„Operacje ochronne”. Pies robot patroluje należącą do prezydenta elekta USA Donalda Trumpa posiadłość Mar-a-Lago na Florydzie. Używa go tam Secret Service, służba odpowiedzialna za ochronę najważniejszych osób w państwie. Technologia ta wciąż jednak wymaga udziału ludzi. Jak podał portal BBC, pies robot o imieniu Spot to najnowsze narzędzie w arsenale Secret Service. Nagrania wideo pokazujące go na terenie posiadłości ukazały się w ostatnich dniach w mediach. Cały czas patrole prowadzą też prawdziwi agenci. Agencja Reutera wyjaśniała niedawno, że środki bezpieczeństwa w posiadłości zostały wzmocnione po zwycięstwie Trumpa w wyborach prezydenckich.Secret Service ze swej strony nie odpowiedziała na pytania BBC dotyczące zastosowania psa robota i tego, od kiedy jest użytkowany. Rzecznik służby Anthony Guglielmi zapewnił jedynie, że „ochrona prezydenta elekta jest najwyższym priorytetem”. Wyjaśnił także, że robot „jest wyposażony w technologię monitoringu i szeroki wybór zaawansowanych czujników, wspierających operacje ochronne”.Kamery i czujniki termiczneProducent Spota, firma Boston Dynamics, potwierdza użytkowanie jej wyrobu przez Secret Service. Z materiałów marketingowych wynika, że robot wyposażony jest w kamery generujące mapę trójwymiarową mapę otoczenia, jak i w czujniki termiczne. Jest w stanie patrolować większy obszar niż sam człowiek. Robot może wchodzić i schodzić po schodach, porusza się w ciasnej przestrzeni, a nawet otwiera drzwi.Czytaj więcej: Wszystkie zwierzęta prezydentów USA. Trump nawiąże do tradycji?Nadal jednak pies robot potrzebuje pana, którym jest człowiek; to on kontroluje Spota przy pomocy joysticka. Sam robot porusza się automatycznie po zaprogramowanej trasie. Przy czym, w przeciwieństwie do żywego psa czy człowieka, robota nie rozpraszają napotkane dźwięki, zapachy czy widoki. Politolożka Melissa Michelson z Menlo College w Kalifornii porównała psy roboty do systemów wspomagania kierowania w niektórych samochodach i podkreśliła, że one również nie obywają się bez ludzi. – Wciąż potrzebujemy ludzi za kulisami, by wykorzystać ludzki osąd i móc wkroczyć, jeśli dojdzie do awarii technologii – powiedziała badaczka.