonem Hołownią, powiedział, że „tak, dwa czy trzy miesiące temu”. – Marszałek zaprosił mnie na spotkanie. Powiedział to, co teraz mówi. Poinformowałem go, że nie ma żadnych działań służb w tej sprawie. W bardzo rzetelnej atmosferze rozmawialiśmy o różnych rzeczach, także i o tej. Ja tę rozmowę uznałem za zamykającą temat – dodał Siemoniak. – Marszałek Hołownia nie zrobił niczego złego, więc skupianie na tej sprawie jakiejś nadmiernej uwagi uważam za błąd. W sprawie Collegium Humanum są podejrzenia poważnych przestępstw - są lewe dyplomy i inne rzeczy. Wrzucanie tutaj w ten kontekst marszałka Szymona Hołowni, który chciał dokończyć studia i w sumie tam niczego nie zrobił, jest bardzo krzywdzące wobec niego – powiedział szef MSWiA. „Miał po prostu otrzymać dyplom” Autor artykułu w „Newsweeku” napisał: „Jak twierdzą moi informatorzy, wszystkie oceny, pliki i dokumenty Szymona Hołowni były wpisane do Sokratesa, czyli systemu informatycznego obsługującego dydaktykę na wyższej uczelni. System Sokrates zapewnia pełną automatyzację procesu rekrutacji, ewidencjonowania studentów, rozliczania sesji egzaminacyjnych oraz kontrolę nad danymi. Dostęp do niego miało bardzo wiele osób: pracownicy rektoratu, dziekanatu, studium języków obcych, a także nauczyciele akademiccy”. „Tyle że – dodają zgodnie moi informatorzy – Hołownia nigdy tak naprawdę nie studiował. Miał po prostu otrzymać dyplom ukończenia studiów magisterskich. Podstawą do tego miały być zaliczenia i oceny otrzymane wcześniej podczas studiów na SWPS. A także życzliwość byłego rektora Pawła Cz., który na własną odpowiedzialność wpisywał oceny i zaliczenia” – dodano. Afera Collegium Humanum W sprawie nieprawidłowości dotyczących uczelni Collegium Humanum (obecnie Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia) funkcjonariusze CBA działają od lutego. Wtedy to dziennikarze „Newsweeka” ustalili, że prywatna uczelnia miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA. Takie dyplomy ułatwiały m.in. ścieżkę do rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Wiarygodność dokumentów wydawanych przez Collegium Humanum miały zapewniać m.in. zagraniczne uczelnie, jednak okazało się, że nie miały one uprawnień do prowadzenia studiów MBA. Wśród absolwentów Collegium Humanum byli m.in. politycy, prezesi i członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa, oficerowie służb specjalnych i dowódcy wojskowi. Od lutego CBA zatrzymało ok. 30 osób w związku ze sprawą Collegium Humanum. Zarzuty usłyszeli już m.in. były europoseł PiS Karol Karski i prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Zobacz także: Gambit prezydencki drugiej tury wyborów. Zwycięstwo jednoznaczne