Remigiusz Mróz zdradził swoje tajemnice w „Rozmowach (nie)wygodnych”. Remigiusz Mróz słynie z eleganckich strojów. Publicznie pokazuje się tylko w garniturze i pod krawatem. – Przez długi czas chciałem być politykiem, więc próbowałem wzbudzić w sobie entuzjazm dla garniturów, których wcześniej nie lubiłem. Wiedziałem, że jak pójdę w politykę, to trzeba będzie tak chodzić. I spodobało mi się. Czułem się, jakbym założył zbroję, która pozwala mi wyjść do ludzi i czuć się trochę pewniej – powiedział pisarz w programie „Rozmowy (nie)wygodne” w TVP Info. Mariusz Szczygieł, gospodarz programu, zapytał Remigiusza Mroza, czy zna zakończenie książki przed jej napisaniem. – Nie znam i bardzo nie chciałbym znać, bo to przychodzi zawsze w trakcie pisania. Wiesław Myśliwski (pisarz, autor powieści „Traktat o łuskaniu fasoli” – red.), zapytany o to samo, zdziwił się i obruszył w sposób jemu właściwy, że jakby wiedział jak się książka skończy, to po co miałby ją pisać – odpowiedział. W książkach Mroza pojawia się całe spektrum tematów – od uchodźców, przez pedofilię i przemoc domową, do wpływu mediów społecznościowych na politykę. Skąd bierze inspiracje? – Zewsząd. Nie ma jednego źródła. Nie ma takiej studni, z której się to bierze. To może być jakieś zdanie wypowiedziane przez kogoś, kogo się mija na ulicy albo SMS od firmy kurierskiej, który kiedyś zainspirował mnie do napisania książki – przyznał pisarz. „SMS pchnął mnie do pisania”Wyjaśnił, że kiedyś dostał SMS-a, że w paczkomacie czeka na niego przesyłka. – Nic nie zamawiałem, a paczkomat znajdował się po drugiej stronie miasta. Mój umysł już zaczął myśleć: „a gdyby się okazało, że w tej paczce jest coś niebezpiecznego albo coś, co dotyczy jakiejś mojej tajemnicy skrywanej od lat?”. To przeradza się w impuls, który popycha mnie do pisania, bo chcę się dowiedzieć, co będzie dalej, a nie umiem tego zrobić w wyobraźni. Umiem to zrobić tylko przy klawiaturze – przyznał. Okazało się, że to była paczka dla jego byłej partnerki, która miała w systemie wprowadzony jego numer telefonu. Ta historia znalazła się w książce „Hasztag”. „Książka o psychopacie jest ohydna”Szczygieł przyznał, że bardzo przejęła go powieść „Langer” wydana w ubiegłym roku, o psychopacie, który jest seryjnym zabójcą kobiet. Dodał, że czytając ją, czuł obrzydzenie, ale jednocześnie książka go wciągała. – Fajne, ale niezdrowe – skomentował Mróz, śmiejąc się. – To jest książka ohydna i to trzeba powiedzieć wprost. Jak to pisałem, miałem świadomość tej ohydy, jest to na pewno najbrutalniejsza ze wszystkich moich książek i najbardziej makabryczna. To była świadoma decyzja z mojej strony, żeby zrobić to w taki sposób – dodał. Zaznaczył, że Langer jest „często kojarzony z twarzą Jakuba Gierszała, który odegrał tę rolę w serialu w sposób absolutnie nieprawdopodobny”. Pisarz zdradził też, że niedługo ukaże się ekranizacja „Langera” na SkyShowtime. – Właśnie trwają zdjęcia, więc myślę, że w przyszłym roku zaprezentujemy efekty tej pracy. Ta postać, kiedy była w „Chyłce” (Langer), stała się szeroko uwielbianą, szczególnie przez kobiety. I mnie to zawsze frapowało i napełniało pewnym niepokojem. To jest seryjny zabójca, który nie zna litości, nie ma żadnej empatii, jest typowym psychopatą, a mimo tego panuje ogólne uwielbienie dla tej postaci. Pomyślałem, że trochę zgrzeszyłem w serii z Chyłką, bo nie pokazywałem tego, co robił. Tam akcja dzieje się na salach sądowych, więc wszystko mamy na zasadzie relata refero (powtarzam, co słyszałem - red.). Może zawiniłem i trzeba było pokazać, co on robi, żeby sympatia do niego się obniżyła – wyznał pisarz.Mróz postanowił więc, że napisze książkę, w której „nie będzie wyłączać światła w momencie kiedy dochodzi do zabójstw Langera”. Liczył na to, że zmieni się percepcja tej postaci, a czytelnicy zobaczą, że „on rzeczywiście te głowy obcina, poczują ten turpizm, tę ohydę i przestaną darzyć sympatią tę osobę”. Jaki był efekt?– Okazało się, że czytelniczki nadal darzą sympatią Langera, nawet większą. To zjawisko znane pod nazwą hybristofilia (zauroczenie ludźmi skazanymi za najcięższe przestępstwa - red.) – przypomniał pisarz.Mordercy a kobiety Szczygieł przypomniał, że podobnie było z Kajetanem Poznańskim, w którym zakochała się dziewczyna, kiedy został skazany za obcięcie głowy nauczycielce języka włoskiego. Mariusz Trynkiewicz, pedofil i seryjny zabójca, również znalazł żonę w więzieniu.– Te kobiety napędza pewien mechanizm, którego jeszcze nie wypleniliśmy w toku ewolucji. Kiedy żyliśmy jeszcze w jaskiniach, należało wybrać sobie na partnera osobę, która potrafiła odebrać życie innej, bronić swojego stada przed atakiem i agresją z zewnątrz – powiedział Mróz.Czytaj także: Marek Kondrat wspomina młodych braci Kaczyńskich: Grali głównie w wojnyW krawacie czuje się trochę lepiejPisarz przyznał, że książka o Langerze była dla niego „najcięższa do pisania”.– Długo musiałem po niej dochodzić do siebie, bo jak siadałem do pisania, to wydawało mi się, że już wszystko wiem o seryjnych zabójcach, przecież pisałem o nich od dekady. Jednak jak zacząłem tworzyć historię tylko o tej postaci, to uświadomiłem sobie, że nie wiem nic. Przeczytałem ileś książek na temat seryjnych zabójców i słuchałem z nimi wywiadów, ale musiałem wszystko od nowa zacząć poznawać. Podszedłem do tego, żeby nie zwariować, od strony naukowej, słuchałem wykładów na temat seryjnych zabójców – zdradził Mróz.Mariusz Szczygieł zapytał pisarza, dlaczego ubiera się jak prawnik po cywilnemu. Mróz pokazuje się publicznie tylko w garniturze i pod krawatem.– Przez długi czas chciałem być politykiem, więc próbowałem wzbudzić w sobie entuzjazm do garniturów, bo wcześniej ich nie lubiłem. Wiedziałem jednak, że jak pójdę w politykę, to trzeba będzie tak chodzić. Zacząłem się przymuszać do tego, trochę chodzić tu i tam (w takim stroju –red.) i spodobało mi się. Problem polegał na tym, że nie poszedłem w politykę, więc wszystkie te outfity zostały w szafie. Jak szedłem na pierwsze spotkania autorskie, to włożyłem koszulę. Na drugie narzuciłem marynarkę, było trochę lepiej. I na trzecie spotkanie autorskie już poszedłem mniej więcej tak. W momencie, kiedy włożyłem ten strój, to poczułem, jakbym założył zbroję, która pozwala mi wyjść do ludzi i czuć się trochę pewniej – wyznał pisarz.Dodał, że krawat go nie uwiera, wręcz go lubi. – Większość czasu spędzam w dresie i T-shircie, więc jak mam okazję, żeby włożyć krawat, poprawić marynarkę, to od razu czuję się trochę lepiej – przyznał Mróz.Na pytanie, czy był prymusem w dzieciństwie, odpowiedział: – Prymuskiem to może nie. Czy grzecznym dzieckiem? Bywały takie okresy, że byłem, ale jestem rocznikiem, który jeszcze miał między podstawówką a liceum gimnazjum. To był taki okres, kiedy cała moja grzeczność znikła i zaczęły się problemy. W liceum kontynuowałem te problemy natury typowo wychowawczej z nastolatkami, czyli zbyt wczesna inicjacja alkoholowa, jakieś sytuacje związane z przemocą fizyczną czy konfrontacjami – wyznał pisarz.Dodał, że zdarzało mu się bić z chłopcami, bo „miał lekkomyślne podejście do życia i jak widział, że coś się dzieje, to wikłał się po stronie poszkodowanego, co nie zawsze wychodziło mu na dobre”.Czytaj także: Wałęsa: To ja namówiłem Trumpa, żeby kandydował na prezydenta