Zabił jedną osobę i uciekł z Polski. Znamy szczegóły tragicznego wypadki w Warszawie. Według prokuratury tuż przed uderzeniem w drugie auto, 26-latek pędził ponad 220 km/h. Łukasz Ż. przyznał się do zarzutów. Prowadząc samochód nagrywał swoją bezmyślną jazdę. Prokurator Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie ujawnił, że tuż przed wypadkiem volkswagen, którego prowadził Łukasz Ż. jechał od 205 do 226 km/h przy czym prędkość się zwiększała. – Wcisnął pedał gazu do końca. Nie znaleziono śladów hamowania – wyjaśniał prok. Skiba, dodając, że auto, w które uderzył Ż. jechało z prędkością ok. 60 km/h, w miejscu gdzie dozwolona prędkość wynosi 80 km/h. Łukasz Ż. nie miał też pełnej kontroli nad autem, bo zdaniem śledczych trzymał w ręku telefon komórkowy, którym nagrywał swoje wyczyny na drodze. Niestety prokuratura nie dysponuje na razie aparatem podejrzanego. Ustalono także, że Ż. i jego kompania rozpoczęli biesiadę kwadrans po północy 14 września i bawili się do godz. 1.00. – Podejrzany wypił w tym czasie osiem kieliszków wódki (po 50 mg), a jego kolega, który prowadził inne auto wypił pięć kieliszków wódki – dodał prok. Skiba. Czytaj także: Nowe śledztwo w sprawie Sebastiana M. po tragicznym wypadku na A1Jak twierdzi prokuratura, w nocy z 14 na 15 września Łukasz Ż. doprowadził do tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Volkswagen, za którego kierownicą miał siedzieć mężczyzna, z dużą prędkością najechał na tył forda, którym podróżowała 4-osobowa rodzina. Zginął 37-latek, a pasażerowie tego auta – 37-latka i dwójka dzieci w wieku 4 oraz 8 lat – odnieśli obrażenia. Ciężko ranna została też pasażerka volkswagena, którego prowadził Łukasz Ż., równocześnie partnerka kierowcy.Prokuratura postawiła Łukaszowi Ż. zarzuty spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia i złamania zakazu prowadzenia pojazdów. Po południu podejrzany został aresztowany na trzy miesiące.Mężczyzna nie jest jedyną osobą, dla której wypadek skończy się prokuratorskimi zarzutami. Jadący z podejrzanym trzej jego koledzy byli pijani. 22-latek miał we krwi ponad 2 promile alkoholu, 27-latek i 28-latek po ponad promilu. Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. zostali zatrzymani od razu, na miejscu wypadku. Usłyszeli oni zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa. Za takie przestępstwo grozi odpowiednio do trzech lat więzienia i od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. W sprawie został też zatrzymany Kacper K. Mężczyzna miał udostępnić volkswagena Łukaszowi Ż., a dzięki kolejnemu samochodowi – pomóc 26-latkowi w ucieczce. Poza tym Kacper K., jak stwierdziła prokuratura, nie pomógł ofiarom wypadku, usłyszał więc zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa. Do aresztu trafił również Aleksander G., w którego mieszkaniu przebywał po wypadku Łukasz Ż. Mężczyźnie zarzuca się poplecznictwo. Czytaj także: Łukasz Ż. w prokuraturze. Podejrzany usłyszy w piątek zarzuty