Moskwa odrywa gruziński region. Piątek jest kolejnym dniem protestów w Abchazji, separatystycznym regionie Gruzji, kontrolowanym przez Rosję. Przed budynkiem parlamentu miały paść strzały. Przyczyną protestów jest zatrzymanie pięciu opozycjonistów oraz plany wcielenia w życie kontrowersyjnego pakietu przepisów prawnych legalizujących rosyjskie „inwestycje” oraz własność ziemi i nieruchomości. Protestujący w Abchazji są obrzucani granatami dymnymi. Lokalne kanały w serwisie Telegram z kolei donoszą, że pod budynkiem parlamentu doszło do strzelaniny. Ogrodzenie parlamentu zostało sforsowane, zaś między uczestnikami akcji i strukturami siłowymi doszło do starć. Nie ma informacji o ofiarach.Napięcie w regionie eskalowało po zatrzymaniu przez miejscowe służby bezpieczeństwa pięciu opozycjonistów. Władze miały skierować pojazdy wojskowe do Suchumi, głównego miasta tego nieuznawanego państwa.„Zobowiązania” względem MoskwyWiadomo, że politycy toczą rozmowy dotyczące budzącego kontrowersje pakietu przepisów prawnych, na mocy której rosyjskie firmy będą mogły realizować „inwestycje” w Abchazji, a także otrzymają prawo własności ziemi i nieruchomości. Projekt przewiduje również budowę „kompleksów wielofunkcyjnych”.Krytycy wspieranego przez Kreml lidera Abchazji Aslana Bżani sprzeciwiają się temu rozwiązaniu. Sam jawnie prorosyjski polityk otwarcie mówi o konieczności realizacji „zobowiązań” względem Moskwy. Kanał Civil przypomniał, że w związku z opóźnieniem przyjęcia tych przepisów Moskwa ogłosiła we wrześniu poważne cięcia w finansowaniu kontrolowanego przez Rosję regionu.Od 1992 roku Abchazja pozostaje poza zwierzchnością władz Gruzji. Separatystyczny rząd przyjmuje, że jest ona niepodległym państwem; jednostronna proklamacja niepodległości nastąpiła w 1992 roku. Jej niepodległość uznaje zaledwie kilka państw, w tym Rosja, która uznała ją w 2008 roku po kilkudniowej wojnie z Gruzją.Czytaj więcej: Rocznica ataku Rosjan na Gruzję. Już wtedy chcieli tylko „chronić ludność”