Konsekwencje dla Europy. Jak ocenia były urzędnik NATO dr Jamie Shea, Donald Trump nie jest w stanie samodzielnie zakończyć wojny Rosji i Ukrainy. I nie zatrzyma amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy, by nie tracić pozycji negocjacyjnej w ewentualnych rozmowach z Putinem. Jednak Europa nie może liczyć ciągle na amerykańską kroplówkę i powinna zwiększyć wydatki na obronność. – Trump nie może zakończyć wojny samodzielnie. To zależy od (Władimira) Putina i (prezydenta Ukrainy Wołodymyra) Zełenskiego. Jeśli zdecydują się dalej walczyć, Trump nie będzie mógł z tym wiele zrobić, przynajmniej w krótkim okresie – podkreślił Shea.Zwrócił uwagę, że zakończenie wojny jest bardzo skomplikowaną kwestią, o ile żadna ze stron nie ogłosi bezwarunkowej kapitulacji. Potrzebne są porozumienia o wycofaniu wojsk i ciężkiego uzbrojenia, wymianie jeńców, strefach zdemilitaryzowanych, rozminowaniu, międzynarodowym nadzorze. – Tego nie da się zrobić w 24 godziny – zaznaczył.Negocjacje Moskwy i Kijowa– Trump mógłby zacząć proces negocjacji między Moskwą a Kijowem, którego gospodarzem mogłaby być na przykład Turcja, która wcześniej odgrywała taką rolę. Ale pozostaje wiele pytań. Jaki byłby plan pokojowy USA? W tej chwili takiego nie ma. W jaki sposób Trump może wywrzeć nacisk na Putina? Więcej sankcji? Groźby dozbrojenia Ukrainy? – zauważył brytyjski ekspert.Jego zdaniem Trump „lubi szybkie zwycięstwa, ale nie jest znany ze skomplikowanych, długoterminowych negocjacji i przykładania uwagi do detali”, a zamiast Ukrainą może być bardziej zainteresowany Bliskim Wschodem, Chinami lub cłami.Zobacz też: Dużo obiecywali sobie po Trumpie, ale już „euforia minęła”Shea przestrzegł, że rozmowy pokojowe mogłyby się przerodzić w „kolejny proces miński” i doprowadzić do „zamrożonego konfliktu, którego strony odbywają niekończące się spotkania, udając, że negocjują, podczas gdy walki trwają, choć z mniejszą intensywnością”.Ekspert podkreślił, że odcięcie przez Trumpa wsparcia dla Ukrainy w czasie, gdy rokowania pokojowe nawet się nie rozpoczęły, znacznie osłabiłoby jego pozycję negocjacyjną. – Trump nie chce wyglądać na słabego i pozbawionego siły nacisku. Putin nie odczuwałby dużej presji, by iść na ustępstwa. W istocie Trump groził przekazaniem Ukrainie większej ilości amerykańskiej broni, jeśli Putin odmówi rokowań – dodał.Natomiast jeśli Rosja osiągnie postępy na polu bitwy i będzie mogła liczyć na północnokoreańskich żołnierzy, Putin może nie odczuwać potrzeby negocjacji, chyba że Ukraina zgodzi się na duże ustępstwa terytorialne i drakońskie warunki, takie jak porzucenie aspiracji do członkostwa w UE i NATO oraz demilitaryzację. – To byłoby katastrofalne dla bezpieczeństwa Zachodu i niemożliwe do zaakceptowania dla Ukrainy – dodał ekspert.Co ze amerykańskim wsparciem dla Ukrainy?– Mam przeczucie, że Trump nie odwoła obecnych transferów militarnych, działań szkoleniowych ani dzielenia się informacjami wywiadowczymi natychmiast, lecz poczeka, by przekonać się, czy uda mu się przyciągnąć Putina i Zełenskiego do stołu negocjacyjnego, i ocenić, który z nich zachowuje się bardziej konstruktywnie – ocenił Shea.Zwrócił też uwagę, że Trump przejmie władzę dopiero 20 stycznia, co oznacza, że ustępująca administracja prezydenta Joe Bidena ma jeszcze kilka miesięcy, by „dostarczyć na Ukrainę tyle broni, ile to możliwe” w ramach pakietów ogłoszonych w ostatnich tygodniach.Przeczytaj także: Zełenski wierzy w Trumpa. I szybki koniec wojnyJego zdaniem Biden musi jak najszybciej zaplanować wydanie 8 mld dol. przewidzianych na wsparcie dla Ukrainy, by Trumpowi trudniej było je wycofać. Problemem mogą być powolne procedury biurokratyczne i fakt, że wiele z tego uzbrojenia ma dopiero zostać wyprodukowane.– Jeśli jednak Biden i jego współpracownicy będą w stanie przyspieszyć ten proces, Ukraina znajdzie się w lepszej pozycji do powstrzymania rosyjskiego natarcia i przetrwania zimy, w tym obrony swojej sieci energetycznej przed rosyjskimi pociskami i dronami – podkreślił analityk.Donald Trump prezydentem USA - konsekwencje dla Europy– Najgorszym wynikiem dla Europy byłoby, gdyby o losie Ukrainy decydowały ponad jej głową USA, Rosja i Chiny. Dla Europy stawka jest znacznie wyższa, na dobre i na złe. W każdym przypadku będzie musiała pokryć dużą część kosztów finansowego i humanitarnego wsparcia dla Kijowa i ewentualnych kosztów odbudowy, oprócz dostaw wojskowych. Musi więc być zaangażowana we wszystkie aspekty dyplomacji – podkreślił brytyjski analityk. Wśród wyzwań wymienił ograniczenia budżetowe, topniejące zapasy broni, powolną produkcję i sprzeciw populistycznych partii prorosyjskich. Dlatego kluczowe będzie według niego przewodnictwo UE.Jeśli Władimir Putin nie będzie chciał podjąć rokowań, USA znajdą się pod jeszcze większą presją, by dalej wysyłać broń na Ukrainę. W takim przypadku Trump będzie starał się przerzucić większy ciężar tego wsparcia na Europę, tłumacząc to zobowiązaniami swojego kraju do pomocy Izraelowi, Tajwanowi i innym azjatyckim sojusznikom stojącym naprzeciw Chin.– Trump nie krył swojej niechęci do pomagania Ukrainie, a niektórzy z jego współpracowników, jak (przyszły wiceprezydent) J.D. Vance, chcieliby ją wstrzymać. Inni, jak nowy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz, wspierali Ukrainę. Sytuacja jest więc bardziej skomplikowana – zaznaczył Shea, dodając, że za wsparciem Ukrainy opowiadało się w Kongresie również wielu Republikanów.Jego zdaniem ważne będzie utrzymanie zaangażowania USA w długoterminową transformację ukraińskiej armii, by przystosować ją do standardów NATO. To z kolei zakłada obecność amerykańskich zespołów doradczych i firm zbrojeniowych na Ukrainie, by pomóc zmodernizować tamtejszy sektor zbrojeniowy.Zobacz też: Trump zabrał głos w sprawie Ukrainy. Stanowcze słowa prezydenta elekta– Priorytetem jest teraz zwiększenie inwestycji w przemysł zbrojeniowy Ukrainy, który ma za mało zasobów. Taniej i szybciej jest produkować broń i amunicję na Ukrainie – dodał ekspert.Jeśli na Ukrainie osiągnięte zostanie porozumienie pokojowe, będzie to „pokój zbrojny”. – Nie będzie demilitaryzacji Ukrainy. Dlatego Europa i USA będą musiały poczynić zobowiązania na rzecz długoterminowej obrony Ukrainy i udzielania pomocy Kijowowi, by odstraszyć Rosję od przyszłych ataków – ocenił Shea.Jego zdaniem w ewentualnych negocjacjach prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski będzie żądał gwarancji bezpieczeństwa, nawet jeśli członkostwo jego kraju w NATO nie będzie początkowo dostępne z powodu niechęci USA i części państw europejskich, np. Niemiec. Kijów podpisał już umowy o dwustronnych gwarancjach bezpieczeństwa z ponad 20 krajami, w tym USA, choć nie jest jasne, czy Trump ją utrzyma.